Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Adwokaci pomogą nam za darmo (ROZMOWA)

Marcin Rybak
fot. Paweł Relikowski
Z mecenasem Andrzejem Grabińskim, który od ostatniej soboty jest nowym dziekanem Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu, rozmawia Marcin Rybak.

Podczas sobotniego zjazdu adwokatów zapowiedział Pan utworzenie fundacji pomagającej ofiarom przestępstw...
- Będzie się nazywać "Pomagamy Potrzebującym". Fundatorem będzie nasza Okręgowa Rada Adwokacka. Jednym z jej zadań będzie pomaganie po-krzywdzonym. Fundacja ma finansować pomoc prawną dla tych osób.

W sprawach cywilnych i karnych?
- Tak. Będziemy apelować do sędziów, by zasądzali od skazanych za przestępstwa nawiązki na rzecz naszej Fundacji. Sądy mają takie uprawnienia. Zdobyte środki będą w całości przeznaczane na pomoc prawną dla pokrzywdzonych. Osoby, których nie stać na prawnika, będą miały opłaconą fachową pomoc. Z drugiej strony Skarb Państwa zaoszczędzi na finansowaniu pomocy prawnej z urzędu.

Jak można będzie skorzystać z bezpłatnych usług dolnośląskich adwokatów? Jak to w praktyce ma wyglądać?
- Osoby, które będą chciały uzyskać taką pomoc, zgłoszą się do Okręgowej Rady Adwokac-kiej. A tu będzie lista adwokatów świadczących pomoc prawną. Fundacja będzie oczywiście tę pomoc finansować.

Kolejna Pana obietnica wyborcza to regularne bezpłatne porady prawne adwokatów. Jak to ma wyglądać?
- Do tej pory adwokaci udzielali już takich porad. Chciałbym, żeby odbywało się to częściej. Na przykład raz w miesiącu, w określony dzień. Za udzielanie takich porad adwokat dostawałby honorarium od samorządu adwokackiego.

Kiedy mogłoby to wszystko ruszyć?
- Bezpłatne porady prawne po wakacjach. Musimy najpierw policzyć, ile moglibyśmy na to wydać pieniędzy.

A Fundacja?
- Założenie Fundacji będzie musiało potrwać co najmniej kilka miesięcy. Będzie także wymagać wpisania do rejestru prowadzonego przez ministra sprawiedliwości.

Kiedy w trakcie sobotniego zjazdu przedstawiano Pańską kandydaturę, usłyszałem, że ma Pan dobre kontakty jako sędzia Trybunału Stanu. Wcześniej mówiło się, że był Pan brany pod uwagę jako kandydat na ministra sprawiedliwości w 2005 roku, zamiast Zbigniewa Ziobry...
- To nieprawda. Nigdy takim kandydatem nie byłem. Nigdy nie byłem członkiem żadnej partii politycznej. I nie zamierzam pełnić żadnych funkcji administracyjnych. Chcę się poświęcić pracy w samorządzie adwokackim.

Być może te opowieści wzięły się stąd, że bywał Pan w przeszłości pełnomocnikiem i obrońcą Lecha i Jarosława Kaczyńskiego w różnych sprawach sądowych?
- Adwokatura co do zasady powinna być neutralna politycznie, nie może wspierać żadnych partii. Ani tych, które są przy władzy, ani opozycyjnych. To politycy doprowadzili do pauperyzacji środowiska adwokackiego poprzez nierozumnie prowadzoną deregulację. Z jednej strony dała ona szansę pracy młodym ludziom. Z drugiej - tak szerokie otwarcie prawniczych zawodów doprowadziło do pauperyzacji całego środowiska. Wiele osób po zdaniu egzaminu adwokackiego nie podejmuje pracy w zawodzie, ponieważ nie stać ich na założenie kancelarii. Nie chodzi tylko o koszty związane z jej wyposażeniem, bo te nie są znaczące, bardziej o sposób pozyskiwania klientów. Chciałbym zmienić ten stan rzeczy. Z tego powodu działania, o których wcześniej mówiłem, dotyczyłyby głównie młodych adwokatów. Musimy też - jako adwokatura - dbać o własny wizerunek i wizerunek wymiaru sprawiedliwości. Ataki na wymiar sprawiedliwości uderzają również w adwokatów.

Wracając jeszcze na moment do polityki... Można powiedzieć, że gdy adwokat kogoś reprezentuje w sądzie, to wcale nie znaczy, że się z nim identyfikuje? I z jego poglądami?
- Tak. Reprezentowanie swojego klienta to nasz obowiązek i praca.

Co by Pan zrobił - jako dziekan - gdyby we Wrocławiu zdarzył się przypadek podobny do głośnej historii z mecenasem Rafałem Rogalskim? Przypomnijmy, że reprezentował on między innymi Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Po zerwaniu współpracy w serii wywiadów zaczął krytykować spiskowe teorie dotyczące przyczyn katastrofy...
- Zrobiłbym to samo, co Naczelna Rada Adwokacka. Poprosiłbym rzecznika dyscyplinarnego, by zbadał sprawę, czy nie doszło do naruszenia tajemnicy adwokackiej... Jest wbrew zasadom ujawnianie tego, co działo się między klientem a adwokatem, nawet po zakończeniu współpracy. Porównałbym obowiązek zachowania tajemnicy adwokackiej do tajemnicy spowiedzi. Nasz klient musi mieć pewność, że nic, co powiedział, nie ujrzy światła dziennego.

Rozmawiał Marcin Rybak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska