Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam na imię Pepsi, chcę być na etykiecie coca-coli

Jacek Antczak
Szanowny Solenizancie Wyszemirze, drogi Onufry oraz Jarogniewie, którego imię oznacza, że Twój "gniew jest srogi", składam Wam serdeczne życzenia imieninowe.

Ktoś o Was pamięta, więc nie martwcie się, że nie znaleźliście się i raczej nie znajdziecie na etykiecie zimnej, półlitrowej coca-coli. Może pocieszeniem, które złagodzi gniew Jarogniewa i miłość własną Narcyza (też ma dziś imieniny) na to, że globalny koncern nie sprawi im prezentu, wsadzając do lodówki w jakieś Żabce, Małpce czy innej Biedronce, będzie fakt, że w podobnej sytuacji są miliony ludzi na świecie.

Istnieją miliony oburzonych (i to bardziej niż Paweł Kukiz), których imiona nie należą do 100 najpopularniejszych w po-szczególnych krajach. Bo choć receptura napoju z orzeszków coli pozostaje tajna, to recepta na kolejną globalną kampanię najbardziej znanej marki na świecie była genialnie prosta. I trafiona, bo okazało się, że każdy chce być coca-colą. Naprawdę każdy: "Mam na imię Pepsi, też chciałabym być na etykiecie". Coś mi się wydaje , że mimo "najszczerszych chęci" akurat ta prośba nie zostanie uwzględniona.

Ciekawe też, czy w Wenezueli i Meksyku na etykietkach pojawia się jedno z najpopularniejszych tam imion - Jesus María. Na szczęście w Polsce do częstych imion nie należą Kurtyzana czy Lucyfer - nawet nie wolno takich nadawać, bo to poniżające dla dziecka. Za to nie ma przeciwwskazań, by rodzice nazwali swoje pociechy Adaukt, Job, Kir lub Pulcheria, a jak się urodzą bliźniaki, to na przykład Nieznamir i Niezamysł lub Wszebora i Wyszeniega zamiast najpopularniejszych Jakuba z Szymonem lub Julii z Leną. Autor felietonu ostatnio był w rankingu imion na 28. miejscu (tuż za Rafałem), ale nie zależy mu. by być na coli, bo i tak w Polsce jest na batoniku, a jako Jack - na opakowaniu innego amerykańskiego napoju, w składzie którego nie ma niszczącej zęby kofeiny.

Ciekawe, czy w Wenezueli i Meksyku na etykietkach coli pojawia się jedno z najpopularniejszych tam imion - Jesus María?

No i złamałem zasadę - nie żartuje się z imion i nazwisk. Już nie te czasy, kiedy redaktor Fikus w ripoście na obrzydliwe, propagandowe teksty partyjnego publicysty Tadeusza Kura, zatytułował swój felieton "Kur wie lepiej". To, że sympatyczna biegaczka narciarska z czasów przedkowalczykowych, Małgorzata Ruchała, sama kiedyś zażartowała: "Na pewno po ślubie nie będę nosiła podwójnego nazwiska, bo mój narzeczony nazywa się Piotr Bosko", świadczy tylko o dystansie, jaki można zachować wobec własnego "dowodu tożsamości". To zresztą nie prawdziwy cytat, lecz "bezimienny" żart, który żyje od lat własnym życiem.
Ale nie jest żartem, że piszę to nie popijając coli, lecz tymbarka bez konserwantów, którego zakrętka też od razu się przedstawia: "Nazywam się Kapsel, James Kapsel".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mam na imię Pepsi, chcę być na etykiecie coca-coli - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska