Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu pracuje już prawie 40 tysięcy Ukraińców

Redakcja
Andrii Khlystik jest kurierem w firmie dowożącej jedzenie. Co miesiąc zarabia 2 tysiące złotych. Na Ukrainie płacą dziesięć razy mniej
Andrii Khlystik jest kurierem w firmie dowożącej jedzenie. Co miesiąc zarabia 2 tysiące złotych. Na Ukrainie płacą dziesięć razy mniej Pawel Relikowski / Polska Press
Są solidni i tani. Nie krzywią się na "śmieciówki" i minimalną pensję. Firmy ich chwalą i przyznają, że o polskich pracowników coraz trudniej. Ze statystyk Powiatowego Urzędu Pracy wynika, że we Wrocławiu legalnie pracuje już 40 tysięcy Ukraińców.

W 2015 r. do Powiatowego Urzędu Pracy we Wrocławiu wpłynęło ponad 36 tys. oświadczeń o chęci powierzenia pracy cudzoziemcowi. – 99 proc. obcokrajowców, którzy mają pozwolenie na pracę, to obywatele Ukrainy – przyznaje Maciej Sałdacz z Powiatowego Urzędu Pracy. To najszybsza droga, by osoba z Ukrainy uzyskała pozwolenie na pracę, chociaż można też złożyć wniosek osobiście u wojewody. Tak postąpiło w zeszłym roku 2500 Ukraińców. Jeśli zsumować liczby, da to prawie 40 tys.

Ile Ukraińcy zarabiają we Wrocławiu? Kliknij i zobacz

Andrii Khlystik (tak jego dane zapisano w dokumentach) przyjechał do Wrocławia trzy miesiące temu. Koledzy byli już wcześniej, więc wiedział, „co i jak”. Pozwolenie zorganizował sobie sam, pracy szukał tydzień. Jest kurierem w firmie Stava, dostarcza jedzenie na wynos. – Fajna praca, chociaż w zimie jest trochę gorzej – uśmiecha się Andrii.
Całkiem nieźle radzi sobie z językiem polskim, chociaż zaczął się uczyć dopiero na miejscu. – Zostaję na stałe – deklaruje.
Na pytanie o zarobki na Ukrainie zaczyna się śmiać. – Tam miałbym 200 zł, tu mam 2 tys. zł – macha ręką i wraca do pracy. Codziennie jeździ na skuterze od 8 do 10 godzin.

Konrad Decla, menedżer firmy Stava, przyznaje, że zatrudniają sporo Ukraińców. Na ich stronie internetowej można nawet znaleźć informacje zapisane cyrylicą. – Kurier musi być dyspozycyjny w różnych godzinach. Osoby, które mieszkają we Wrocławiu na stałe, mają inne obowiązki, rodziny, nie pasuje im często taka praca. Ukraińcy przejeżdżają tu specjalnie po to, żeby zarobić – mówi Konrad Decla.

Pan Piotr prowadzi firmę budowlaną. Nazwiska nie podaje, żeby nie mieć kłopotów. – Przychodził do mnie chłopak z Ukrainy, na początku pracował na czarno, ale sprawdził się, więc teraz już złożyłem wniosek o zatrudnienie go legalnie – opowiada. Podkreśla, że o pracowników łatwo teraz nie jest. – Od sierpnia szukam tynkarza, ogłaszam się na portalach i nic. Jeden zgłosił się do mnie dopiero teraz, w styczniu – mówi pan Piotr. Tynkarze też by mu się przydali, ale we Wrocławiu o takich fachowców trudno.

– Ja bym nawet zatrudnił Polaków, ale nie ma kogo – opowiada Adam Kowalczuk, właściciel serwisu Oponka przy ul. Kowalskiej. Miał już 10 kandydatów z Polski, ale żaden nie znał się na samochodach. – U nas brakuje fachowców, bo i brakuje szkół zawodowych. A ci, którzy coś potrafią, wyjechali za granicę pracować za lepsze pieniądze – mówi Kowalczuk. Miał już u siebie jednego pracownika z Ukrainy, ale skończyło mu się pozwolenie na pracę (wydawane na 6 miesięcy). Wkrótce przyjdzie kolejny Ukrainiec. Na razie musi poduczyć się języka, bo przy samochodach „dzień dobry” i „dziękuję” nie wystarczy.

Ile Ukraińcy zarabiają we Wrocławiu? Kliknij i zobacz na następnej stronie
Zarówno u nas, jaki na wschodzie prężnie działają agencje pracy, które załatwiają formalności obywatelom Ukrainy. Są oficjalnie zatrudnieni u pośredników, a następnie wysyłani do firm zainteresowanych współpracą. Zazwyczaj do pracy fizycznej w magazynach, zakładach przetwórstwa mięsa czy warzyw i owoców, w firmach budowlanych. Ci, którzy poduczą się języka, pracują w sklepach. Łapią też prace dorywcze – kobiety zaopiekują się dzieckiem, w domu posprzątają, mężczyźni mieszkanie wyremontują.

– Chętnych na wyjazd do Polski jest tak dużo, że na Ukrainie sporo firm na tym zarabia. Chociaż to nielegalne, to pobierają opłaty za zorganizowanie pozwoleń. Zdarza się, że żadna robota na nich u nas nie czeka – opowiada pan Jan, który zajmuje się pośrednictwem pracy.

Pochodzi z Ukrainy, ale ma już polskie obywatelstwo. Ostatnio pomagał małżeństwu. Mają po 58 lat, na opłacenie agencji wydali oszczędności. Wylądowali we Wrocławiu, ale nie mieli nawet gdzie się podziać. Kilka nocy spędzili przy aquaparku, koczując pod gołym niebem. Teraz mają już legalną pracę.

Mykola Radchenko przyjechał do Wrocławia dwa lata temu. Założył firmę oferującą usługi budowlane i remontowe, interes się kręci, nie ma po co wracać na wschód. We Wrocławiu może liczyć na lepsze zarobki, ma spokój. – Około 150 kilometrów od mojego rodzinnego Melitopola trwają działania wojenne – tłumaczy Radchenko. Jednak zastrzega, że to nie wojna, lecz biznes przyciągnął go do Wrocławia.

Średnie zarobki na Ukrainie to w przeliczeniu na złotówki około 600 złotych, a minimalna pensja wynosi ok. 200 zł. W Polsce płaca minimalna to ok. 1350 zł „na rękę”. Z tym że obowiązuje tylko dla umów na etat.
– Wolę zatrudniać Ukraińców, chociaż kilku Polaków też u mnie pracuje – mówi Mykola Radchenko. – Tylko że ja zatrudniam na podstawie umowy-zlecenia w zależności od zapotrzebowania na usługi budowlane, a to tutejszym rzadko pasuje.
Ile płaci? Od 1,5 tys. do 2 tys. zł za miesiąc. Na Ukrainie stawka dla wykwalifikowanych budowlańców to ok. 800 zł miesięcznie. Dlatego chętnych na pracę w stolicy Dolnego Śląska nie brakuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: We Wrocławiu pracuje już prawie 40 tysięcy Ukraińców - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska