Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powódź w Pradze: Jak woda gnębiła miasto (ZDJĘCIA)

Małgorzata Pałach-Rydzy
Prażanie i turyści fotografują Wełtawę z mostu Palackého
Prażanie i turyści fotografują Wełtawę z mostu Palackého Marek Pałach-Rydzy
Zalanych kilka dzielnic, ewakuowane setki ludzi, zamknięte metro i gigantyczne korki w mieście. Przez kilka dni stolica Czech, Praga, walczyła z wielką powodzią. Teraz żywioł pustoszy północ kraju. Zmagania Czechów z wielką wodą śledziła mieszkająca nad Wełtawą Małgorzata Pałach-Rydzy.

Po trzech latach mieszkania w Pradze ciągle nie mogę przezwyciężyć dwóch rzeczy: czeskiej obojętności wobec losu i czeskich stacji radiowych. Teraz przyszło mi stanąć w obliczu nowej sytuacji i przyjrzeć się Czechom i ich radiu, jakbym miała do czynienia z nimi - znów po raz pierwszy.

Nie dojedziesz jutro do pracy
Deszcz padał intensywnie od kilku dni; dla turystów pogoda w sam raz na niespieszne sączenie piwa w którejś z gospód i oglądanie Pragi zasnutej jeszcze większą niż zwykle tajemnicą. Świadomość zagrożenia dotarła do większości mieszkańców czeskiej stolicy dopiero w niedzielny wieczór. - Wracaliśmy z imprezy urodzinowej i wtedy zdziwiłam się, że w rzece jest tyle wody. W domu włączyliśmy wiadomości i ogarnęło nas przerażenie - mówi mi znajoma mieszkanka dzielnicy Żiżkov.

Zamykane są niektóre stacje metra i wyłączane z ruchu ulice. "Nie dostaniesz się jutro do pracy. Droga przez Karlin zamknięta" - to tylko jedna z wiadomości, jakie dostaję od zatroskanej znajomej. Okazuje się, że ten sam kłopot będzie mieć większości mieszkańców.

Bliżsi i dalsi znajomi obcokrajowcy natychmiast stanęli w gotowości. Jest chyba pewną regułą, że cudzoziemcy - w jakimkolwiek byliby kraju - tworzą pewną wspólnotę. I choć specjalnie dla nich została uruchomiona specjalna linia telefoniczna w języku angielskim, organizowali się sami - proponując wzajemnie pomoc w transporcie, nocleg albo przechowanie samochodu w suchym garażu.

- Propozycji od moich kolegów z pracy jest tak dużo, że chyba skorzystam, żeby sprawdzić, czy są prawdziwe - stwierdził Petr, pracownik jednej z dużych międzynarodowych firm. W niedzielę jeszcze można było pozwolić sobie na ironię. Jednak byli i tacy, którzy sytuację brali na poważnie i zgłaszali się jako wolontariusze do sztabu kryzysowego.
Tymczasem Radiožurnál - stacja Czeskiego Radia - uruchomiła specjalny program poświęcony powodzi - non stop informacje o komunikacji, sprawozdania z zalanych miejsc, porady.

Przygotuj się do ewakuacji

Poniedziałek to pierwszy dzień próby. Deszcz nie przestaje padać, zamknięto kolejne stacje metra. Wygląda jednak na to, że komunikacyjnie Praga jest przygotowana na takie sytuacje. Natychmiast zorganizowano komunikację zastępczą. Tramwaje zastępują linie metra, uruchamiane są dodatkowe pociągi na liniach miejskich (z Vysočan, gdzie mieszkam, można tym sposobem dostać się na Smíchov). Jest to rozwiązanie sprawne, choć nie da się ukryć, że organizowane ad hoc. Odjazdy pociągów zapowiada pracownik stacji stojący wśród tłumu na... drewnianym krzesełku.
Radiožurnal przygotowuje mieszkańców do ewakuacji. Niczym refren powtarzają się porady: jak zabezpieczyć mieszkanie, jeśli jest się w strefie zagrożenia - w momencie ewakuacji nie będzie czasu, by o tym myśleć. We wcześniej przygotowanym bagażu powinien się znaleźć chleb, woda, ciepłe ubranie, konieczne leki, zapałki, latarka i - oczywiście- odbiornik radiowy oraz zapasowe baterie.

- Woda dosięgła dom mojego znajomego, który mieszka w Karlštejnie pod Pragą. Zamiast przyjść do pracy, ratował dobytek - mówi Marek Jan. - Ja nie byłbym w stanie do niego dotrzeć, ale wiem, że przyjechali do niego znajomi, by pomóc w przenoszeniu mebli i sprzętów na wyższe piętra.

Prażanie mimo wszystko reagują spokojem. 60-letnia mieszkanka dzielnicy Strašnice bardziej przejęta jest tym, co dzieje się na południu Czech. - W tym roku w Pradze sytuacja jest o wiele spokojniejsza niż w 2002. Wtedy strach trwał o wiele dłużej i zasięg powodzi był znacznie większy. Moja dzielnica nie znajduje się w strefie zagrożenia. Jedynie inną trasą muszę się dostać do pracy. Zazwyczaj jeżdżę metrem - pół godziny. Teraz, autobusem zastępczym trwa to tylko 20 minut - opowiada.

Większy problem z dojazdem mają mieszkańcy dzielnic okalających centrum. - Nie można przejechać na drugą stronę, więc wszyscy szukają alternatywnych tras. Ulica Koněvova przecież zazwyczaj jest koszmarnie zakorkowana. Teraz nastąpił tam zupełny paraliż - mówi Dorota Piotrowska, Polka mieszkająca w Pradze. - Szkoła mojej córki mieści się przy parku, tuż nad rzeką. Dzisiaj widziałam filmik, na którym dwoje ludzi podpływa tam łódką, chciało mi się płakać. Ciągle czekamy na wiadomość od dyrektora szkoły. Dopóki obowiązuje zakaz wstępu do parków, nie otworzą tego budynku. Jedyne wyjście to znaleźć obiekt zastępczy. Ale na razie moje dzieci, podobnie jak 200 innych, są zmuszone zostać w domu.

W dużym osiedlowym supermarkecie kasjerka zapytana, czy klienci robią szczególne zapasy w związku ze zbliżającą się falą, odpowiada mi przede wszystkim zdziwieniem. - Nie, nic takiego nie ma miejsca.

Kiedy jednak z bliska przyjrzeć się regałom, można zauważyć , że na półkach z wodą mineralną, mlekiem czy jajkami robi się trochę bardziej pusto...
Dziennikarz Radiožurnalu stwierdza zaś, że w sklepach zaczyna brakować przede wszystkim gumowców. A główne wydanie wiadomości o 18 otwiera informacja o tym, że najlepszym sportowcem sezonu po raz 8 został Petr Čech. O tym, że ścieki płyną do Wełtawy, bo oczyszczalnia ścieków została zamknięta (nie jest w stanie sprostać ogromnemu naporowi wody), dowiaduję się z internetu.

Liczy się pomoc

We wtorkowy poranek w mieście zamkniętych jest już ponad 50 ulic i coraz więcej stacji metra; zaczyna się zniecierpliwienie. Tramwaje zastępcze jadące przez dzielnicę Libeň są przepełnione. I zaczynają się narzekania (tego do tej pory w czeskich tramwajach nigdy nie słyszałam). - Lepiej było zostać w domu. Zamiast jechać do pracy 30 minut, mam teraz wycieczkę przez całe miasto - kobieta w średnim wieku głośno wyraża swoje wzburzenie.

Ci mieszkańcy dzielnicy Libeň i okolic, którzy nie mogą lub nie muszą wybierać się do pracy, poświęcili wtorkowe przedpołudnie na spacer i fotografowanie tego, co wezbrana Wełtawa zrobiła z najniżej położoną częścią dzielnicy. Na szczęście w porównaniu z powodzią w roku 2002 tym razem żywioł raczej oszczędził tę okolicę. - 11 lat temu woda zalała ulicę Zenklovą i teatr Pod Palmovką, teraz wody jest o wiele mniej. Zdjęcia, które widziałam w internecie, wydają mi się nawet trochę przesadzone, dlatego przyszłam sama sprawdzić, jak mają się sprawy - twierdzi starsza pani z aparatem cyfrowym w ręku.

Z radia nie płyną już rady dotyczące ewakuacji. Częściej słychać rozmowy o tym, kto i w jaki sposób może pomóc poszkodowanym. Zostały uruchomione specjalne konta bankowe i punkty zbiórki potrzebnych rzeczy (koce, środki czystości, gumowe rękawice, łopaty). Nie chodzi jednak tylko o pomoc materialną - potrzebni będą wolontariusze, którzy pomogą usunąć szkody. I zaczną sprzątać. Bo chociaż deszcz ciągle jeszcze pada, fala kulminacyjna już przeszła i wiadomo, że potrzeba będzie wielu rąk do pracy.
- Najbardziej bolą straty i wyobrażenie o tym, co zostało pod wodą. Na co dzień oglądałam Pragę, która była piękna. Teraz drogą, którą przejeżdżałam codziennie, rwąca rzeka. Trudno wyobrazić sobie te szkody, które się pokażą, kiedy woda opadnie - stwierdza jedna z mieszkanek miasta, z którą wdaję się w rozmowę.

Czeska spolegliwość? Czeska obojętność?
W poniedziałek burmistrz miasta zakazał wstępu do pięciu największych parków w Pradze. Ale we wtorek rano policyjnymi taśmami otoczono już wszystkie parki i zakaz zaczął obowiązywać w każdym z nich - do odwołania.
W Pruhonicach (słynny park położony kilkadziesiąt kilo-merów od Pragi) drzewo przygniotło kobietę, która wyszła z psem na spacer. To jedna z pierwszych śmiertelnych ofiar powodzi. Tym częściej się o niej mówi i tym usilniej ostrzega przed wchodzeniem do parków (to przypomnienie pojawia się w każdym wydaniu wiadomości - co 15 minut).

W parku Podvinni cienkie plastikowe taśmy policyjne "broniły" wstępu na mosty na rzeczce Rokytka (dopływ Wełtawy - w 2002 roku woda, która z niego wylała, dokonała tu ogromnych spustoszeń). Sporo osób, korzystając z chwilowego przejaśnienia, wyszło na spacer. I każda z nich w zetknięciu z wąską tasiemką "Vstup zakázán" zawraca i przekracza rzekę kilkadziesiąt metrów dalej. Grzecznie i bez buty.

We wtorek taśmy miały zagradzać wstęp do całego parku. Jednak kilkugodzinna przerwa w opadach sprawiła, że w parku pojawiły się prawdziwe tłumy (jogging, spacer z psem, spotkanie towarzyskie). Taśmy szarpane wiatrem nikogo już nie były w stanie zawrócić.

- Moje okna wychodzą na Vitkov. I widzę, że dzisiaj nikt się nie przejmuje zakazem wstępu - mnóstwo ludzi wchodzi na wzgórze. To przeczy zdrowemu rozsądkowi - ziemia jest bardzo rozmokła - dziwi się Dorota Piotrowska.

Po każdej powodzi musi ktoś posprzątać
W środę niebo przywitało mieszkańców Pragi czystym błękitem. Poziom wody w Wełtawie obniżył się na tyle, że o 5 rano można było otworzyć niektóre wyżej położone stacje metra. Jeszcze nie wszystkie szkoły zostały otwarte, ciągle obowiązuje zakaz wstępu do niektórych parków, ale ulice znów objęły w posiadanie samochody.

- Nie dziwię się, że są dziś potężne korki. Tramwajem wracałem z pracy trzy razy dłużej niż zwykle - twierdzi Marek Jan.
Radiožurnal nie kończy swojego specjalnego programu (wszak powódź dotyczy także innych regionów kraju). Proporcje audycji jednak zauważalnie się zmieniają - coraz krótsze informacje coraz gęściej przeplatane są muzyką (pop, lata 90.). Oprócz wieści z zalanego południa Czech słychać publiczne podziękowania, porady prawne, prośby o pomoc w usuwaniu szkód.

A zatem sytuacja w stolicy zaczyna się stabilizować - Czesi zdali ten egzamin po swojemu. A jeśli w sobotę zaczną wyjeżdżać odziani w swoje słynne sportowe stroje do chatek za miasto, będzie to oznaczać, że wszystko naprawdę wróciło do normy...

Małgorzata Pałach-Rydzy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska