Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: Stelmet - PGE Turów 82:78

Grzegorz Bereziuk, JG
Ivan Opacak (z lewej) rozegrał dobry mecz, ale to nie wystarczyło PGE Turowowi do pokonania Stelmetu
Ivan Opacak (z lewej) rozegrał dobry mecz, ale to nie wystarczyło PGE Turowowi do pokonania Stelmetu fot. Grzegorz Bereziuk
PGE Turów Zgorzelec w trzecim meczu finałów play-off przegrał w Zielonej Górze ze Stelmetem 82:78. Zespół z Winnego Grodu dzieli już tylko jedna wygrana od wywalczenia złotych medali.

Dla zgorzelczan mecz numer 3 był o być albo nie być w grze o złote medale. - Musimy zapomnieć o tym co się stało w Zgorzelcu i pokazać swoją prawdziwą wartość. Nie możemy opuszczać głów tylko walczyć i patrzeć co przed nami. Zrobimy wszystko by w piątek wygrać i odmienić losy tej serii - mówił przed pierwszym spotkaniem w Zielonej Górze kapitan PGE Turowa Michał Chyliński. Zespół trenera Miodraga Rajkovicia zaczął tak jak zapowiadał popularny Chylu. Czarno-zieloni zainaugurowali spotkanie przede wszystkim bardzo agresywnie w obronie. Komplet zgromadzonej publiczności przecierał oczy ze zdumienia kiedy w ciągu pierwszych 5 minut zespół gospodarzy zdobył zaledwie 4 punkty. W tym czasie zgorzelczanie, którzy po udanych akcjach w obronie szybko przechodzili do ataku mieli ich już na swoim koncie 11. Bardzo dobrze pod koszem radził sobie Ivan Zigeranović, który był nie do powstrzymania pod koszem. Serb w pierwszej kwarcie zdobył w sumie 6 oczek. Bardzo dzielnie wspierał go Aaron Cel, który pierwszą ćwiartkę zakończył z dorobkiem 10 oczek. Po akcji skrzydłowego PGE Turowa w 8. min było już 19:12 dla gości. Ekipę Stelmetu starał się utrzymać w grze Oliver Stević, który w pierwszej kwarcie trafił wszystkie 3 rzuty z gry. W końcówce premierowej kwarty zielonogórzanie m.in. dzięki Steviciowi zdołali odrobić część strat, zmniejszając dystans do zespołu z Dolnego Śląska do trzech punktów (16:19).

Drugą kwartę zgorzelczanie zaczęli od faulu technicznego będącego najsłabszym ogniwem zespołu ze Zgorzelca Davida Jacksona (Amerykanin ani razu nie trafił do kosza, decydując się też na rzuty w kluczowych momentach spotkania). Nie mylił się za to Walter Hodge (w całym meczu zdobył 20 oczek), który wyprowadził swój zespół na pierwsze prowadzenie (20:19). Zespół znad Nysy Łużyckiej za sprawą Ivana Opacaka zdołał szybko jednak odpowiedzieć i odbudować prowadzenie. Kiedy dwa razy z dystansu trafił brzydko przywitany przez kibiców w Zielonej Górze Piotr Stelmach w 19. min zrobiło się 40:31 dla przyjezdnych. Ostatecznie do przerwy zgorzelczanie prowadzili 40:35 co dobrze rokowało na kolejne 20 minut spotkania.
W ciągu pierwszych 50 sekund drugiej połowy Stelmet odrobił komplet strat. Kapitalny fragment meczu miał ten kogo w Zgorzelcu obawiano się bardzo mocno. Mowa o Łukaszu Koszarku, który zdobył 8 z pierwszych 13 punktów dla swojego zespołu w trzeciej kwarcie. Nakręceni gospodarze rzucili się do ataku. W ciągu kilkunastu sekund goście popełnili kilka strat i w 24. min dali uciec Stelmetowi na dystans 6 oczek (53:47). Nerwy puściły trenerowi Miodragovi Rajkoviciowi, który bardzo szybko poprosił o przerwę. Na niewiele to się zdało. Zgorzelczanie, którzy stracili kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. W kilku sytuacjach nie potrafili wyprowadzić piłki spod własnego kosza. W konsekwencji tego tracili kolejne punkty. Trzecią kwartę gracze trenera Mihailo Uvalina ostatecznie wygrali 31:16 i przed decydującą ćwiartką mieli 10 oczek przewagi. Na otwarcie kluczowej kwarty PGE Turów miał już na swoim koncie 20 strat! To zaskakujące, ale trener Miodrag Rajković cały czas stawiał na bezproduktywnego Jacksona zamiast przykładowo na dobrze grającego w pierwszej połowie Aarona Cela.
Czarno-zieloni w przeciwieństwie do dwóch pierwszych spotkań starali się jednak nie podejmować nerwowych ruchów. Dzięki temu gościom udało się opanować sytuację. PGE Turów rozpoczął czwartą kwartę od prowadzenia 12:0 i w 34. min po trójce Ivana Opacaka oraz wejściu pod kosz Michała Chylińskiego odzyskał prowadzenie (68:66). Kolejny fragment to jednak gospodarze wygrali 5:0. Emocje w zielonogórskiej hali sięgały zenitu, gdyż w 35. min przewinienie techniczne po faulu na szarżującym Michale Chylińskim popełnił Dejan Borovnjak. PGE Turów nie wykorzystał jednak szansy na odwrócenie wyniku. Z tym faktem nie mógł pogodzić się Robinson, który za kopnięcie reklamowej bandy został ukarany przewinieniem technicznym. Mimo tego zdarzenia PGE Turów jeszcze zdołał dogonić rywala, ale po nerwowej końcówce ostatecznie przegrał 78:82. W rywalizacji do czterech zwycięstw zielonogórzanie prowadzą już 3:0 i są o krok od wywalczenia złotych medali.
Spotkanie numer cztery zostanie rozegrane w niedzielę o godzinie 17.30. Transmisja w TVP Sport i Radiu Wrocław.

Stelmet Zielona Góra - PGE Turów Zgorzelec 82:78 (16:19, 19:21, 31:16, 16:22)

Stelmet: Hodge 20, Hosley 16 (2), Koszarek 14 (2), Sroka 12 (2), Stević 11, Borovnjak 7, Cesnauskis 2, Seweryn 0, Chanas 0, Białek 0.

PGE Turów: Opacak 18 (2), Robinson 16 (3), Cel 12, Stelmach 11 (3), Zigeranović 10, Chyliński 9, Kulig 2, Micić 0, Jackson 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska