Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cicha manifa na co dzień

Katarzyna Kaczorowska
Katarzyna Kaczorowska, redaktorka "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Katarzyna Kaczorowska, redaktorka "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Walka o prawa kobiet to realne wyzwanie - od sfery bezpieczeństwa do rynku pracy.

Odrobiona lekcja z historii równouprawnienia nie świadczy o zrozumieniu jego znaczenia. I nie zamierzam się odwoływać do Nawojki, która, by móc studiować w krakowskiej Akademii, nosiła przebranie chłopca.

Wystarczy jedno przypomnienie: w Liechtensteinie kobiety prawa wyborcze zyskały w 1984 roku, w Portugalii w 1974, w Szwajcarii w 1970, ale jeden z półkantonów kraju - Appenzell-Innerrhoden - ignorował prawo federalne do, bagatela, 1990 roku.

A przecież zachodnia Europa szermująca hasłem "wolność - równość - braterstwo" niewątpliwie czuje się lepsza od krajów arabskich, dalekiej Azji, nieokiełznanej Afryki czy kokainowych krajów Ameryki Południowej .

Tym bardziej więc warto przypomnieć, że w ojczyźnie owego hasła, kobiety prawa wyborcze zdobyły dopiero w 1944 roku. Zapewne te decyzje wynikały z męskiej niewiary w możliwości ogarnięcia zawiłości polityki przez damski mózg. I to tyle tytułem korepetycji z historii.

Dlaczego manifa? Bo nie wierzę w żadne ko, ko, ko ani tym bardziej w pi, pi, pi... Bo żeby było jeszcze ciekawiej, polski strach przed feminizmem przypomina strach przed czarnym ludem. Polki od powstania styczniowego są samodzielne i naprawdę świetnie potrafią sobie radzić bez dodatku w postaci mężczyzn, tylko nie wiedzieć czemu wiele z nich boi się do tego przyznać.

Kiedy mężczyźni zsyłani byli na Sybir za poglądy polityczne, zakasywały rękawy i ratowały majątki przed rozgrabieniem. Kiedy walczyli na wojnie, zawijały rękawy i pracowały w fabrykach. Ustępowały, kiedy wracali z wojny. W domu nadal rządziły one, ale w sferze publicznej ciągle oni.

W Polsce mamy więc dziwną hybrydę, cichy feminizm domowy - bo strach przed samym słowem sprawia, że nawet kobiety bardzo niezależne deklarują publicznie, że z feminizmem nic wspólnego nie mają. Szkoda. Bo walka o prawa kobiet to realne wyzwanie poczynając od sfery bezpieczeństwa, a kończąc na obecności na rynku pracy.

Szacunek dla kobiet nie polega na dawaniu kwiatka, czy deklarowaniu pomocy w domu od święta. Powinien wyrażać się w takim wychowaniu synów, by kiedy dorosną, nie udawali, że nie odróżniają pietruszki od włoszczyzny, że nie wiedzą, jak uruchomić pralkę, nie potrafią wyprasować koszuli, a jak wchodzą do kuchni, to nawet wodę na herbatę przypalą. Najwyższy czas w końcu sobie uświadomić, że kwiatek to liche przekupstwo, które w dodatku i tak ma krótki żywot - kiedyś zwiędnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska