Okazją jest rozpoczęty w środę cywilny proces, jaki wytoczyły mu władze lubińskiego powiatu, które poczuły się dotknięte zwrotem "nieroby ze starostwa", użytym przez prezydenta w wywiadzie dla telewizji. Żądają przeprosin i wycofania obelgi.
Na środową rozprawę pojednawczą obie strony stawiły się w wojowniczych nastrojach. Propozycja ugody nie padła. Główna część posiedzenia odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Nie trwało to długo.
Do wyproszonych z sali rozpraw dziennikarzy Robert Raczyński wyszedł rozpromieniony, z rękami wyciągniętymi tak, jakby za chwilę miano go skuć w kajdanki.
- Wyborców mam po swojej stronie, a politycy chcą mnie posłać do więzienia - komentował.
Starostwo złożyło wniosek, by proces był otwarty dla mediów. Obrona ironizowała, że dla władz powiatu lepiej byłoby jednak rozprawy utajnić przed opinią publiczną.
W sądzie mają zostać bowiem przeprowadzone liczne dowody, które wykażą, że mówiąc o nierobach, Robert Raczyński ma rację.
- Zamierzam dowieść, że ten zarząd nic nie robi - mówił prezydent.
Buńczucznych wypowiedzi Roberta Raczyńskiego przedstawiciel starostwa słuchał z rezerwą.
- Nie mamy się czego bać - stwierdził mecenas Ireneusz Oszczęda, reprezentujący w sądzie powiat.
Między prezydentem a starostą iskrzy od początku kadencji. Wytyczony przez powiat proces za słowa czeka nie tylko Raczyńskiego, ale też jego rzecznika prasowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?