Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwiaty dla nauczyciela? Lądują w koszu albo... wracają do kwiaciarni

Marcin Torz, Malwina Gadawa
fot. Janusz Wójtowicz
Dziś koniec roku szkolnego. To jeden z najlepszych dni dla właścicieli kwiaciarń. Uczniowie i rodzice kupują kwiaty już nie tylko dla wychowawców, ale często i wszystkich innych nauczycieli ze szkoły. Nauczyciele zbierają ich tak dużo, że nie mają co z nimi zrobić. Kwiaty trafiają więc do kościołów albo na cmentarze. Niestety część ląduje też w koszach na śmieci. Niektórzy nauczyciele wpadli nawet na pomysł... jak na nich zarobić.

Czytaj też: Nauczyciele czekają na prezenty. Co dostaną?

Zakładając, że jeden nauczyciel prowadzi 4 klasy, po 30 uczniów jedna, dostanie dziś grubo ponad sto kwiatów. Oczywiście, przy założeniu, że jeden uczeń podaruje symbolicznego kwiatka. Ale przecież wielu daje ich o wiele więcej.

Niektórzy nauczyciele po opuszczeniu progów szkoły mogą więc otworzyć minikwiaciarnię. Interesujące, że niektórzy... tak robią.
– U mnie to norma, że nauczyciele po zakończeniu roku po prostu sprzedają kwiaty. Oczywiście nie stoją z nimi na targu, ale odsprzedają bukiety zaprzyjaźnionym kwiaciarniom – mówi nam jedna z wrocławskich nauczycielek. – Za każdy bukiet dostają pół ceny. Wszyscy są zadowoleni: nauczyciel, bo sporo zarobi. I kwiaciarz, bo ma podwójny zysk – dodaje.

Oczywiście większość nauczycieli ani myśli sprzedawać podarunków od uczniów. Zakładamy, że większość trzyma je w domu i cieszy się nimi, dopóki nie zwiędną. Ale, jak relacjonuje inny nauczyciel, jest spora grupa jego kolegów po fachu, która... – Te gorsze, habazie takie, po prostu wyrzucają do kubła – mówi nasz rozmówca.

Co jeszcze dzieje się z kwiatami? – Zauważam, że w dniu zakończenia roku, więcej niż zwykle kwiatów trafia pod wizerunki świętych w kościele. To piękny gest – mówi ks. Janusz Gorczyca, proboszcz parafii św. Piotra i Pawła w Oławie.

Jest też grupa nauczycieli, która część kwiatów zanosi na groby bliskich.

– Nie przepadam za kwiatami. Wiele razy mówiłem to uczniom, ale oni i tak mnie nimi obdarowują. Co robię? Przekazuję je mojej mamie, zresztą też nauczycielce, choć już na emeryturze. To chyba jest w porządku? – mówi nam inny wrocławski nauczyciel.

Jakie kwiatki będą modne w tym roku? – Goździki. Rok temu też tak było. To powrót do tradycji - uśmiecha się Katrzyna Mendera z kwiaciarni przy ul. Piłsudskiego. - Choć część uczniów na pewno też kupi róże.

Ile kwiatków kupują uczniowie? Zdaniem Katarzyny Mendery, im starszy uczeń, tym mniej. - Ci najmłodsi przychodzą z rodzicami i kupują bukiety, czasem za kilkadziesiąt złotych. Ci najstarsi, z liceów, poprzestają najczęściej na jednym - mówi.

Goździk kosztuje 3,5 zł. Róża jest najczęściej o kilkadziesiąt groszy droższa. W kwiaciarni Akant przy ul. Wróblewskiego usłyszeliśmy, że najlepiej, gdy klasa składa się na jeden bukiet. Wtedy trzeba zrobić "zrzutkę" na ok. sto złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kwiaty dla nauczyciela? Lądują w koszu albo... wracają do kwiaciarni - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska