Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci przekraczają uprawnienia? Czy tylko ktoś chce ich wrobić?

Małgorzata Moczulska
Na szczęście, zdecydowanie więcej policjantów zasługuje na nagrody niż na nagany
Na szczęście, zdecydowanie więcej policjantów zasługuje na nagrody niż na nagany Małgorzata Genca
Bicie, zastraszanie, wywożenie do lasu - coraz więcej skarg wpływa na dolnośląskich policjantów rzekomo przekraczających uprawnienia. Tylko 5 procent z nich okazuje się zasadnych.

Funkcjonariusze ze Świebodzic mieli przejechać radiowozem po nodze kobiety, która domagała się uwolnienia zatrzymanego za jazdę po pijanemu męża. Prokuratura kilka dni temu umorzyła sprawę. Kobieta odpowie za złożenie fałszywego zawiadomienia.

Policjanci z Wałbrzycha zostali posądzeni o bicie i zastraszanie mieszkańca miasta, który został zatrzymany za chuligańskie wybryki. W prokuraturze opowiadał o tym, jak funkcjonariusze najpierw, by go zastraszyć, wozili go radiowozem po mieście, a później bili. Co ciekawe, zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył blisko trzy miesiące po zdarzeniu, kiedy sam został oskarżony.

To tylko dwa przykłady fałszywych oskarżeń, ale można je mnożyć. Niemal wszystkie prokuratury na Dolnym Śląsku prowadzą lub prowadziły w ostatnich miesiącach sprawy dotyczące przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji.
- Tych postępowań jest z roku na rok coraz więcej - przyznaje Emil Wojtyra, szef Wydziału Śledczego Prokuratury Rejonowej w Dzierżoniowie.

Wylicza, że w ciągu ostatniego roku sam prowadził ich cztery i wszystkie okazały się bezzasadne. Podkreśla, że te postępowania z reguły są bardzo trudne. Najczęściej bowiem mamy do czynienia ze słowem przeciwko słowu.

Dlatego Jerzy Dziewulski, były milicjant i antyterrorysta, dobrze znający mechanizmy pracy w policji, nie ma wątpliwości: - Ludzie, którzy bezpodstawnie oczerniają policjantów, szkodzą nie tylko mundurowym, ale i tym, którzy naprawdę zostali lub zostaną przez policję źle potraktowani. Bo zawsze znajdą się tacy, którzy potem wrzucą wszystkich do jednego worka i powiedzą, że najlepszą obroną jest atak.

Dziewulski zauważa też, że często ci, którzy skarżą się na policjantów, robią to złośliwie. Dobrze wiedzą, że policja czy prokuratora zajmie się skargą, a sam funkcjonariusz będzie miał problemy. Będzie musiał pisać wyjaśnienia, stawiać na przesłuchania...
- Co nie znaczy, że wszyscy policjanci są bez winy. Znam wiele przykładów brutalności i braku kompetencji w tych szeregach - podkreśla Dziewulski.

Jedną z głośniejszych dolnośląskich spraw dotyczących brutalności policji w ostatnich latach, zakończonych wyrokiem skazującym dla funkcjonariuszy, była historia z Kłodzka.

Sąd udowodnił, że dwóch policjantów wywoziło zatrzymywanych podczas patroli nastolatków do lasu i tam brutalnie biło. Powody były różne. Jeden z chłopców nie chciał im podać danych osobowych, inny przyznać się do czynu, którego - jak się okazało - nie popełnił.

Skargami na policję zalewane są też komendy. W ubiegłym roku Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu przeprowadził na Dolnym Śląsku aż 923 postępowania skargowe, ale jedynie 50 z nich było zasadnych. Dotyczyły najczęściej sytuacji związanych z interwencjami i prowadzonymi postępowaniami.

Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej komendy, za jeden z powodów uznaje to, że ludzie są coraz bardziej świadomi swoich praw. - Przy każdej okazji informujemy mieszkańców o komórkach kontrolnych, działających w Policji. Zależy nam, by wyjaśnić każdą sytuację dotyczącą działań policji w przypadku uchybień lub wątpliwości - mówi. Podkreśla, że te niemal tysiąc skarg rocznie należy rozpatrywać przez pryzmat liczby funkcjonariuszy, a na Dolnym Śląsku jest ich 7,5 tysiąca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska