Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Latami szanowani, stają się dla ludzi zdrajcami. Księża, którzy odchodzą, nie mają łatwo...

Agata Grzelińska
Polski Kościoł katolicki podkreśla, że ma największą liczbę powołań w świecie. A ile wystąpień?
Polski Kościoł katolicki podkreśla, że ma największą liczbę powołań w świecie. A ile wystąpień? Przemyslaw Swiderski
Fundują sobie wielkie trudności: olbrzymie napięcie psychiczne, całkowite zagubienie w świecie, dla którego stają się zupełnie bezużyteczni, a do tego jeszcze większą samotność, wrogość, a nawet pogardę ze strony otoczenia. Dlaczego więc decydują się odejść? Po zrzuceniu sutanny byli księża przypominają więźniów wracających do świata, który zdążył się zmienić i który wcale nie czeka z otwartymi ramionami na facetów z dyplomem teologa.

Krzysztof (imię zmienione), który był księdzem przez 8 lat, mówi, że wybrał komfort sumienia. Miał ważne stanowisko, w kościelnej hierarchii był dość wysoko, pracował za granicą i nagle to wszystko porzucił, by zacząć nowe życie od zera.

- Funkcja kapłana warunkuje sobą bardzo wyśrubowane wymagania. Jeżeli się ich nie spełnia, to w mojej ocenie trzeba wybrać. Albo życie w prawdzie, albo życie niezgodne z normami, ale wtedy pojawia się konflikt sumienia - tłumaczy Krzysztof. - Jeżeli ktoś ma sumienie, musi zadecydować i stanąć w prawdzie. I ja zdecydowałem. Jestem szczęśliwy, mam komfort sumienia.

Ma już także po 4 latach od odejścia z kapłaństwa - nie mylić z odejściem z Kościoła, nadal jest wierzący, siada tylko podczas mszy po innej stronie ołtarza - dobrą pracę w branży auto-motive, narzeczoną i dość poprawne stosunki z rodziną. Choć nie tak dobre, jak w czasach, gdy był księdzem. - Czas leczy rany, ale nie jest najlepszym chirurgiem plastycznym - zauważa.

Oprócz głośnych i elektryzujących opinię publiczną odejść znanych księży i zakonników, są także takie, którymi media się nie interesują. Gdy ze zgromadzenia czy szeregów księży diecezjalnych występuje kościelna gwiazda, może liczyć na jakąś intratną posadę komentatora czy wykładowcy. Gdy jednak stan kapłański porzuca bliżej nikomu nieznany wikary czy proboszcz, skazuje się na nie lada kłopoty.

Jeden z dolnośląskich księży przygotowuje rozprawę doktorską na temat narastającej liczby odejść ze stanu duchownego. Na razie nie chce ujawniać wniosków, dowiedzieliśmy się tylko, że Polska zajmuje drugie miejsce po Stanach Zjednoczonych pod względem liczby odchodzących księży. Czy decydują proporcje? W kraju, gdzie księży jest bardzo dużo, proporcjonalnie więcej też odchodzi? Na naukowe wnioski poczekamy. Możemy jednak napisać, o jaką skalę chodzi.

- Na 25 tysięcy księży w Polsce rocznie ze stanu kapłańskiego odchodzi 30-40 osób - mówi ks. dr Wojciech Sadłoń, dyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. - Liczba ta utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie od lat 80.

Lesław Juszczyszyn, który sam był księdzem katolickim, a teraz jest pastorem w Kościele Chrystusowym w RP i prezesem Fundacji Centrum Rozwoju i Poradnictwa Cereo, która pomaga byłym księżom odnaleźć się poza Kościołem, mówi, że liczba odchodzących z kapłaństwa rośnie. A przynajmniej coraz więcej byłych księży zgłasza się do Fundacji po pomoc. Jakiego wsparcia potrzebują najbardziej?

- Na początek głównie psychologicznego. Muszą zmienić mentalność. Oni się czują jak po wyjściu z długoletniego więzienia - mówi Juszczyszyn. - Odchodzą nieraz po 20 latach. Świat się zmienił, a oni nie mają przygotowania czy wykształcenia, które byłoby atrakcyjne na współczesnym rynku pracy. Bo co można robić, będąc magistrem teologii? Byli księża najlepiej znają instytucje kościelne, ale Kościół ich nie przyjmie, a i wielu pracodawców katolików też nie.

Juszczyszyn dodaje, że pierwszą pomocą jest zapewnienie wracającego w cywilne szeregi, że ma prawo żyć, ma prawo żyć własnym życiem, ma prawo zmienić zawód i że świat się z tego powodu nie zawali. Pracownicy Fundacji doradzają byłym duchownym, by korzystali z pomocy urzędu pracy, z programów unijnych, ale także z pomocy znajomych, by nie odsuwali się od nich i by szukali popleczników. A to nie jest łatwe. Bo mniej czy bardziej znany, młodszy czy starszy, każdy skazuje się na początku na odrzucenie ze strony otoczenia.

- W Polsce odejście księdza z kapłaństwa jest zjawiskiem wysoce kontrowersyjnym i problematycznym, społecznie nieakceptowalnym. Za każdym razem historia taka wywołuje oburzenie, szok społeczny, budzi wielką sensację - mówi Przemysław Staroń, psycholog i kulturoznawca z Uniwersytetu SWPS w Sopocie.

Jezuita o. Józef Augustyn, profesor Akademii Ignatianium w Krakowie, podkreśla, że dla wielu ludzi odejście księdza jest dramatem: - Rozmawiałem z młodym człowiekiem, który prawie płakał po odejściu znanego księdza. Mówił: „Ja mu zaufałem, ja się u niego spowiadałem. Czy jego obowiązuje teraz tajemnica spowiedzi?”.

Ludzie albo zupełnie nie akceptują decyzji byłych księży, albo mają z ich akceptacją duży problem.

- Nie jest to jednak tylko problem społeczeństwa, ale także samych kapłanów - zauważa Przemysław Staroń. - Oni muszą na nowo zdefiniować swoją rolę, a to nie jest łatwe, gdy ma się lat X.

I nie chodzi tylko o to, że trzeba się przekwalifikować zawodowo. Byli księża, którym pomogła Fundacja Lesława Juszczyszyna, pracują jako sprzedawcy energii, ubezpieczeń, jeden jest kierowcą, inny windykatorem, kilku zostało pastorami we wspólnotach innych wyznań. Należy zmienić czy przemodelować system wartości, poddać reinterpretacji niemal całe życie. Dodatkowo w przypadku księży, których wielu ludzi szanuje, zmiana ta jest trudniejsza jeszcze z jednego powodu. Nagle ci sami ludzie odwracają się od nich, przestają ich szanować, nierzadko nazywają zdrajcami.

- Na tę i tak trudną decyzję nakłada się napiętnowanie. Generalnie nie uświadamiamy sobie, jak aspekt społecznych relacji i tego, jak nas postrzegają inni, jest ważny, dopóki nie zaczynamy tracić szacunku, dobrej pozycji - dodaje psycholog.

Krzysztof, który odszedł prawie 4 lata temu, przyznaje, że jego bliscy byli zszokowani i zupełnie nie akceptowali jego decyzji. - Mój krąg przyjaciół stał się bardzo wąski. Zostało ich niewielu. Większość się odwróciła, kontakt z nimi się urwał -opowiada były ksiądz. - Z 30 kolegów z mojego rocznika mam kontakt tylko z jednym. On jest księdzem, ale rozumie moją decyzję i nie ocenia.

Byli księża zwykle zmieniają miejsce zamieszkania, bo otoczenie nie tylko im nie daje spokoju. Nie chcą przynosić wstydu rodzinie, bo nie brakuje „życzliwych”, którzy nie mogą sobie darować uwag w stylu: „Jak wychowaliście syna?”.

- Z czasem jednak, zwłaszcza gdy byli księża zaczynają zwyczajne życie, pracują, zakładają rodziny i przede wszystkim gdy pojawiają się dzieci, kontakty z rodziną w końcu się układają, chociaż nie zawsze - mówi Lesław Juszczyszyn.

Z jego obserwacji wynika, że większość byłych księży zakłada rodziny. Przemysław Staroń zauważa, że zazwyczaj, gdy ludzie dowiadują się, że ksiądz odchodzi z kapłaństwa, bo w jego życiu jest jakaś kobieta, od razu sugerują, że „nie wytrzymał”. - Mówią: „Łe, na baby uciekł”. A prawda jest zupełnie inna. Jeśli chodziłoby tylko o seks, ksiądz nie decydowałby się na tak radykalną zmianę życia, bo nawet by nie musiał - mówi psycholog. - Nie odrzucałby wszystkiego, co ma. Tak naprawdę tym, co pcha go do tak radykalnej zmiany życia, jest samotność. Przejmująca i dojmująca samotność. Nawet więc gdy powodem odejścia jest kobieta, to nie chodzi stricte o seks, ale o bliskość emocjonalną. I co być może najważniejsze, o chęć życia w prawdzie. Sądzę, że na doświadczeniu tej ludzkiej samotności nabudowuje się cała reszta czynników, które pchają księży do decyzji o porzuceniu dotychczasowego życia.

Gdy mowa o powodach odejścia ze stanu kapłańskiego, Lesław Juszczyszyn wymienia różne, od chęci życia własnym życiem, po niezgodę na rozdźwięk między ideałami a praktycznym życiem, skandale pedofilskie czy gejowskie, ale także zakochanie i chęć założenia rodziny.

O. Augustyn zaznacza, że każda historia odejścia jest inna, ale mają pewne wspólne punkty. - Każde odejście to proces bardzo złożony. Często jest skutkiem źle rozeznanego powołania, braku realnej decyzji przy przyjmowaniu święceń albo decyzji pochopnej - mówi jezuita. - Taka niedopracowana decyzja odbija się czkawką w sytuacjach kryzysu. Najważniejszym powodem jest zaniedbanie życia duchowego, modlitwy i braku pracy nad sobą. Tym, co księdza może trzymać w bardzo wymagającej, czasem bardzo nie-wdzięcznej pracy, jest głębokie zakorzenienie w Panu Bogu. Bycie księdzem nie jest zawodem, ale misją. Ksiądz rezygnuje z rzeczy fundamentalnych: z realizowania się w miłości ludzkiej, zakładania rodziny, bycia ojcem i dysponowania sobą. Jest do dyspozycji biskupa. Ludzka miłość i samostanowienie o sobie to są bardzo ważne wartości. Co może trzymać księdza, gdy rezygnuje z tych wartości? Tylko większa miłość. Gdy nie ma modlitwy, szczerej spowiedzi, a do tego dojdzie uwikłanie w dwuznaczną relację czy uzależnienie od alkoholu, człowiek traci poczucie sensu.

O. Augustyn ma bardzo wiele zrozumienia i szacunku dla księży, którzy odchodzą w szczerości i w prawości, bo nie chcą żyć w podwójnej moralności i okłamywać wiernych ani biskupa. Uważa jednak, że decyzje o odejściu często są podejmowane za szybko. - Czasami ksiądz nie daje ani sobie, ani biskupowi szansy na dodatkowe rozeznanie. Wtedy biskup musi przyjąć tę decyzję, bo wszystko opiera się na wolności i zaufaniu. Zdarzają się jednak sytuacje, częściej w zakonach, że księża decydują się na eksklaustrację, czyli formę czasowego, dobrowolnego wyłączenia ze wspólnoty na jakiś czas celem rozeznania, czasami leczenia, a potem wracają - mówi jezuita. - Nieraz księża odchodząc ulegają złudzeniu, że będą mieli łatwiej, a przecież uczciwe życie wszystkich dużo kosztuje.

Z obserwacji o. Józefa Augustyna także wynika, że zdecydowana większość księży dalej się modli. - Znam eksksięży, moich przyjaciół, których mógłbym dawać za wzór księżom - mówi i dodaje: - Często odejście paradoksalnie jest przełomem.

Krzysztof też nadal jest człowiekiem wierzącym. Jak mówi, musiał się tylko przegrupować na drugą stronę ołtarza. Podlega karom kościelnym. - Ale księdzem będę do końca życia. Już po odejściu udzieliłem rozgrzeszenia człowiekowi umierającemu w wypadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Latami szanowani, stają się dla ludzi zdrajcami. Księża, którzy odchodzą, nie mają łatwo... - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska