Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianka do prezydenta Dutkiewicza: Straż miejska działa żenująco (LIST)

List Czytelnika
Ulica Krowia
Ulica Krowia fot. Google Street View
Napisała do nas wrocławianka rozczarowana i zażenowana działaniem straży miejskiej. Twierdzi, że parkowała auto przy strażnikach miejskich, rozmawiała z nimi, przestawiła samochód w inne miejsce, po czym wóz został wywieziony na lawecie. Czy w tym miejscu, na ulicy Krowiej, pojawił się tymczasowy znak? Kobieta nie może uwierzyć, że strażnik miejski nie poinformował jej, że parkowała w niedozwolonym miejscu, a chwilę później zdecydował o wywiezieniu auta na lawecie. - Nie liczę na odpowiedź, piszę do prezydenta Dutkiewicza, by wyrazić oburzenie. Mam poczucie, że mój mandat jest również efektem strategii mającej na celu pokrycie zadłużeń miasta (przecież Stadion sam się nie spłaci) - pisze do nas Pani Barbara

Oto cały list naszej Czytelniczki:

Droga Redakcjo,
Piszę, by wyrazić swoje oburzenie postępowaniem wrocławskiej Straży Miejskiej. By naświetlić całą sytuację, w której się znalazłam, pokrótce opiszę zdarzenia z piątku, 17 maja.
Wracając z pracy, jak co dzień, zaparkowałam samochód na poboczu ulicy Krowiej, przy wjeździe do żłobka. Kiedy wysiadałam z auta, zatrzymał się przy mnie radiowóz Straży Miejskiej, a jeden z funkcjonariuszy zapytał mnie, czy zamierzam tutaj parkować. Zdałam sobie sprawę, że tylnymi kołami mogłabym blokować nieznaczną część wjazdu do przedszkola, więc odpowiedziałam, że nie zamierzam i w jego obecności przeparkowałam auto w inne miejsce. Po 3 godzinach mojego auta już nie było. Pana, który siedział w pobliskim punkcie ksero, zapytałam co się stało. Okazało się, że wszystkie auta (a było ich, jak się okazało, około dziesięciu), które stały w tym czasie przy ul. Krowiej, straż miejska kazała odholować. Ten sam pan powiedział mi, że parę godzin wcześniej dowiedział się, że z powodu wyborów do Rad Osiedlowych Straż Miejska postawiła tymczasowy znak informujący o zakazie parkowania na ulicy Krowiej w dniach 17-19 maja.
Udałam się do siedziby Straży Miejskiej, gdzie ukarano mnie mandatem o wysokości 100 złotych. W momencie, gdy zapytałam od kiedy na Krowiej stoi znak zakazu parkowania, funkcjonariuszka Straży Miejskiej odpowiedziała, że jeżeli Straż odholowała część aut, to znak powinien stać tam od tygodnia. Jednak nie była w stanie sprecyzować, kto i kiedy go tam postawił. Udałam się na ulicę Sienkiewicza by odebrać samochód, gdzie nakazano mi zapłacić 473 złote w gotówce. Na miejscu zobaczyłam tabliczkę z napisem 'Wszelkie zażalenia należy kierować do Prezydenta Miasta’.
Tutaj chciałabym zadać kilka istotnych pytań. Jak to możliwe, że pomimo tego, że znak stał na Krowiej od tygodnia, cała ulica była 17 maja pełna zaparkowanych aut? Kto wydał rozporządzenie o zakazie parkowania? Sprawdzałam stronę Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta, nie ma tam najmniejszej notki o wyłączeniu ulicy Krowiej ze strefy parkowania. Dlaczego nigdzie nie ma informacji o Wyborach do Rad Osiedlowych? Czy powodem tego jest fakt, że magistrat przypomniał sobie o wyborach dopiero we wtorek po 15-ej, o czym możemy przeczytać na licznych portalach informacyjnych dotyczących miasta Wrocławia? Czy nie jest tak, że tymczasowe zakazy parkowania wyrastają w mieście jak grzyby po deszczu, a po godzinie strażnicy pojawiają się z lawetą? Dlaczego służba miejska wykluczając strefę parkowania na okres trzech dni, nie przeprowadzi akcji informacyjnej dla mieszkańców ulicy w postaci rozwieszenia kartek z informacją o swoich zamiarach, nie wspominając o włożeniu ulotki za szyby samochodów? Dlaczego ów funkcjonariusz SM nie poinformował mnie o stojącym znaku, mimo iż widział, że przeparkowuję samochód w miejsce, które też obowiązywała kara?
Nie liczę na odpowiedź na żadne z powyższych pytań. Chcę tylko wyrazić swoje zażenowanie sposobem działania służb miejskich, które zamiast służyć mieszkańcom, szukają jedynie sposobu, by zastawiać na nich pułapki, śmiejąc się przy tym szyderczo. Codziennie z okna widzę na ulicy Szewskiej strażników wlepiających mandaty ludziom, którzy przez brak orientacji w mieście skręcili w złą ulicę i nie potrafię pozbyć się przekonania, że robią to tylko po to, by w ten sposób załatać budżet miasta. Mam poczucie, że mój mandat jest również efektem strategii mającej na celu pokrycie zadłużeń miasta (przecież Stadion sam się nie spłaci).
Napisałam list do Prezydenta Wrocławia, w którym wyrażam swoje oburzenie zaistniałą sytuacją. Mam nadzieję, że mogę liczyć na poparcie Waszej redakcji poprzez publikację na stronie Gazety Wrocławskiej.
Pozdrawiam,
Barbara Bieńkowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławianka do prezydenta Dutkiewicza: Straż miejska działa żenująco (LIST) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska