Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korki we Wrocławiu? Urzędnicy powinni przesiąść się do MPK (ROZMOWA)

Weronika Skupin
.
. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Nasi Czytelnicy wyliczają wrocławskie absurdy drogowe, które potęgują korki w mieście. Kierowcy stoją w zatorach przez niesprawną sygnalizację, a pasażerowie MPK wcale nie chwalą tramwajów i autobusów za to, że są szybsze. Ruch w centrum ma być powoli ograniczany, ale aut jest coraz więcej. O wrocławskich absurdach mówi ekspert komunikacji miejskiej dr Igor Gisterek. Sugeruje na przykład, że urzędnicy więcej dowiedzieliby się o ruchu w mieście z podróży tramwajem, niż ze skarg i listów pasażerów.

Co jest największym absurdem komunikacyjnym we Wrocławiu? Niesprawna komunikacja zbiorowa, a może sygnalizacja świetlna?

Trudne pytanie, bo ciężko wskazać jedną rzecz. Ogółem jest to niezgranie tego, co jest na komunikację się składa, zatem wielkiej liczby czynników.

Wciąż wiele jest w centrum Wrocławia samochodów. Wystarczy popatrzeć na ulice i korki. W dalszym ciągu łatwiej dotrzeć tu autem niż komunikacją zbiorową?

Stosunkowo mało jest zachęt do korzystania z komunikacji miejskiej. Bilety długookresowe – miesięczne i dłuższe – są w stosunku do średniej pensji znacznie droższe niż w Szwajcarii, natomiast pasażer dostaje znacznie mniej w zamian. Zakłady pracy, szczególnie duże, powinny móc negocjować zniżki na komunikację miejską dla pracowników. Również urzędy i spółki miejskie powinny dawać dobry przykład, a zwłaszcza te wydziały, które wprost są odpowiedzialne za komunikację. Zamiast czytać listy i skargi od pasażerów, ich pracownicy byliby doskonale zorientowani w niedociągnięciach transportu zbiorowego i w ich własnym interesie leżałaby poprawa tego stanu rzeczy. Często nie wymaga to znacznych wydatków. Urząd miejski ruszył z budową postojów park & ride, czyli parkingów na obrzeżach, gdzie przesiadamy się na komunikację miejską. Powinien tworzyć je dalej – są niezbędne do tego, by zachęcić dojeżdżających do Wrocławia z odległych osiedli i okolicznych gmin do korzystania z komunikacji miejskiej. Przykład Strasburga pokazuje, że przydałoby się takich miejsc kilka tysięcy. Myślę, że docelowo ich liczba mogłaby wzrosnąć do ok. 10 tysięcy na obszarze całej aglomeracji, jednak ich rozmieszczenie należy bardzo dobrze zaprojektować. Duży jest też udział kolei aglomeracyjnej.

Taka kolej miałaby szansę we Wrocławiu powstać?

Oczywiście. Dolny Śląsk ma szansę na taką kolej, Wrocław dysponuje dobrą siatką linii kolejowych, jest 11 kierunków wylotowych. Daje to atrakcyjne połączenia kolejowe, można poprowadzić je w małym promieniu, np. do odległości Długołęki, czy też nieco dłuższym do Trzebnicy, Oławy czy Brzegu. Można też stworzyć szybkie połączenia z mniejszą liczbą przystanków na dalsze odległości, do Wałbrzycha czy Legnicy – takie regionalne ekspresy. Jest to kierunek w którym należy dążyć i jednocześnie rozwijać kolej i sieć parkingów park & ride. Można nawet powiedzieć, że Wrocław został trochę z tyłu za innymi dużymi miastami w Polsce – w zasadzie wszędzie projekty kolei aglomeracyjnej nabierają już konkretnych kształtów, powstają nowe trasy i przystanki, wzrastają liczby podróżnych.

A w centrum miasta?

Konsekwentnie wprowadzać pierwszeństwo dla tramwajów i autobusów. Idealnie byłoby, gdyby tramwaj zatrzymywał się tylko na przystankach, a nie oczekiwał na światłach czy ustępował pierwszeństwa samochodom. Wiele osób z ulgą zostawiłoby swoje auto pod domem mając pewność, że tramwajem dojadą szybciej i bez stresu związanego z nerwowym szukaniem wolnego miejsca na kilka minut przed rozpoczęciem pracy. Oczywiście są skrzyżowania, kiedy tramwaj spotyka się z tramwajem, wtedy któryś musi czekać. Również tramwajom wyprzedzającym rozkład nie powinien być przyznawany priorytet. Dodatkowo jest kilkanaście dużych skrzyżowań w mieście, takich jak pl. Jana Pawła II, czy pl. Dominikański, gdzie udzielanie priorytetu w zasadzie nie ma sensu – ruch tramwajowy i autobusowy jest tam tak intensywny, że nie ujęty w sztywne ramy czasowe sparaliżowałby wszystkie inne rodzaje ruchu.


Z tym pierwszeństwem dla tramwajów nie zawsze wychodzi. Bo gdy jeden przejedzie na zielonym, drugi jadący za nim łapie na każdym skrzyżowaniu czerwone światło.

Ale trzeba przyznać, że jest w wielu miejscach postęp. Pytanie tylko, czy wykorzystywane są wszystkie możliwości. Z mieszanymi uczuciami patrzę, gdy tramwaj zjeżdża z mostu Trzebnickiego na północ bez zatrzymania na światłach, po czym 50 metrów dalej, na wydzielonym torowisku staje, bo uruchamiają się światła wypuszczające z pętli Zawalna tramwaj, którego nie ma. Nowe światła na linii Arkady - Opera powodują, że na tym krótkim odcinku tramwaj często zatrzymuje się kilkakrotnie. Rozumiem, że na skrzyżowaniu z Kościuszki mogło dochodzić do niebezpiecznych sytuacji między samochodami wjeżdżającymi na skrzyżowanie a pędzącym tramwajem, jednak teraz sytuacja wcale nie jest lepsza. Światła działają, a samochody i tak potrafią zablokować nadjeżdżający tramwaj.

Tramwaj zabiera często zielone światło innym kierunkom ruchu i tworzą się samochodowe korki. ITS nie oddaje zielonego, cały cykl się powtarza.

Sygnalizacja we Wrocławiu działa cyklicznie, ale można żonglować długością faz i na przykład jak nie jedzie tramwaj, rozdać pozostały czas innym kierunkom. Należałoby częściej stosować takie rozwiązanie, gdzie tramwaj jest wpuszczany na skrzyżowanie dokładnie w momencie, w którym się pojawia. Wtedy jedzie względnie szybko, jego faza jest więc bardzo krótka – oszczędzony czas można oddać innym kierunkom ruchu.


Obiecywano, że tak będzie. Że tramwaj przejedzie, a potem dostaną zielone światło inni. Tymczasem nie dostają.

Rzecz polega na tym, by w ograniczonej przestrzeni miasta zaspokajać potrzeby przewozowe w sposób wydajny. Złą pracą jest jednak założenie, że jakiś ruch utrudnimy, a inny z tego nie skorzysta, na przykład spowolnimy samochody, a tramwaje przyspieszą nieznacznie lub wcale. Powinno być tak, by w pierwszej kolejności zachęcać do korzystania z komunikacji miejskiej, by była ona wygodna, funkcjonalna. Należy działać nie za pomocą kija zmuszając do rezygnacji z samochodu, musi być marchewka – kierowcy muszą zauważyć, że inny sposób podróży niż samochód jest szybszy, pewniejszy, mniej stresujący, wtedy sami zechcą się przesiąść.

Metodą kija wydaje się też zamykanie aut dla centrum. Do tego dąży miasto, ale jeszcze nie wiadomo jak miałoby to do końca wyglądać. Są takie rozwiązania jak pobieranie opłat za wjazd do centrum, czy też wpuszczanie tam jednego dnia samochodów o rejestracjach parzystych, a innego – nieparzystych.

- Rozwiązanie z rejestracjami stosowano w Grecji, już ze 20 lat temu. Jest koszmarne i się nie sprawdziło. Każdy sobie kupi wtedy dwa samochody: jeden z rejestracją parzystą, drugi z nieparzystą i problem wcale nie zniknie. Po prostu zamiast jednego dobrego samochodu będzie miał dwa starsze, bardziej zanieczyszczające środowisko, ponadto potężnie zwiększy się zapotrzebowanie na miejsca parkingowe, a będą one zajęte w sposób możliwie nieefektywny. Opłaty za wjazd do centrum to już kwestia dyskusyjna. Należy zrobić to tak, by parkowanie na dłuższą metę nie opłacało się albo było w niektórych miejscach ograniczone. Musimy się zastanowić komu miejsca w centrum mają służyć. Jeśli będą przeznaczone dla klientów, czy interesantów, muszą zachęcać do względnie krótkiego postoju, a nie zostawania tam na osiem godzin. Długoterminowe parkingi powinny się znajdować poza centrum, jak typowy park & ride, na rozległych peryferiach, dobrze jeśli są zlokalizowane koło jakiegoś centrum handlowego, przy którym można zrobić zakupy, czy innego dużego generatora ruchu. Do tego jest jednak konieczna sprawna komunikacja miejska.

A ta komunikacja jest?
Są możliwości. Doskonale sprawdziłaby się w tym celu pętla przy Marino. Nie wiem czy są badania na ten temat, ale jeśli to działa, to partyzantka, bo jest tam parking prywatny centrum handlowego. Myślę, że miasto dałoby radę jednak wynegocjować taką umowę, by miejsca parkingowe służyły również pasażerom komunikacji miejskiej.

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Korki we Wrocławiu? Urzędnicy powinni przesiąść się do MPK (ROZMOWA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska