Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czasem dopiero po dobiegnięciu do mety widać, kto okazał się idiotą

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk Paweł Relikowski
Różne ciekawe rzeczy działy się ostatnio na arenach sportowych, ale mnie najbardziej zafrapowała informacja o tym, że Norweżka Heidi Weng bieg na nartach na dystansie 10 km stylem klasycznym w Kuusamo zakończyła na 9. pozycji. Domyślam się, że większość Czytelników zacznie teraz podejrzewać, że urządzam sobie jakieś kpiny, lecz nie będą mieć racji. Norweżka dziewiąta, co z tego?

Rzecz w tym, że zadaniem biegaczek było wykonanie czterech okrążeń trasy, natomiast Heidi zrobiła finisz już po trzecim kółku, po czym padła na śnieg, będąc święcie przekonana o swojej wygranej. Dopiero po pewnym czasie zorientowała się w sytuacji, pozbierała się i zaczęła gonić rywalki, lecz na dobre miejsce na mecie nie mogła już liczyć. Ciekawe, jakie myśli kłębiły się w jej głowie, gdy sapiąc z niezaplanowanego wysiłku oglądała plecy uciekających koleżanek? „Cholera, jaką jestem idiotką! Ludzie, żeby nie umieć policzyć do czterech?!”.

Coś podobnego muszą odczuwać politycy Platformy Obywatelskiej. Najpierw w kampanii prezydenckiej spanikował Bronisław Komorowski i ogłosił bezsensowne, nikomu niepotrzebne referendum, zakończone żenującą klapą frekwencyjną. Potem, przed wyborami parlamentarnymi spanikowała Ewa Kopacz, zgadzając się jako szefowa partii na wątpliwy pod względem prawnym wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego zamiast trzech, którym faktycznie upłynęła kadencja. W obu przypadkach naciągnięto - niczym gumę do majtek - reguły demokratycznej gry. Dziś liderzy PO posępnie przyznają, że te manewry były okropnymi pomyłkami, które zadziałały na korzyść PiS.

O ileż mądrzejszy był Donald Tusk, gdy w 2007 r. odrzucił pomysł, by PO robiła koalicję z LPR i Samoobroną dla odsunięcia PiS od władzy. A namawiali go do tego niemal wszyscy. Jednak nie zaplątał się w niemoralne gierki, wygrał przyspieszone wybory i rządził, dopóki nie zamarzyła mu się kariera w Brukseli. „Jeśli nie wiesz, jak się zachować, to zachowuj się przyzwoicie” - ta reguła jak widać ma czasami zastosowanie nawet w politycznych rozgrywkach.

Naiwni mogą się zastanawiać, po co PiS wywołuje szaloną awanturę o sędziów Trybunału, skoro i tak w tej kadencji parlamentu wymieni ich 9 spośród 15, więc będzie robiło, co tylko będzie chciało. Nawet ustawa mówiąca o tym, że zabrania się tyłem chodzić po chodniku nie zostanie zakwestionowana przez pisowskich sędziów jako łamiąca podstawowe prawa człowieka. Kochani, wy nie rozumiecie motywów przywódcy tej partii. On nigdy nie ukrywał poglądu, że bierze się tyle władzy, ile się tylko da i zwlekanie z tym choćby przez pięć minut, gdy nadarza się okazja, jest oznaką mięczakowatości. Co prawda, nikt nie wie, po co mu wielka władza nad Polakami, ale podejrzewam, że nie ma tu żadnej zagadki, bo nie wie tego nawet on sam.

Popatrzcie, krucjacie PiS przeciwko Trybunałowi przewodzi facet, który w stanie wojennym pracował jako prokurator, a teraz podaje się za Konrada Wallenroda. A szefem rolniczej agencji został gość podejrzewany przez prokuraturę o korupcję. Proszę mi nie tłumaczyć, że to są najwybitniejsi specjaliści, że innych akurat nie było pod ręką. Po prostu niektórzy sądzą, że gdy ma się władzę, to się robi, co się chce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska