Po Hiszpanach i Niemcach wrocławskiej publiczności zaprezentowały się kolejne dwa zespoły z grupy C. Obie drużyny mogły liczyć na głośny doping ze strony swoich fanów. W Hali Stulecia nie brakowało bowiem sympatyków szczypiorniaka ze Słowenii i Szwecji. Nieco więcej było tych drugich, ale to Słoweńcy byli głośniejsi, mimo że ich pupile nie najlepiej zaprezentowali się w pierwszych 30 minutach.
Rywalizacja wyrównana była tylko przez pierwsze 15 minut. Później coraz większą przewagę zaczęli osiągać Skandynawowie, którzy coraz lepiej radzili sobie z często zmieniającą ustawienie słoweńską defensywą. Podopieczni Veselina Vujovicia raz grali w obronie systemem 4:2, a raz 3:3.
Szczypiorniści „Trzech Koron” często decydowali się rzuty ze skrzydeł, przez co do przerwy najskuteczniejszym zawodnikiem na parkiecie był występujący na co dzień w niemieckim THW Kiel Niclas Ekberg, a wynik brzmiał 16:9 dla Szwedów.
Po zmianie stron obraz gry początkowo nie uległ zmianie. Nadal to Szwecja dyktowała warunki i grała skuteczniej. Wśród Słoweńców zawodzili przede wszystkim liderzy tego zespołu, czyli Uroš Zorman (na co dzień Vive Targi Kielce – przyp. PJ) oraz Dean Bombac (będzie grał w Kielcach od przyszłego sezonu – przyp. PJ) Na dodatek dobrze dysponowany był weteran szwedzkiego szczypiorniaka - bramkarz Mattias Andersson (38 lat – przyp. PJ).
Im bliżej było jednak do końcowej syreny, tym lepiej zaczynali sobie poczynać zawodnicy Vujovicia. W 48 min przegrywali już tylko różnicą jednego trafienia, a siedzący za ich bramką fani ani na moment nie usiedli. Cały czas skacząc i śpiewając wspierali swoich ulubieńców, a ci walcząc z typowym dla ludzi z Bałkanów zacięciem w końcu doprowadzili do remisu. Na 10 min przed końcem na tablicy świetlnej w Hali Stulecia widniał rezultat 20:20.
Poddenerwowani Szwedzi zaczęli popełniać proste błędy. Spokój zdawał się zachowywać tylko ich duet trenerski Staffan Olsson - Ola Lindgren. Najwyraźniej obaj wiedzieli, że walczący jak lwy rywale w końcu muszą opaść z sił i tak też się stało. Biegający „na oparach” zawodnicy w niebieskich strojach przegrali ostatecznie 21:23, ale swoją postawą kupili serca swoich i bezstronnych kibiców.
MVP tego meczu wybrany został Andersson, którego fenomenalna parada w ostatniej minucie sprawiła, że Słowenia zamiast wyrównać straciła piłkę, a Szwedzi powiększyli prowadzenie do dwóch bramek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?