Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Neguje mordy na AK w przewodniku po Legnicy, by nie urazić Rosjan

Agata Grzelińska
fot. Piotr Krzyżanowski
Rosyjskojęzyczną wersję przewodnika po Legnicy pt. "Śladami Małej Moskwy" zaprezentował wczoraj historyk dr Wojciech Kondusza, autor tej publikacji. Wspomniał m.in. o zmianach w tekście, jakich dokonał na skutek sugestii "Rosjanina z Moskwy".

- Mój przyjaciel zauważył, że zapisy o areszcie i przetrzymywaniu Polaków przez Rosjan mogą być dla rosyjskich czytelników niezrozumiałe - wyjaśnił dr Kondusza.

Wspomniał, że kiedy tworzył pierwszą, polską wersję, to uwzględnił w niej ustalenia innego legnickiego historyka - Jana Smalewskiego. Dlatego napisał w przewodniku, że do aresztu w Legnicy trafiali akowcy, którzy byli następnie sądzeni za zdradę ojczyzny i wysyłani do łagrów na Sybir. Za Smalewskim dodał, że Polacy byli w tym areszcie rozstrzeliwani nocą.

Jakie uwagi do tych fragmentów miał "Rosjanin z Moskwy"? - Przyjaciel napisał do mnie, że to niezrozumiałe, dlaczego NKWD miałoby wyłapywać Polaków w Polsce, osądzać ich i skazywać - relacjonował dr Kondusza.

Tworząc ostateczną wersję rosyjskojęzyczną, dopisał, że wszyscy mieszkańcy Białorusi i Ukrainy automatycznie stali się podczas II wojny światowej obywatelami Związku Radzieckiego. Polakom z tych terenów też narzucono nowe obywatelstwo. Jeśli zatem zostali zatrzymani za walkę przeciw nowej ojczyźnie, to byli skazywani za jej zdradę. - Smalewski twierdzi, że w legnickim areszcie rozstrzeliwano Polaków - przypomniał dr Kondusza. - Gdy jeszcze raz wczytałem się w jego książkę, zauważyłem, że cytuje tylko wspomnienia Maksa (Antoniego Rymszy, prawej ręki majora Łupaszki - przyp. red.). Dodałem więc w przewodniku przed słowem "rozstrzeliwali" słowo "jakoby".

Podczas wczorajszej konferencji zapytałam, czy "jakoby" jest ukłonem w stronę Rosjan. Kondusza zdecydowanie temu zaprzeczył. Jego zdaniem słowo "jakoby" jest uzasadnione, gdy jakiś fakt nie został dostatecznie potwierdzony. Dodał, że jest wdzięczny Rosjaninowi za uwagi do przewodnika.

Jan Smalewski nie kryje zaskoczenia takim obrotem sprawy. Twierdzi, że o rozstrzeliwaniu mówił mu nie tylko Rymsza, ale też akowiec o nazwisku Różanowski. - Nie można mylić odnowy kontaktów z Rosjanami z fałszowaniem historii - komentuje zbulwersowany Smalewski. - Dobrze się znamy z Konduszą, więc zapytałem go: Wojtek, kim jest ten Rosjanin? Literatem? Odpowiedział: Nie, to były oficer armii radzieckiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Neguje mordy na AK w przewodniku po Legnicy, by nie urazić Rosjan - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska