Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zrozumieć, co się stało z baśnią

Małgorzata Matuszewska
"GRIMM: czarny śnieg" – zdjęcia z próby
"GRIMM: czarny śnieg" – zdjęcia z próby Tomasz Hołod
"GRIMM: Czarny śnieg" we wrocławskim Teatrze Polskim nieco nuży, ale wizualnie jest bardzo piękny.

Nie miało być opowiadania strasznych bajek braci Grimm ku przerażeniu widzów, ale mierzenie się - nie tyle ze współczesnymi lękami, choć to także - z czymś na kształt archetypu lęku. Powstał spektakl bardzo piękny wizualnie, chwilami - co dziwne - nawet zabawny. Ale nie znalazłam w nim ani swojego lęku przed strachem, ani ogólnoludzkich lęków moich współbraci. Anka Herbut, autorka tekstu inspirowanego baśniami braci Grimm, wysnuła opowieść na wskroś współczesną, niejednoznaczną, niewątpliwie trudną, metaforyczną. Czasem jednak najtrudniej znaleźć odpowiedź na najprostsze i podstawowe pytanie: o czym to jest? Storytellerka (gra ją Krzesisława Dubielówna przyciągająca bardzo mocno uwagę ) zapowiada na początku opowiadaną baśń. Ale potem ta baśń rozsypuje się na tysiąc kawałków. Owszem, migotliwych i przyciągających wzrok, ale niewiele wnoszących. Bracia Grimm: Wilhelm (Bartosz Porczyk jest tym praktycznym bratem, usiłującym przywołać do porządku współtwórcę) i Jakub (Adam Szczyszczaj szuka nowych horyzontów, ale czy znajduje, nie wiem i nigdy chyba się nie dowiem) próbują zamknąć w ramach baśnie, znane swoim współczesnym od wieków. Kłócą się i spierają o formę. Skądinąd wiemy, że ją znaleźli. Ale skądinąd, niekoniecznie ze spektaklu. Przeraża prosta, niezwykle funkcjonalna trumna Śpiącej Królewny - jest przezroczystym pudłem, z którego docierają kobiece lęki. Z trumną szarpią się, z trudem ją otwierając: Marta Zięba i Witold Liszkowski (ochroniarz galerii sztuki, bo w takiej nibylandii toczy się akcja). Bartosz Porczyk podnosi spokojnie wieko - możliwe, że jego Wilhelm Grimm zna się lepiej na wnikaniu w baśniowe szczegóły, niż współcześni twórcy. Niepokoją napisy nad wyjściami: Exit i Exist. Exist zresztą świeci się rzadziej. Śnieg jest biały, wygląda jak sterta flizeliny, używanej do ocieplania wierzchnich okryć, ale bardzo ciężkiej i przytłaczającej. Strona wizualna jest ogromnym plusem przedstawienia. I nie przytłacza (co się czasem dzieje w teatrze) talentów aktorów. W multimedialnym widowisku świetnie czuje się Marta Zięba (Wróżka i Aktorka grająca Wróżkę). Ojciec Wojciecha Ziemiańskiego jest chodzącym bezwładem i niemocą. Wojciech Ziemiański w parze z Haliną Rasiakówną (Macocha, Królowa) tworzą niepokojący duet. Anna Ilczuk wygłasza najlepszy monolog w spektaklu. Witold Liszkowski na premierze zebrał oklaski, nic dziwnego, bo aktorsko dał sobie świetnie radę, a wszystko wskazywało na dystans do roli (ciekawa jestem bardzo, co czytał, siedząc z boku sceny). Ale całość jest nieco nużąca. Cytatami z "Morfologii bajki magicznej" Władimira Proppa ucieszą się dawni studenci filologii, bo była ich zmorą na studiach, ale dla innych widzów to niszowe i mało zrozumiałe odniesienia. Czego można się bać? Zbyt pokrętnych ścieżek z ambicjami, ale prowadzących donikąd. Znużenia.
Teatr Polski, Anka Herbut: "GRIMM: czarny śnieg", reżyseria i reżyseria światła: Łukasz Twarkowski, scenografia: Fabien Lédé i Łukasz Twarkowski, wideo: Jakub Lech, muzyka: Bogumił Misala, virtual reality: VR Global. Występują: Krzesisława Dubielówna, Anna Ilczuk, Bartosz Porczyk, Halina Rasiakówna, Adam Szczyszczaj, Wojciech Ziemiański, Marta Zięba, Witold Liszkowski. Premiera 23 stycznia 2016 r. na Scenie im. Grzegorzewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zrozumieć, co się stało z baśnią - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska