Alarm radarowy
Jechałem ul. Kamienną. Spokojnie, z dozwoloną prędkością. Nagle ciszę w kabinie rozdarł pisk alarmu. Speszony, zacząłem rozglądać się po konsolach. Nic nie pulsowało, ale dźwięk był rozdzierający. Po kilku chwilach, zauważyłem stojący na poboczu radiowóz i coś mnie tknęło. Przełączyłem komputer na nawigację. Bingo. Po ekranie płynął punkt ze znaczkami funta szterlinga i euro, w pozycji odpowiadającej radiowozowi policji. Znaczy - samochód ostrzegł mnie przed włączonym radarem. Super!
Niestety, nie udało mi się wyłączyć alarmu. Wyłączał się automatycznie dopiero wtedy, gdy wyjechałem ze strefy "rażenia" radaru. Alarm włączył się ponownie na ul. Szybowcowej. Tym razem wskazał dwa radiowozy, mające być w okolicy. Nie zauważyłem ich, więc nie mogę potwierdzić autentyczności powodu do alarmu. Tym razem wył jednak dłużej.
Priusem nie podskoczysz
Uwaga! Wszelkie miejsca postojowe, na które trzeba podjechać przez nawet średnio wysoki próg, są dla priusa niedostępne. Tak przedni, jak tylny zderzak są nisko zawieszone i nieostrożnym parkowaniem łatwo je połamać. Wyglądają ładnie, ale na polskie drogi są za niskie. Szkoda, bo parkowanie w miejskiej dżungli to, niestety, wymuszona przez życie konkurencja niemal olimpijska…
Zrywny i szybki
Prius plug-in dysponuje łączną mocą ok. 136 koni mechanicznych (połączonej mocy silnika benzynowego i elektrycznego - działają razem, gdy mocno dociśniemy pedał gazu). Dzięki dobrej skrzyni biegów, natychmiast po starcie dysponujemy dobrym momentem obrotowym i mocą. Nie ma problemu z ostrym przyspieszaniem, nawet wtedy, gdy auto rusza np. spod świateł. Do ok. 80 km/h toyota prius plug-in rozpędza się jak sportowe auto. Dopiero później zaczynamy zdawać sobie sprawę, że jednak nie siedzimy za kierownicą bolidu. Tak samo przy wyprzedzaniu. Gdy jedziemy 90 km/h, wyprzedzenie np. TIR-a z naczepą to czysta przyjemność. Wciskamy gaz do oporu i… już jest po wszystkim. Ciężarówka pozostaje daleko za nami. Dobre tempo przyspieszania ginie dopiero, gdy jedziemy z prędkością ok. 130 km/h. Auto dalej rozpędza się już leniwie.
Ocena końcowa: bardzo dobrze, ale…
No właśnie. To bardzo dobry samochód. A do tego oszczędny. Szkopuł w tym, że za jego cenę (ok. 150 tys. zł) można kupić dwa bardzo dobre samochody, np. nowe volvo v40, które dodatkowo o niebo lepiej spiszą się jako auta rodzinne, czy do dłuższych tras, a i w mieście pokażą pazurki.
To, oczywiście, moja subiektywna opinia. Ale przecież od tego są testy, nieprawdaż?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?