Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Nic pewnego pod słońcem

Andrzej Górny
Obejrzałem kawałek meczu kopanego z Liechtensteinem. Eksperyment p. Fornalika, którego prezes Boniek pozbawi posady, jeśli przegramy z Mołdawią. Ze zbieraniny poddanej próbie wyróżniło się ze dwóch zawodników; może trafią do kadry. Jeśli uzdrowią polską piłkę i załatwią zwycięstwo, będzie to cud nad Bykiem, bo tak nazywa się rzeka przepływająca przez Kiszyniów.

Sprawozdawcy chwalili dobre chęci naszych oraz usprawiedliwiali ich, ganiąc piłkę, która zachowywała się "niefortunnie". Fakt, że piłka zachowuje się tak, jak się ją kopnie, uchodził ich uwagi. Świetne strzały naszych również niefortunnie mijały światło bramki. Może należałoby zatrudnić Wojciecha Fortunę, aby zwiększyć procent fortunności? Były i tak emocjonujące momenty, że zawodnik pięknie wyszedł na pozycję, ale nie zdążył wrócić. Z mieszanymi uczuciami przyjąłem dwuznaczną sugestię komentatora, że Polacy nie byli przygotowani "z tyłu".

Bramkarz Dudek, żegnający się z kadrą, grał 33 minuty, ale to jemu przyznałbym tytuł piłkarza meczu, bo nic nie wpuścił oraz za całokształt. Następnego dnia dowiedziałem się, że wygraliśmy mecz 2:0. Wprawdzie to tylko kropla w morzu, czy raczej w meczu, ale zawsze.

Stan polskiego futbolu jest odzwierciedleniem stanu kraju, który reprezentuje. Ogólnie niby jest dobrze, jednak gdy się przyjrzeć szczegółom, to już nie całkiem.

Prezydent Komorowski w orędziu z okazji rocznicy 4 czerwca 1989 r. zachwalał, że jest lepiej, choć szczerze przyznał, że nie każdemu. Na pewno nie jest lepiej bezrobotnym, wielodzietnym i niskoemeryturowym. Dla przeciwwagi telewizja pokazała kilku większych i mniejszych przedsiębiorców, aby dowieść, że Polak potrafi. Ale i ci nie piali z zachwytu. Raczej narzekali na utrudniających im życie biurokratów.

Mnie przytłacza upadek mitów - o doskonałości polskiej rodziny i o wysokich walorach moralnych inteligencji. Coraz więcej przykładów rodziców, wcale nie ze środowisk patologicznych, znęcających się nad własnymi dziećmi. Coraz nowi VIP-owie tracą twarz, albo i wolność. Prezydent miasta - mordercą? Znany sportowiec, bogacz i miłośnik sztuki - stręczycielem?

Czy usłużni wobec władzy, a chamscy wobec szaraczków biurokraci zasługują na miano inteligencji? A czy ktoś ze średnim choćby ilorazem IQ wymyśliłby ustawę śmieciową? Może następnym sposobem na wydarcie nam paru złotych będzie ustawa kanalizacyjna? Za użycie pisuaru podatek mniejszy, za skorzystanie z muszli - większy. Kamera zarejestruje, a komputer policzy ciężar gatunkowy odchodów naszych i dochody pomysłodawców. Niby kropla w moczu, ale zawsze.

Za komuny robił furorę rysunek Andrzeja Mleczki. Przy kawiarnianym stoliku podstarzała paniusia powiada do faceta w okularach, czyli intelektualisty: - Co mi pan pieprzysz o demokracji, od 30 lat daję każdemu!

To były czasy, gdy jeszcze ktoś komuś coś dawał bezinteresownie! Teraz wolą brać, i to bez pytania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska