Dobra, pożartowaliśmy... Myślę, że wspomniany doradca jest tylko jednym z kilku i może odpowiadać np. za elektroniczne kontakty z mediami. A wtedy wybór 20-latka, w ciemno zakładam, że nieprzeciętnie zdolnego, jest w stanie się obronić. Świat się cholernie zmienił, a ci młodzi potrafią wyczyniać z klawiaturą cuda. Zatem nie skreślajmy tych młodych, tak jak zbyt pochopnie skreślamy wielokrotnie leśnych dziadków. Bo te leśne dziadki posiadają częstokroć trzecie oko i widzą więcej niż inni, mimo że wzrok mają już niby gorszy.
O dekadę młodszego od siebie doradcę zyskał ostatnio trener Śląska Wrocław Tadeusz Pawłowski. Chodzi o Grzegorza Kowalskiego. I tak sobie myślę, czy układ Macierewicza z tym jego studentem nie jest jednak zdrowszy. No bo przecież - z tego, co ludzie mówią - Pawłowskiemu zmiany w sztabie narzucono. Nie wiem zatem, czy ten Kowalski ma rzeczywiście tylko pomagać, czy może być przy drużynie po to, by się jej z bliska przyjrzeć, a niebawem przejąć. Chcę wierzyć, że nie chodzi tu o upokorzenie doświadczonego Pawłowskiego, którego ostatnie wyniki istotnie nie bronią. Poprzez kadrowe ubytki ten zespół musiał stracić ducha, bo przecież nazwiska wciąż ma mocniejsze od tych z Łęcznej, Niecieczy lub Kielc. Celeban, Kokoszka, Pawełek, Pawelec, Dudu, Hołota, Paixao, Kiełb, Biliński... I dwa gole w sześciu ostatnich meczach. Coś tu nie gra.
W sporcie często bywa tak, że sukces może się przejeść. Otóż sport to nie gospodarka, tutaj sukces rodzi problemy, o czym wspominał ostatnio były prezes żużlowej Unii Leszno, Rufin Sokołowski. Mianowicie, gdy zniszczy się konkurencję w gospodarce, daje to firmie jeszcze większe zyski i pieniądze. A w sporcie? Dominator w końcu ginie, bo działa na swoją szkodę. Gwiazdom trzeba płacić coraz więcej, a nie ma z czego, gdy ludzie są już syci i nie chce im się dalej w tym uczestniczyć. To podobnie jak z grzybobraniem. Jeśli muszę kilkanaście tych swoich prawdziwków wychodzić po znanych sobie poletkach, daje to frajdę i satysfakcję. Jeśli jednak grzybobranie jest do tego stopnia udane, że zaczynam się o te prawdziwki potykać, w końcu przestaje to dawać radość. Bo znaczy to, że każdy głupi może się pochylić i zerwać. A więc o czym to świadczy? Że sukcesem należy się czasem podzielić z innymi.
Wszystko może się przejeść. Jak w tym dowcipie: „Panie Stefanie, jak panu nie wstyd? 50 lat pan z żoną przeżył i teraz pan ją zostawił, by ożenić się z jakąś 20-latką? Czy pan zwariował?”. Na co pan Stefan: „A czego pan się czepiasz? Wie pan, jak to co wieczór z żoną było? Proszki jej podaj, herbatkę zaparz, przykryj, odkryj, przełącz kanał w telewizji itp., itd. A z młodą to tak: wieczorem wyjdzie, rano wróci i człowiek całą noc spokojnie śpi”.
Ale co wobec tego zniszczyło wrocławski Śląsk? Okazuje się, że jedno tylko mistrzostwo Polski sprzed trzech lat. Przejadło się czy nie zostało w ogóle skonsumowane?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?