Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjątkowe lampy zdolnego architekta

Grażyna Szyszka
Grażyna Szyszka/arch. pryw.
W małym warsztacie architekta - rzemieślnika powstają piękne konstrukcje, które świecą.

Piotr Nalepka jest architektem z wieloletnim stażem. Projektował między innymi kamienice na Starym Mieście, przebudowę biura PWiK i jednorodzinne domy. Jednak dwa lata temu podjął decyzję o zmianie profesji, która pozwala mu się twórczo rozwijać, a przy okazji sprawa przyjemność. Od pół roku tworzy i sprzedaje lampy do nietuzinkowych wnętrz. Jego pierwsza i zarazem największa konstrukcja miała blisko dwa metry długości.

- Wszystko robię sam - mówi Piotr Nalepka. - Począwszy od pomysłu, przez wycięcie elementów po jej złożenie aż po wysyłkę do klienta. Lampy sprzedaję dopiero od kilku miesięcy, ponieważ sporo czasu zajęło mi przygotowanie się do nowego zajęcia. Musiałem kupić maszynę, nauczyć się jej, opracować wzory lamp i kupić odpowiednie materiały - przyznaje głogowianin. - Robiąc pierwszą konstrukcję byłem gotowy do jej produkcji.

Dlaczego akurat lampy?

- Jestem przekonany, że w tej dziedzinie jest nisza na rynku - mówi. - Są ludzie, którzy budują duże domy i zwykłe oświetlenie ginie w salonach. Poza tym kiedyś sam chciałem mieć taką lampę w domu, ale... jeszcze jej nie mam - śmieje się architekt.

Świetlne konstrukcje pana Piotra przypominają szkielety łodzi czy samolotów. Odpowiednio zaprogramowana maszyna wycina ze sklejki i tworzywa poszczególne elementy, a potem rzemieślnik składa je jak puzzle w jedną całość. Ta duża to praca na cały dzień.

- Dopiero zaczynam i sprzedałem w sumie kilkadziesiąt sztuk - mówi. - Klient dostaje lampę w częściach z dołączoną instrukcją do złożenia, która jest bardzo prosta.

Lampy głogowskiego rzemieślnika można oglądać i kupić za pośrednictwem prowadzonej przez niego strony: www. nasu.pl. Ich ceny zależą od wielkości. Te mniejsze można już kupić za 200-300 złotych, a duże po około 4 tys. zł.

Większość klientów to kobiety z Warszawy. Od niedawna świecące konstrukcje pana Piotra można też kupić w sklepie - barze o nazwie Pies czy suka” prowadzonym przez małżeństwo artystów. Druga ekspozycja znajduje się w Krakowie.

- Nie zawiesiłem pracy architekta, ale teraz bardziej się czuję rzemieślnikiem, choć trudno z tego na razie wyżyć - przyznaje. - Cieszy mnie, że teraz sprzedaję swój produkt, a jako architekt tylko swój czas. Być może mam coś po dziadku Ignacym Dudzińskim, jednym z pierwszych mieszkańców Głogowa. Z wykształcenia był kołodziejem i w stoczni głogowskiej Famaby budował modele statków. W domu zajmował się stolarką, więc sporo czasu spędzałem w jego warsztacie. W moim zawodowych życiu zaszła zmiana. A kiedy to robić, jak nie po czterdziestce? - przyznaje głogowianin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska