Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak pachnie twój biskup?

Agata Grzelińska
fot. Piotr Krzyżanowski
Mianuje proboszcza, udziela bierzmowania i raz na pięć lat przyjeżdża do parafii. Ach, jeszcze wspólnie z innymi pisze długie, niezrozumiałe listy. Czym właściwie zajmuje się biskup w diecezji i czy ma jakiś konkretny wpływ na nasze życie?

Od kilku dni jedną z najgorętszych kwestii na Dolnym Śląsku jest nominacja nowego metropolity wrocławskiego. Światy kościelny i medialny, choć na różne sposoby, tematem żyją nawet znacznie dłużej, bo niemal od roku, gdy arcybiskup Marian Gołębiewski ogłosił, że z chwilą osiągnięcia 75 lat, czyli wieku emerytalnego, zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego, złoży rezygnację. Jak zapowiedział, tak też uczynił, a ówczesny papież, Benedykt XVI, rezygnację przyjął. Wtedy na dobre ruszyła giełda następców, na której pojawiało się kilka nazwisk, niektóre z nich budziły pozytywne emocje, inne niechęć, by nie powiedzieć przerażenie. Nowo mianowanego biskupa Józefa Kupnego na tej giełdzie nikt nigdy nie wymienił. Skoro jednak tak nas (mniej lub bardziej zaangażowanych katolików, jak niektórzy złośliwi wolą, "katoli" czy prawicowych oszołomów, ale, co ciekawe, także: ateistów, apostatów, innowierców, liberałów, lemingów i rozmaitej innej maści znawców Kościoła i religii) tak bardzo obchodzi, kto zostanie czy już został nowym arcybiskupem, to może warto sobie uświadomić, jaką on odgrywa rolę w diecezjalnej wspólnocie.

Gdy dwa lata temu Agnieszka Dzięgielewska ze związanego z Ruchem Światło Życie pisma "Wieczernik" zapytała ludzi, kim jest biskup, otrzymała portret, który powinien zaniepokoić cały polski episkopat. Niestety, jednak w głowach większości z nas chyba taki właśnie jawi się obraz biskupa. "Zasadniczo wychodzi na to, że biskup to zgrzybiały starzec, dziwnie ubrany albo mówiący nudne kazania, albo piszący nudne listy, które księża wprawdzie muszą odczytywać z ambony, ale nikt ich nie słucha. Czasem biskup to ten, który ma władzę nad księżmi i może ich przenosić na lepsze lub gorsze parafie. Albo ten, kogo znamy z telewizji, bo albo jakiś skandal z jego udziałem się odbył, albo coś o polityce mówił, albo - w najlepszym przypadku - wypowiadał się w imieniu Episkopatu. No i jeszcze do bierzmowania jest niezbędny".

- Jeśli traktuje się Kościół cieleśnie, to faktycznie tak to wygląda. Jest jakaś instytucja i jej urzędnicy, czyli księża i ich dowódca, czyli biskup - mówi Andrzej Dziewit, wrocławianin ze wspólnoty Hallelu Jah, która m.in. regularnie modli się za Wrocław. - Jeśli jednak patrzy się na Kościół duchowo, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Najważniejsze, co mi się nasuwa: biskup jest dlatego, że Jezus ustanowił biskupów, pasterzy Kościoła, którzy mają się troszczyć o lud.

Wiadomo to np. z Dziejów Apostolskich, w których napisane jest: "Uważajcie na samych siebie i na całe stado, w którym Duch Święty ustanowił was biskupami."(Dz 20, 28a).- Biskup jest następcą apostołów. Kościół ma dwa wymiary - w niebie triumfujący i na ziemi pielgrzymujący, który potrzebuje pasterzy. I tymi pasterzami są biskupi - tłumaczy ks. dr Bogusław Wolański, dyrektor wydziału duszpasterskiego w Legnickiej Kurii Biskupiej. - Apostołowie rozjechali się po świecie i zakładali wspólnoty Kościoła, można powiedzieć: tworzyli diecezje.

Ksiądz Wolański podkreśla, że nie można spłycać tematu i patrzeć na biskupów jak na urzędników. - Oprócz święceń kapłańskich, których udziela tylko biskup, we wszystkim można go zastąpić - dodaje ks. Wolański i przekonuje, że bez biskupów nie byłoby Kościoła. - I nie chodzi tu o administratora, choć biskup ma pełnię władzy w diecezji, ale o przewodnika, który prowadzi ludzi do zbawienia.

Trochę się buntuję, gdy to słyszę, bo zastanawiam się, jak ktoś, kogo widzę w parafii raz na kilka lat, może mnie prowadzić do zbawienia? - Nie trzeba go widzieć. Biskup wyznacza to, czego nauczają księża. Mianuje proboszczów, a to bezpośrednio wpływa na życie wiernych - wyjaśnia mi ks. Wolański. - Jeśli nie będzie biskupów, nie będzie księży. Jeśli nie będzie proboszczów, nie będzie też parafii. Jeśli nie będzie parafii, gdzie ludzie pójdą na mszę świętą, gdzie się wyspowiadają i gdzie ochrzczą dziecko?

Bywa, że biskup diecezjalny ma bardzo konkretny wpływ na życie konkretnych katolików, gdy udziela im bierzmowania albo dyspensy (zwolnienia od obowiązujących w Kościele przepisów), np. na ślub z innowiercą, albo gdy sąd kościelny, któremu przewodzi, stwierdzi nieważność małżeństwa. Biskup może też ukarać nie tylko podwładną mu osobę duchowną, ale może też nałożyć kościelną karę na konkretnego wiernego. Od strony prawnej obowiązki i zadania biskupa opisane są w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Natomiast Katechizm Kościoła Katolickiego wyłuszcza duchową rolę zwierzchnika diecezji. W punkcie 1558 czytamy: "Sakra biskupia wraz z urzędową funkcją uświęcania przynosi również funkcję nauczania i rządzenia. Przez włożenie rąk i przez słowa konsekracji udzielana jest łaska Ducha Świętego i wyciskane święte znamię, tak że biskupi w sposób szczególny i dostrzegalny przejmują rolę samego Chrystusa, Mistrza, Pasterza i Kapłana, i w Jego osobie (in Eius persona) działają (Lumen Gentium, 21). Biskupi zatem, przez danego im Ducha Świętego, stali się prawdziwymi i autentycznymi nauczycielami wiary, kapłanami i pasterzami (Christus Dominus, 2)".

Co zatem powinni robić biskupi, by nie jawić się ludziom jako zgrzybiali, przynudzający starcy, ale jako przewodnicy, których chce się słuchać? - Być blisko ludzi. Niedawno świetnie o tym powiedział Franciszek, że dobry biskup musi pachnieć swoimi owcami - cytuje papieża Andrzej Dziewit. - Co to znaczy? To, że musi być z nimi cały czas, żeby przesiąknąć nimi. To czasem może nawet znaczyć, że - jakkolwiek to nieelegancko zabrzmi - musi nimi śmierdzieć, bo musi być z nimi nie tylko w radościach i sukcesach, ale też w ich cierpieniu, błądzeniu, w całym życiu.

Podobnie mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. - Nie da się wszystkiego załatwić ex cathedra. Dobry biskup powinien być bliżej ludzi - zauważa duchowny, który nie tylko potrafi publicznie pochwalić przełożonych, ale też nie boi się otwarcie krytykować kościelnych hierarchów. On także przywołuje niedawną wypowiedź biskupa Rzymu, Franciszka. - Papież bardzo wyraźnie pokazuje, że chodzi głównie o kontakt z drugim człowiekiem. Bezpośrednie relacje są często dużo ważniejsze niż nauczanie z ambony. Bo ksiądz może być świetnym kaznodzieją, a jednocześnie kiepskim, oderwanym od życia i nierozumiejącym ludzi duszpasterzem.

Ks. Isakowicz-Zaleski przypomina, że polski episkopat za czasów komuny miał wielki posłuch wśród ludzi, właśnie dlatego, że był blisko nich. To się zmieniło po roku 1989. - Słabością obecnego polskiego episkopatu jest to, że się oddalił od ludzi, którym kojarzy się głównie z niezrozumiałymi listami - stwierdza duchowny i wspomina jednego ze swoich proboszczów, już nieżyjącego, który przekładał listy biskupów. - Mówił, że tłumaczy z języka biskupiego na polski. Robił to w dobrej wierze.
O bliskim kontakcie z ludźmi opowiada też Stanisław Potycz, prawnik z Legnicy, prezes Duszpasterstwa Ludzi Pracy '90. - Dla mnie biskup jest ważny zarówno jako przewodnik duchowy, ale także jako organizator życia w diecezji - mówi. - Diecezja to przecież olbrzymia jednostka. Szefowanie jej wymaga dużej wiedzy i zdolności.

Stanisław Potycz dodaje, że podziwia obu biskupów z Legnicy - Stefana Cichego i Marka Mendyka - za ich aktywność.
- Oni są blisko ludzi. Spotykają się z ludźmi z różnych środowisk. Wiedzą, co się dzieje i czym żyje diecezja - dodaje legniczanin.

Ks. Isakowicz-Zaleski zwraca uwagę, że dobrym biskupem może być ktoś, kto wcześniej pracował na parafii i poznał życie wiernych, a nie tylko pracował jako kurialny urzędnik. Ktoś taki ma większe szanse na dobry kontakt i porozumienie z setkami podległych mu księży. - A to jest bardzo ważne, by oni go dobrze rozumieli, skoro wyznacza kierunki. Nieważne, czy w malutkiej parafii, czy w wielkiej, ksiądz musi być z ludźmi, by znać prawdziwe życie. Przecież sam nie ma rodziny, więc z własnego doświadczenia nie będzie wiedział, na czym polegają problemy małżeńskie, z wychowaniem dzieci czy bezrobociem - mówi ksiądz dwóch obrządków: katolickiego i ormiańskiego. - Karol Wojtyła, gdy był jeszcze biskupem, chodził w czarnej sutannie, zajmował się oazami, odwiedzał rodziny. Dziś też są w Polsce biskupi, którzy mają bezpośredni kontakt z ludźmi, ale są też tacy, którzy odgradzają się w pałacach i jak feudalni władcy ogłaszają podjęte jednoosobowo decyzje.

Biskupem, który jest dobrze zorientowanym w codziennych sprawach wiernych duszpasterzem, jest też nowy metropolita wrocławski arcybiskup Józef Kupny, dobry kolega ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego od czasów wojska w Brzegu. - W Polsce utarł się niedobry zwyczaj, że biskupami zostają głównie kurialiści. Nominacja Józefa Kupnego pokazuje nowy, franciszkański nurt - zauważa przyjaciel nowego metropolity, z którym podczas dwuletniej służby wojskowej nie tylko musiał słuchać łopatologicznej propagandy, ale też robił części do czołgów i pracował w pegeerze. - On już wtedy był bardzo solidny. Miał i nadal ma dobry kontakt z ludźmi. Najpierw jako wikary na parafiach, a później jako naukowiec dobrze poznał problemy ludzi pracy, górników. To, że biskup powierzył mu stanowisko rektora seminarium i wychowanie kleryków, też świadczy o tym, że ma do niego zaufanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska