- Od wielu lat próbowaliśmy przyciągnąć do naszego regionu inwestora, który byłby zainteresowany wznowieniem działalności górniczej. W tej sprawie prosiliśmy nawet o wsparcie KGHM - mówi Maciej Awiżeń, starosta powiatu kłodzkiego. - W końcu udało nam się nawiązać współpracę z australijską firmą, której właścicielem jest Polak. Jest ona zainteresowana wydobyciem węgla.
Potencjalny inwestor nie chce na razie jakichkolwiek kontaktów z mediami. O tym, że jego zamiary związane z wydobyciem węgla w rejonie Ludwikowic Kłodzkich są poważne, świadczą działania podjęte w Ministerstwie Środowiska. Złożył tam wniosek koncesyjny o zbadanie złoża.
- Postępowanie koncesyjne wszczęte na wniosek firmy Coal Holding Sp. z o.o. nie zostało jeszcze zakończone - wyjaśnia Grzegorz Zygan z biura prasowego Ministerstwa. - Wniosek o udzielenie koncesji na rozpoznanie złoża węgla kamiennego Wacław-Lech w obszarze obejmującym miasto i gminę Nowa Ruda musi zostać uzupełniony o dodatkowe wyjaśnienia i zmodyfikowany.
Władze powiatu kłodzkiego nie ukrywają, że wiążą wielkie nadzieje związane z reaktywacją górnictwa. Pomogłoby to bowiem zmniejszyć bezrobocie, które przekracza 28 proc.
Według wstępnych szacunków, w reaktywowanej kopalni , zatrudnienie mogłoby znaleźć około 2 tys. osób.
- Ponadto działalność górnicza byłaby prowadzona z wykorzystaniem najnowszych technologii, by chronić środowisko - tłumaczy Maciej Awiżeń. - Dzięki temu, mimo uruchomienia kopalni, region zachowałby turystyczny charakter - dodaje starosta.
Osoby związane w przeszłości zawodowo z Dolnośląskim Zagłębiem Węglowym podkreślają, że ulokowanie kopalni w Ludwikowicach Kłodzkich to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Są tam bowiem bogate złoża najlepszego jakościowo węgla.
Przy obecnych technologiach stosowanych w górnictwie problemu nie powinno stanowić nawet to, że złoże jest położone w obszarze trudnym geologicznie i niebezpiecznym. W przeszłości wydobyciu węgla w tym regionie towarzyszyły tragiczne w skutkach wyrzuty dwutlenku węgla oraz skał. W latach 30. i 40. XX wieku doszło tu do dwóch potężnych katastrof górniczych. Zginęło w nich łącznie prawie 340 górników.
- Przy obecnie stosowanych technologiach takie katastrofy nie mają prawa się wydarzyć - mówi Zdzisław Polak, ostatni dyrektor Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu. - Do bogatego złoża w Ludwikowicach Kłodzkich zamierzaliśmy się dobrać już pod koniec lat 80., przekopem od pola Piast. W 1991 r. los miejscowego górnictwa został jednak przesądzony i trzeba było przerwać prace.
Według wstępnych szacunków, w złożu może zalegać około 50-70 mln ton najlepszego na świecie węgla antracytowego. Jest on rzadki i cenny ze względu na małą zawartość siarki oraz fosforu. Dlatego służy głównie do produkcji koksu odlewniczego, z którego uzyskuje się najlepszą jakościowo stal.
Taki sam węgiel zalega pod Wałbrzychem i w jego okolicy. Tymi złożem jest z kolei zainteresowana firma Green Energy Polska Sp. z o.o. W Ministerstwie Środowiska złożyła wniosek o udzielenie koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie metanu z pokładów węgla kamiennego w obszarze Wałbrzych. Nowoczesna metoda gazyfikacji złóż węgla polega na wykonaniu odwiertu do złoża i przeprowadzeniu w nim procesów chemicznych, które mają być przyjazne dla środowiska. Następnie na powierzchnię trafiają czysta energia i wysokokaloryczny gaz. Może być użyty jako paliwo do silników lub do wytwarzania wodoru.
- Nie jestem przeciwny działalności górniczej, pod warunkiem, że będzie przyjazna dla mieszkańców i środowiska - mówi Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?