Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Koncert Sinead O'Connor (RECENZJA,MNÓSTWO ZDJĘĆ)

MW
Po sobotnim występie Sinead O'Connor we wrocławskiej hali Orbita mam mieszane uczucia. Bo to był bardzo nierówny koncert. O ile potknięcia techniczne winą irlandzkiej wokalistki, która promowała u nas swój ostatni album "How About I Be Me (And You Be You)?", nie były, o tyle za brak kontaktu z publicznością, wpadki wokalne i zapomnienie tekstu piosenki, nie mogę winić nikogo innego.Wcześniej, jako support, zagrała wrocławska kapela Flying Moses.

Koncert zaczął się punktualnie. O’Connor, która w 1999 roku została ordynowana na duchownego Irlandzkiego Ortodoksyjnego Kościoła Katolickiego i Apostolskiego, pojawiła się na scenie w czarnych spodniach, czarnej koszuli, ciemnych okularach i ...koloratce. Niewykluczone, że Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, który planował pikietę przeciwko "bluźnierczemu" koncertowi Irlandki, poczułby się w sobotni wieczór w hali Orbita znakomicie. Bo O’Connor, która dwadzieścia lat temu podarła w amerykańskiej telewizji zdjęcie papieża Jana Pawła II w proteście przeciwko tuszowaniu przez Watykan pedofilii, zamieniła halę w swoją osobistą świątynię. Trzykrotnie śpiewała a capella modlitwy.

A kiedy zapomniała tekstu do piosenki "33" z płyty "Theology" (miała ją wykonać na bis) modlitwa także okazała się być niezastąpiona.Fani, a szczególnie piszczące w pierwszych rzędach fanki artystki i tak były zachwycone, krzycząc co chwilę "Sinead, kochamy Cię!". Nie wszyscy byli tak zadowoleni. Po tym jak O'Connor wykonała swój największy przebój "Nothnig Compares To You", pochodzący zresztą z repertuaru Prince'a, część ludzi zaczęła wychodzić z hali. Przeniesiony z Wyspy Słodowej koncert i tak zgromadził sporą publiczność, bo około trzech tysięcy osób. Wydawało się jednak, że fani czekali na większą interakcję ze strony artystki, która choć podczas "Nothing Compares To You" mogła na przykład pozwolić im zaśpiewać refren, ale nie zrobiła tego.

O'Connor wyszła na scenę punktualnie o godz. 20.30. - Good evening - powiedziała do witającej ją oklaskami publiczności irlandzka wokalistka, a następnie podziękowała za brawa po polsku. Zaczęło się od "Queen of Denmark" - ballady z rockowym akcentem. Potem były m.in. "4th and Vine" z nutą country i klimatyczne "Reason With Me" z dźwiękiem klawiszy na pierwszym planie i energetyczne "Take Off Your Shoes". Wszystkie te kompozycje pochodzą z ostatniej płyty artystki. Nie zabrakło też jednak podczas półtoragodzinnego koncertu starszych przebojów jak "Thank You For Hearing Me" i "Fire On Babylon" w lekko reggae'owej aranżacji.

Były także wokalne wpadki, nie trafianie w odpowiednie tony i wpadanie w irytującą manierę, która po godzinie koncertu stawała się męcząca. W znakomitej formie był za to towarzyszący O'Connor pięcioosobowy zespół. Koncert zakończyły dwa bisy.Skandalu, którego się niektórzy spodziewali, nie było.

Zanim rozpoczął się koncert, fani spędzali czas przed Orbitą. Wśród nich była Wioletta Antoniuk. - Dzięki Sinead O'Connor nauczyłam się angielskiego. Tak bardzo chciałam dowiedzieć się o czym śpiewa - mówi wrocławianka. - Kiedyś była bardzo zbuntowana. Chcę zobaczyć, jak jest teraz. Bardzo się cieszę, że mogę być na jej koncercie.

Wśród publiczności znalazła się również wrocławska radna Wanda Ziembicka. - Dobrze, że ten koncert się odbędzie. Byłam przeciwna temu, żeby go odwoływać. To artystka, która przecież ostro protestowała przeciwko pedofilii - dodała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska