Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Katarzyna Krężel: Mama przekazała mi bardzo dobre geny

Rafał Bajko
Katarzyna Krężel (z lewej) mogła zostać lekarką, ale wybrała karierę koszykarki
Katarzyna Krężel (z lewej) mogła zostać lekarką, ale wybrała karierę koszykarki Piotr Zadumiński
Rozmowa z zawodniczką Ślęzy Wrocław, m.in. o rodzinnym drygu do koszykówki, walorach estetycznych Krakowa i Wrocławia oraz występach w reprezentacji kraju.

Po serii czterech zwycięstw z rzędu, Ślęza zaliczyła ostatnio nieco gorszy okres. Przegrałyście z Energą Toruń i Pszczółką AZS-em Lublin. Szkoda chyba szczególnie tego drugiego meczu, gdzie prowadziłyście w czwartej kwarcie nawet kilkunastoma punktami. Zabrakło koncentracji?
To prawda, przegrałyśmy dwa spotkania, w których nie ma co ukrywać liczyłyśmy na wygraną. Na pewno w jakimś stopniu zabrakło koncentracji, ale ja upatrywałabym przyczyn tych porażek w naszych błędach i zbyt dużych przestojach w defensywie. Zabrakło też konsekwencji w ataku. Cóż, szkoda tych meczów, ale pozostaje nam wyciągnąć wnioski i w jak największym stopniu wyeliminować błędy.

Najbliższy mecz z Artego Bydgoszcz (sobota, godz. 18, hala AWF) będzie dla Pani wyjątkowy. Jeszcze w ubiegłym sezonie świętowała Pani z tą ekipą srebro mistrzostw Polski, a teraz staniecie po przeciwnych stronach barykady. Sentyment do Artego pozostał?
W obecnej dobie zmiana barw klubowych jest czymś normalnym, więc chyba nie mogę tutaj mówić o jakimś ogromnym sentymencie. Na pewno z Bydgoszczą wiążą się jednak miłe wspomnienia. W każdym klubie, w którym gram, chciałabym odnosić sukcesy, wiec na tą chwilę moje serce jest we Wrocławiu i w barwach Ślęzy pragnę odnosić zwycięstwa.

A co właściwie skłoniło Panią do opuszczenia wicemistrzyń Polski na rzecz Ślęzy?
Bardzo spodobała mi się koncepcja budowy zespołu oraz duże oczekiwania względem nowej drużyny, która została tutaj stworzona. Mam nadzieję, że każda z nas zostawi na boisku serce i swoje umiejętności, byśmy miały co świętować na zakończenie sezonu. Poza tym Wrocław jest dwie godziny drogi od Krakowa, a ja lubię być blisko domu (śmiech).

Wspomniała Pani o pięknym Krakowie. Jak zatem według Pani prezentuje się Wrocław?
Nie ukrywam, że Wrocław bardzo mi się podoba i jest w mojej opinii jednym z najpiękniejszych miast Polski. Ale za względu na to, że pochodzę z Krakowa, to właśnie on jest dla mnie odrobinę piękniejszy. Wrocław zajmuje w tej sytuacji druga pozycję, ale za to niezagrożoną (śmiech).

Jaki wpływ na Pani karierę miał fakt, że koszykówkę uprawiała też Pani mama?
Myślę, że przekazała mi bardzo dobre geny (śmiech). Poza tym fajnie jest mieć mamę, która bez wątpienia w koszykówce odniosła wiele sukcesów. Jestem z niej bardzo dumna.

Gdyby zdecydowała się Pani robić w życiu coś innego, to co by to było?
Na pewno byłabym lekarzem.

Ma Pani jakiś ulubiony sposób na relaks po meczach? Aktywny wypoczynek, czy raczej np. książka?
Zdecydowanie książka. Bardzo lubię czytać i właściwie większość wolnych chwil poświęcam właśnie lekturze.

Wróćmy na moment do koszykówki. W czerwcu brała Pani udział w niezbyt udanych dla reprezentacji Polski mistrzostwach Europy. Pracę po tym turnieju stracił zresztą Jacek Winnicki. Pozostał jakiś „kac” po tej imprezie?
Na pewno tak, naszym celem było wyjście z grupy, jednak nie zrealizowałyśmy tego minimum. Szkoda, ponieważ w późniejszej fazie rozgrywek często dochodzi do niespodzianek i niejednokrotnie drużyny niebędące pretendentem do podium, ostatecznie na nim stają. My sobie jednak nie dałyśmy takiej szansy i musiałyśmy przełknąć gorzką pigułkę porażki. Niemniej jest to już jednak zamknięty rozdział i teraz trzymam kciuki za to, by dziewczyny wywalczyły awans na kolejne ME.

Nowy szkoleniowiec kadry – Teodor Mołłow – nie zdecydował się powołać Pani na listopadowe mecze z Niemcami (17 listopada) i Białorusią (21 listopada) w Wałbrzychu. Czuje Pani lekki zawód?
To była moja decyzja.

Osobista, czy spowodowana kwestiami zdrowotnymi?
To troszkę bardziej skomplikowane (śmiech). Po części i osobista, i zdrowotna. Ale jeśli chodzi o zdrowotną, to nie są to sprawy uniemożliwiające grę.

Dobrze, to nie będę już ciągnął za język. W składzie reprezentacji jest za to Pani klubowa koleżanka Agnieszka Śnieżek.
Myślę, że Agnieszka zasługuje na swoja szansę w kadrze, także trzymam za nią kciuki i życzę jak najlepszych występów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska