Decyzja Komisji Majątkowej, odrzucająca wniosek Jezuitów o zwrot budynku w Sobótce, zapadła w 2001 roku. Była ostateczna i niezaskarżalna. Ale schowano ją do szafy. Dzięki temu w 2011 roku - po likwidacji Komisji Majątkowej - sprawa mogła trafić do sądu. Jako nie załatwiona wcześniej przez Komisję. Zakon pozwał Skarb Państwa i powiat wrocławski. Domaga się zwrotu działki. Jest na niej budynek, w którym mieści się Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy. Klasztor był tu od 1918 do 1952 roku. Jezuici gotowi są przyjąć w zamian inną działkę lub 6,3 mln zł gotówki.
Możliwość zwrotu majątku - zabranego Kościołowi przez komunistów - dała ustawa z 1989 roku. Powołała Komisję Majątkową. Złożona z przedstawicieli państwa i Kościoła zajmowała się takimi wnioskami. W 1990 roku Jezuici zwrócili się o dawny klasztor w Sobótce. W październiku 2001 Komisja odmówiła.
- Pamiętam, że byłem na posiedzeniu, na którym zapadło orzeczenie oddalające wniosek Jezuitów - przypomina sobie Piotr Kaczmarzyk, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Sobótce. - Byli też przedstawiciele zakonu, byli radcowie prawni. Wydawało się, że sprawa jest załatwiona. Rozstaliśmy się z uściskiem dłoni.
Tymczasem... - Nigdy nie dostaliśmy odpowiedzi na nasz wniosek z 1990 roku - mówi ksiądz Paweł Kosiński ekonom krakowskiej prowincji Jezuitów. - Były różne projekty ale decyzji nie. W 2006 roku Prowincjał zapytał Komisji o sprawę. Odpowiedzi nie dostał.
W 2011 Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało zakon, że ich wniosek nie został załatwiony przez Komisję i teraz - po jej likwidacji przez Sejm - zakon ma pół roku na złożenie pozwu. Później roszczenie wygaśnie.
- Informacja, że sprawa jest wznowiona była ogromnym zaskoczeniem dla mnie - mówi dyrektor Ośrodka w Sobótce. Dodaje jednak, że spory o własność budynku nie mają wpływu na bieżącą działalność placówki i realizowanie jej statutowych zadań. Trafiają tu dzieci, które - z różnych powodów - nie realizują obowiązku szkolnego. dzieci często z powikłanymi życiorysami. Potrzebujące pomocy.
Jak to się stało, że decyzja z 2001 r - dokument widzieliśmy - nie trafiła do zakonu? W Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji - powstałym po rozdzieleniu dawnego MSWiA - podejrzewają, że powodem był brak podpisu jednego ze współprzewodniczących Komisji Majątkowej pod "Klauzulą Wykonalności" orzeczenia z 2001. Według Ministerstwa brak kompletu podpisów pod klauzulą wykonalności oznaczał, że orzeczenie nie jest prawomocne i nie podlega wykonaniu. Dlaczego podpisu nie było tego nie wiedzą.
- Komisja Majątkowa - zwraca uwagę rzecznik resortu Artur Koziołek - nie podlegała żadnemu Ministerstwu. Była "rządowo-kościelnym podmiotem, działającym w trybie mediacyjno-polubownym".
Zabrakło podpisu księdza Tadeusza Nowoka. Przewodniczącego Komisji Majątkowej ze strony kościelnej. Był bohaterem medialnych doniesień ujawniających skandale wokół Komisji Majątkowej. W 2003 roku "Newsweek" i TVN opowiedziały jak ksiądz Nowok - jako członek Komisji - uczestniczył w przekazaniu ziemi parafii, w której był proboszczem. Ziemię kupił później od parafii jako osoba fizyczna po atrakcyjnej cenie. Media opisywały też związki księdza Nowoka z Markiem P., byłym oficerem Służby Bezpieczeństwa, dziś oskarżonym m.in. o korumpowanie członków Komisji Majątkowej.
Dlaczego ksiądz nie podpisał "Klauzuli" w sprawie Sobótki? Dziś jest proboszczem w Bielsku Białej. Mimo próśb nie skontaktował się z nami. Z przepisów nie wynika, by mógł odmówić podpisu pod ową Klauzulą. To była tylko techniczna formalność. Ksiądz Nowok nie zasiadał w zespole orzekającym w sprawie wniosku Jezuitów o Sobótkę. W myśl prawa miał tylko podpisać się pod pieczątką stwierdzającą prawomocność decyzji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?