Międzynarodowe warsztaty metody stosowanej u chorych z dużymi zmianami miażdżycowymi zorganizowali kardiolodzy ze szpitala wojskowego. - Rotablacja polega na zastosowaniu wiertarki, którą wprowadzamy do tętnic wieńcowych, gdzie są duże zwapnienia i gdzie z tego powodu balonik się nie rozpręża albo pęka - tłumaczy prof. Krzysztof Reczuch, kierownik Klinicznego Oddziału Interwencyjnego Leczenia Chorób Serca i Naczyń w szpitalu wojskowym, organizator warsztatów.
- Metoda jest trudna. Diamentowe wiertło, które obraca się z oszałamiającą prędkością około 140 tysięcy obrotów na minutę, musimy tak wprowadzić, by nie przebić serca ani tętnicy i by nie uszkodzić nic po drodze. Trzeba wiercić dokładnie w tym jednym miejscu, gdzie jest to konieczne.
Następnie do rozwierconej tętnicy wprowadza się stent, czyli rusztowanie, które zapobiega kolejnemu zwężeniu tętnicy. Zabiegi z wykorzystaniem wiertła o średnicy około 1 milimetra wymagają od lekarzy olbrzymiej precyzji i dużego doświadczenia.
W Polsce metodę tę stosuje się u mniej niż 1 proc. pacjentów, w Europie Zachodniej u 4 do 7 proc. Pozwala ratować życie ludzi nawet 90-letnich. U nich zwapnienia tętnic są jednym z głównych problemów.
Kardiolodzy z Ośrodka Chorób Serca wykonują rotablację od kilku lat, rocznie przeprowadzają około 60-70 zabiegów. Biorący udział w konferencji kardiolodzy interwencyjni oglądali w piątek na żywo i komentowali trzy takie operacje, przeprowadzane w Pracowni Hemodynamiki szpitala wojskowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?