Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa karambole we Wrocławiu. Urzędnicy: Sypaliśmy drogi! Tylko czy nie za późno?

Marcin Walków, Jarosław Jakubczak
Szklanka na wrocławskich drogach. Dwa wieczorne karambole, ale kar dla spółek utrzymujących ulice nie będzie
Szklanka na wrocławskich drogach. Dwa wieczorne karambole, ale kar dla spółek utrzymujących ulice nie będzie Jaroslaw Jakubczak
Fatalny początek zimowych warunków na wrocławskich ulicach. W poniedziałek wieczorem doszło do dwóch karamboli: na Klecińskiej i Sobieskiego, uczestniczyło w nich aż 19 samochodów! Kierowcy mówili wprost, że na jezdni była jedna wielka "szklanka". Miasto przyznaje dziś, że porządną akcję odladzania wrocławskich ulic zaczęto po godz. 22 - czyli tuż po tym jak doszło do wypadków. - Znacznie za późno - twierdzą wściekli kierowcy, którzy teraz muszą naprawiać uszkodzone auta. A po południu Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzegał, że na drogach może wystąpić gołoledź.

Oto jeden z wybranych listów, które przyszły w tej sprawie na mejlowy adres redakcji:
Miasto Wrocław nie dba o bezpieczeństwo kierowców. Każdy, kto wczoraj sprawdzał prognozy pogody wiedział, jakie będą temperatury. Miasto ich chyba nie sprawdza? Śnieg, który rano spadł też mógł dać do myślenia naszym drogim urzędnikom, ale po co? Oni pewnie wychodzą z pracy po 15:30 i mają w nosie ludzi, którzy pracują do późna. Jechałem wczoraj Klecińską po godz. 20. Ślisko jak cholera. Szklanka to mało powiedziane. Niejeden miał problem, żeby tam podjechać. Nie dziwię się, że doszło do karambolu. Nawet długoletni kierowca w takich warunkach może mieć trudności z opanowaniem auta.
Gdzie były wtedy pługosyparki? Na co miasto Wrocław wydaje co roku miliony złotych, bo chyba nie na utrzymania dróg w sezonie zimowym... Co robiły wczoraj firmy, które wygrały przetargi i biorą NASZE pieniądze za to utrzymanie. Dlaczego nie wyjechały na ulice, bo śnieg nie napadał po kolana? Dziwię się, że miasto Wrocław nie pilnuje takich rzeczy. Mam nadzieję, że ktoś zostanie rozliczony za zbyt późne wypuszczenie syparek na ulice.
Tak pisał do nas pan Łukasz z Nowego Dworu.

Przypomnijmy, że za zimowe sprzątanie ulic odpowiada miejska spółka Ekosystem. To ona prowadzi akcję "Zima" - pierwsza odbyła się wczoraj. Pługosyparki na ulicach pracowały między godz. 22 a 9.30. Wyjechało ich ponad 20. Spółka podsumowuje akcję i nie ma sobie nic do zarzucenia, nie ma mowy o żadnych karach dla firm patrolujących ulice i wykonujących usługę zimowego utrzymania dróg - czyli ( w zależności od rejonu miasta): Alby, Trans-Formers i Sity.

Tymczasem pierwszy karambol wydarzył się godzinę przed początkiem akcji drogowców, na wjeździe na "Gądowiankę" od al. Hallera i ul. Grabiszyńskiej. Zderzyło się tam 7 aut i autobus MPK. Jednej osobie ratownicy musieli udzielić pomocy. Według świadków, piaskarka pojawiła się w tym miejscu o godz. 22.15.

Dlaczego tak późno? Rzeczniczka spółki, zapewnia, że akcję poprzedziły popołudniowe i wieczorne patrole, szukające oblodzonych miejsc. - A także prace interwencyjne na mostach, wiaduktach i nawierzchniach z kostki, które szybciej się przechładzają i robią się śliskie - informuje Anna Bytońska. Piaskarki pracowały głównie poza centrum. - Posypywanie ulic prowadzono tam, gdzie stwierdzono, że w wyniku ujemnej temperatury pojawiła się warstwa lodu, głównie poza centrum, gdzie było chłodniej - dodaje.

Przypomina też, że za stan chodników i dróg wewnętrznych, np. osiedlowych, odpowiadają ich zarządcy, np. spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe.

Jak z tego wynika, drogowcy słabo szukali oblodzonych miejsc, bo znacznie wcześniej znaleźli je niestety kierowcy. Wiele osób na dobre utkwiło w karambolach i korkach do późnej nocy.

Adwokat podpowiada, że w takiej sytuacji warto ubiegać się o odszkodowanie, które zostanie pokryte z polisy sprawcy, ale także o zadośćuczynienie. - Jako uczestnicy takiego zdarzenia przeżywamy stres, tracimy możliwość dojechania na umówione spotkanie, odczuwamy ból, nasze dobra osobiste zostały naruszone. Możemy ubiegać się o zadośćuczynienie od ubezpieczyciela, ten zaś najprawdopodobniej wystąpi z roszczeniem do zarządcy drogi, by odzyskać pieniądze, które musiał wypłacić. Postępowanie sądowe opiera się na dowodach, dlatego prawnicy ubezpieczyciela będą musieli wykazać, że droga nie była utrzymana w należytym stanie - mówi Marcin Zatorski, adwokat z kancelarii Zatorski i Wspólnicy we Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dwa karambole we Wrocławiu. Urzędnicy: Sypaliśmy drogi! Tylko czy nie za późno? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska