- Na osiedlu Grabiszyn-Grabiszynek było podejrzenie, że ktoś rozdaje ulotki wyborcze - mówi Łukasz Cieślak z MKW. Sprawę badała wrocławska straż miejska.
- Nie potwierdziliśmy tego zgłoszenia - informuje Sławomir Chełchowski, rzecznik prasowy straży.
Niedzielne wybory były spokojne. Ruch przy urnach robił się zazwyczaj po skończonych mszach w kościołach. W lokalu wyborczym w Arsenale do godz. 13 przyszły jedynie 42 osoby. Tuż po godz. 18 było ich 70. Stanisława Urbanowicz-Urbańska przyszła z obowiązku.
- Te wybory są bardzo potrzebne, przecież ktoś musi nas reprezentować. Ja przychodzę na te wybory co cztery lata. Dziwię się, że tak mało ludzi przyszło.
- Ludziom się po prostu nie chce - ocenia Ryszard Szymanek, który przyszedł na głosowanie, bo liczy, że jego radni będą pracować dla osiedla Stare Miasto.
Na Gajowicach w okręgu nr 3 przed godz. 19 przyszło dokładnie 100 uprawnionych do głosowania. Andrzej Puzio, przewodniczący, mówi, że wyborcy skarżyli się na brak informacji, gdzie mogą głosować.
- Trafiła do nas pani, która zameldowana była na Powstańców Śląskich. Nie wiedziała, do którego lokalu ma się zgłosić - przypomina sobie przewodniczący Andrzej Puzio.
Jaka była w niedzielę frekwencja? Nieoficjalne wyniki poznamy w poniedziałek. Choć Miejska Komisja Wyborcza wydrukowała 71 tys. kart do głosowania, to nie miała zgłoszeń, by w którejś komisji zabrakło kart i trzeba było je dodrukować.
Niewykluczone, że niedzielne głosowanie do samorządu osiedlowego było ostatnim w takiej formie. Gdyby okazało się, że frekwencja nie przekroczyła 5 proc., miasto przygotuje reformę osiedli. Wtedy będziemy wybierali radnych dzielnicowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?