Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dużo seksu i przemocy - amerykański pisarz Edward Lee pisze książkę o Wrocławiu

Marta Wróbel
Edward Lee przy wejściu do Kościoła Garnizonowego pw. Św. Elżbiety we Wrocławiu
Edward Lee przy wejściu do Kościoła Garnizonowego pw. Św. Elżbiety we Wrocławiu fot. Bartosz Czartoryski
Król wynaturzonej prozy pisze książkę, której akcja toczyć się będzie we Wrocławiu. Z amerykańskim pisarzem Edwardem Lee rozmawia Marta Wróbel.

Dlaczego "król wynaturzonej prozy", bo tak pana nazwali w USA krytycy, zdecydował się na miejsce akcji swojego kolejnego horroru wybrać właśnie Wrocław?
Kiedy przyjechałem po raz pierwszy do Wrocławia w sierpniu ubiegłego roku na zaproszenie konwentu miłośników fantastyki Polcon, miasto zafascynowało mnie od razu. Nigdy wcześniej nie słyszałem o Wrocławiu, a nawet myślałem, że to alternatywna nazwa dla słowa "Warsaw", anglojęzycznej nazwy stolicy waszego kraju. A kiedy przyjechałem do Wrocławia dwa miesiące temu na Dni Fantastyki, wiedziałem, że muszę poznać to miasto lepiej. A potem pomyślałem: dlaczego akcja mojej następnej powieści nie miałaby się rozgrywać właśnie tutaj? We Wrocławiu jest wszystko, czego potrzebuję.

Co to takiego?
Po pierwsze architektura miasta. Obok siedemnastowiecznego kościoła stoi pamiętająca czasy PRL-u kamienica, a obok niej nowoczesny, przeszklony budynek z galerią. Nigdzie w Ameryce nie może być takiego połączenia. Fascynujący jest też wrocławski rynek. Podróżowałem też trochę po Europie, po krajach, w których ukazują się moje książki, ale klimat żadnego z nich tak mnie nie ujął. Chodzę teraz po Wrocławiu z notesem, robię zdjęcia różnych miejsc, spotykam się z ludźmi, którzy opowiadają mi o historii miasta. Szczególnie spodobała mi się opowieść o tym, dlaczego odcięta głowa św. Jana Chrzciciela na srebrnej misie widnieje na herbie Wrocławia. Gdyby było u was cieplej, chętnie bym się tu przeprowadził.

O czym będzie książka i w których miejscach Wrocławia będzie toczyć się jej akcja?
Właściwie to już zacząłem ją pisać, ale nie chciałbym zdradzać zbyt wielu szczegółów. W Stanach powinna ukazać się w przyszłym roku, w Europie i w Polsce trochę później. Wtedy wszystko będzie jasne. Mogę zdradzić tyle, że akcja horroru toczyć się będzie m.in. w okolicach wrocławskiego Rynku, na pewno pojawią się też inne miejsca. To coś w rodzaju powieści detektywistycznej z elementami horroru. Na pewno będzie w książce dużo seksu i przemocy, stworzę także dwa równoległe światy - ten rzeczywisty i ponadnaturalny, który wciągnie głównego bohatera. Gwarantuję, że będzie to coś naprawdę mocnego. Szukam także w mieście "horror house", czyli budynku, w którym dziać się będą w powieści różne straszne rzeczy. Spodobała mi się baza wojskowa, która znajduje się w drodze do starego terminala waszego lotniska. Zastanawiam się, czy jej użyć w książce. To straszne miejsce, w sam raz dla mnie! Nie chciałbym jednak nikogo obrazić. Chyba raczej, zainspirowany autentycznym miejscem, stworzę więc swój własny "horror house".

Jest pan autorem ponad pięćdziesięciu książek, z czego trzy ukazały się w Polsce. Otrzymał pan też nominację do prestiżowej nagrody Bram Stroker Award, przyznawanej autorom horrorów. To sporo sukcesów. Jednak przez piętnaście lat, jednocześnie wydając książki, pracował pan jako menedżer w firmie zajmującej się bezpieczeństwem. Trudno się było utrzymać wyłącznie z pisania?
To nie taka prosta sprawa. Jako menedżer pracowałem głównie na nocnych zmianach, żeby móc całe dnie pisać. Udało mi się rzucić tę pracę dopiero po wydaniu powieści "The Bighead" w 1997 roku. Wszystko dzięki determinacji. Zresztą zdeterminowany byłem już jako dwudziestokilkulatek. Kiedy tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że chcę być autorem horrorów, rzuciłem anglistykę na uniwersytecie w Maryland. To było na ostatnim roku, na zajęciach z literatury brytyjskiej. Po prostu wstałem, wyszedłem z zajęć i nigdy już tam nie wróciłem. W ciągu roku udało mi się wydać mój debiutancki horror "Nightbait" (1982 r.), wtedy jeszcze pod pseudonimem Philip Straker.

Jak to się stało, że zainteresował się pan horrorami?
Zainspirował mnie Howard Phillips Lovecraft, popularny autor powieści fantasy i grozy, którego fanem byłem już jako nastolatek. Jego mity Cthulhu, czyli fikcyjny panteon bogów i niezwykłych stworzeń przez lata pojawiał się w moich powieściach. Działy się tam naprawdę straszne rzeczy. Dla mnie pisanie horrorów, to tworzenie alternatywnego świata, w którym można bać się pod kontrolą.

Edward Lee - ur. w 1957 roku w Waszyngtonie. Popularny amerykański autor horrorów. Napisał ponad pięćdziesiąt powieści, z czego trzy "Sukkub", "Golem" i "Ludzie z bagien" ukazały się w Polsce. Nominowany za opowieść "Mr. Torso" do nagrody Bram Stoker Award. Jego horror "Header" został sfilmowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska