Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie jest miasto dla pieszych

Katarzyna Kroczak
Mikołaj Nowacki
We Wrocławiu urzędnicy łamią przepisy. A piesi muszą gnać po pasach jak biegacze.

Ile razy zdarzyło się wam, że weszliście na pasy, gdy tylko zapaliło się zielone światło, ale z jezdni schodziliście już na czerwonym? Mimo że prawie biegliście? We Wrocławiu to codzienność. A takie ustawienie świateł jest niezgodne z prawem.

Przepisy w rozporządzeniu ministra infrastruktury określają to precyzyjnie. Zielone ciągłe ma dla pieszego palić się tyle, żeby w pełni sprawna osoba (przemieszczająca się 1,4 metra na sekundę, czyli 5,04 km/h) mogła pokonać jezdnię, zanim światło zacznie mrugać. Chyba że jest to "sytuacja wyjątkowa", czyli np. remont drogi.

Na rogu ulic Ruskiej i Kazimierza Wielkiego nikt nie naprawia jezdni. Spróbujcie jednak przejść tamtejsze skrzyżowanie, idąc stroną północną (bliżej Odry) z Rynku w kierunku pl. Jana Pawła II.
- Trzeba być niezłym biegaczem, żeby zdążyć przejść na zielonym, gdy nie ma aut - ironizuje Przemysław Filar, prezes Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia. - W godzinach szczytu jest to niemożliwe. Gdy zielone zapala się dla pieszych, na pasach są jeszcze wozy, które wjechały na skrzyżowanie na żółtym. A gdy docieramy do połowy pasów, następne samochody już ruszają, bo dostały zielone.
TUMW pisał już listy do urzędu miejskiego, żeby dostosowano światła do obowiązujących przepisów. Bezskutecznie.

Obserwacje te potwierdzają naukowcy.
- Rzeczywiście, rozplanowanie ruchu pieszych we Wrocławiu pozostawia wiele do życzenia - przyznaje dr inż. Bogusław Molecki z Politechniki Wrocławskiej, specjalista inżynierii ruchu, zajmujący się m.in. sygnalizacją świetlną. - Nawet w pełni sprawny człowiek ma w wielu przypadkach kłopoty, by spokojnie przejść na zielonym świetle w centrum miasta. A zbyt krótkie zielone światło jest niezgodne z prawem - dodaje.

Jak można na to zareagować? Pisząc skargę do prezydenta miasta.
- A jeśli to nie pomoże, do wojewody, w końcu nawet do sądu administracyjnego - radzi Marcin Zatorski, prawnik z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Ale to nie koniec absurdów na wrocławskich ulicach. Kierowcy, od lat walczący o zieloną falę dla samochodów, wiedzą, ile czasu marnuje się, stojąc na źle zaplanowanym świetle. Zrobiliśmy eksperyment, przechodząc ulicę Marii Skłodowskiej-Curie od Grunwaldzki Center do budynków politechniki. Są tam trzy sygnalizatory. Przed każdym, jeśli chcemy przejść zgodnie z prawem, musimy się zatrzymać. Jeśli mielibyśmy zieloną falę, zajęłoby to nam około 30 sekund, a tak zajmuje... 2 minuty i 22 sekundy!

Podobnie rzecz ma się na skrzyżowaniu ulic Wyszyńskiego i Szczytnickiej na przejściu od strony mostu Pokoju i budynku biblioteki. Tam z kolei przejście dwóch jezdni i torowiska zajęłoby 20 sekund, tymczasem pokonanie go zgodnie z przepisami trwa 2 minuty 9 sekund.
- To moje ulubione skrzyżowanie - śmieje się Emilia Skupień, która na wrocławskiej politechnice pisze pracę magisterską dotyczącą m.in. sygnalizacji świetlnej na wrocławskich skrzyżowaniach. - Czas, jaki mija od zapalenia się czerwonego światła dla samochodów do zielonego dla pieszych, to 19 sekund - zauważa studentka.

Przyznaje, że trzeba dodatkowo policzyć czas ewakuacji samochodów ze względu na bezpieczeństwo uczestników ruchu.
- Ale nawet jeśli założyć, że ostatni kierowcy wjeżdżają na czerwonym, to i tak można by dodać pieszym te 15 sekund, żeby mieli szansę zdążyć pokonać skrzyżowanie w jednym cyklu - dodaje Skupień.

Jaki jest efekt? Taki, jak na jednym z przejść skrzyżowania przy Wyszyńskiego. Tam, jak zbadała Skupień, prawie połowa pieszych przechodzi na czerwonym świetle.
- A to bardzo niebezpieczne zjawisko. Ludzie przyzwyczajają się do źle zaprojektowanej sygnalizacji i ją ignorują - przechodzą, jak im wygodnie. Takie błędy wręcz zachęcają pieszych do łamania prawa - zauważa inż. Molecki.

Według Emilii Skupień, fakt nieprawidłowo zaplanowanej sygnalizacji dla pieszych wynika z tego, że w mieście najważniejsi są kierowcy.
- Urzędnicy boją się ich narzekań. Zresztą sami najczęściej są kierowcami. Ustawiają więc sygnalizację kosztem pieszych - zauważa studentka.

Sprawdzę, może urządzenie się rozregulowało

Z Grażyną Nosek, kierownikiem działu zarządzania ruchem w urzędzie miejskim Wrocławia, rozmawia Katarzyna Kroczak

Dlaczego sygnalizacja świetlna we Wrocławiu jest tak nieprzyjazna pieszym?

A dlaczego pani tak sądzi?

Bo chodzę piechotą po Wrocławiu i widzę, że trudno w centrum miasta przejść na jednym cyklu przez dwie jezdnie i torowisko na zielonym świetle.

Przejścia dla pieszych ciężko jest tak ustawiać, by w obydwie strony z jednego końca na drugi można było się poruszać na zielonym świetle. Nie da się skoordynować wszystkich relacji. W centrum ważne jest dla nas, by upłynnić ruch samochodów, bo mamy problem korków.

Specjaliści twierdzą, że jeśli nawet da się wszelkie ułatwienia samochodom, korków i tak się nie rozładuje. Natomiast o pieszych można by zadbać i z myślą o nich ustawiać światła.

Ale my staramy się ustawić światła tak, by było pieszym wygodnie!

A chodzi Pani czasem po mieście?

Chodzę. Często chodzę.

To musi widzieć Pani te niedogodności. Udało się Pani, jako osobie odpowiedzialnej za zarządzanie ruchem, jakieś swoje doświadczenia przenieść w czyn?

Niedługo w rejonie ulic Świdnickiej i Piłsudskiego będziemy zmieniać organizację ruchu dla tramwajów. Uwzględnimy tu też pieszych.

A nie sądzi Pani, że przydałoby się wydłużyć w niektórych miejscach zielone dla pieszych?

Ale zachowujemy normy zielonego światła dla pieszych.

Nie bardzo. Często, mimo że jestem dość energiczną młodą osobą, nie jestem w stanie przejść na zielonym całej jezdni. A powinnam. Tak stanowi prawo.

Moim zdaniem, na większości skrzyżowań jest to przestrzegane.

Może powinna Pani to osobiście sprawdzić?

Sprawdzę. Tak powinno być. Być może urządzenie, które steruje zielonym światłem, się rozregulowało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska