Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Wolał basket od piłki ręcznej, bo urzekł go mecz NBA

Rafał Bajko
Witalij Kowalenko (z lewej) uwielbia gry na konsoli, a na mecze jeździ siedząc na końcu autobusu
Witalij Kowalenko (z lewej) uwielbia gry na konsoli, a na mecze jeździ siedząc na końcu autobusu Tomasz Hołod
Rozmowa z Witalijem Kowalenko, zawodnikiem Śląska Wrocław, m.in. o niedoszłej karierze szczypiornisty, przeszłości na Ukrainie czy zamiłowaniu do konsoli.

Urodził się Pan na Ukrainie, ale karierę koszykarską rozpoczynał w Polsce. Jak to się stało, że trafił Pan do naszego kraju?
To zasługa mojej mamy, która była szczypiornistką i ponad dwadzieścia lat temu przyjechała do Jarosławia grać w tamtejszym JKS-ie. Kiedy wyjeżdżaliśmy do Polski miałem może z osiem lat.

Nie pojawiły się zatem myśli, aby pójść w ślady mamy i uprawiać piłkę ręczną?
Oczywiście, że tak. Trenowałem nawet przez rok i podobno nieźle mi szło. Pewnego razu zobaczyłem jednak w telewizji mecz ligi NBA i zakochałem się w koszykówce.

No i ostatecznie wybór padł na basket. Kilka ostatnich sezonów spędził Pan właśnie w rodzimej lidze. I to z sukcesami (m.in. mistrzostwo Ukrainy z BC Donieck w 2012 roku). Gdyby miał Pan porównać naszą Tauron Basket Ligę z tamtejszymi rozgrywkami, to która wypada korzystniej?
Kiedy zaczynałem grać na Ukrainie, poziom rozgrywek chyba przewyższał TBL. Ściągano tam lepszych zawodników, kluby, szczególnie z czołówki, dysponowały nieco większymi pieniędzmi od odpowiedników z Polski. Teraz, biorąc pod uwagę sytuację polityczną na Ukrainie, wiele osób stamtąd wyjechało, bojąc się o własne bezpieczeństwo. To wszystko sprawiło, że z pewnością polskie rozgrywki stoją wyżej.

Pan przed rokiem wrócił do Polski, wybierając ofertę King Wilków Morskich Szczecin, gdzie w połowie sezonu trenerem został Mihailo Uvalin. Serb sprowadził Pana do Wrocławia w trakcie przerwy letniej. Musiał mu Pan chyba mocno zapaść w pamięć...
Rzeczywiście, chyba spodobała mu się moja gra. Z trenerem Uvalinem pracowało mi się naprawdę dobrze, choć treningi były trudne i bardzo intensywne. Tak samo jest tutaj.

W Śląsku jest Pan obok Brandona Heatha najstarszy w zespole. Młodsi koledzy słuchają waszych rad? A może macie w związku z metryczką jakieś przywileje w drużynie?
Staramy się pomagać młodszym chłopakom, a oni chętnie korzystają z naszej wiedzy. Na mojej pozycji występuje przykładowo Mateusz Stawiak, który jest niezwykle utalentowanym i pracowitym graczem. Potrafi też słuchać i wyciągać wnioski ze swoich zagrań. Jeśli z kolei chodzi o przywileje, to z pewnością jest takim najlepsze miejsce w autokarze, którym jeździmy na mecze. Siedzę sobie na samym końcu (śmiech).

A jak się Panu podoba Wrocław?
Bardzo jestem nim zauroczony. Całe miasto jest niezwykle atrakcyjne chociażby dla turystów. Macie piękny rynek i wiele innych wspaniałych miejsc do zwiedzania.

Słyszałem, że lubi Pan się zrelaksować przed konsolą. W zespole są jeszcze jacyś inni amatorzy gier?
Tak, często gram online z Kamilem Chanasem.

I kto wygrywa?
Oj, różnie bywa (śmiech).

Na koniec, jakby Pan podsumował początek sezonu w wykonaniu Śląska? Porażka ze Stelmetem była raczej wkalkulowana, ale to, że ulegniecie w Tarnobrzegu, a zdołacie za to ograć Rosę w Radomiu, trzeba już uznać za niespodziankę.
Mecz z Siarką wygraliśmy w głowach jeszcze w autobusie. To było błędne podejście i za to zostaliśmy ukarani. Wiadomo, że oni grają dość szaloną, spontaniczną koszykówkę, dzięki czemu przykładają większą wagę do ataku niż do obrony. Na pewno można było uniknąć tej wpadki, choć… nie wiem, czy wtedy wygralibyśmy w Radomiu. Porażka z Siarką wywołała w nas sportową złość. W niedzielę zagramy w Sopocie (godz. 20, Polsat Sport News - dop. RB) i na pewno nie powtórzymy błędu z Tarnobrzegu. To nie będzie jednak łatwe spotkanie, jak zresztą każdy wyjazd. Szczególnie, że oni mają na razie bilans 0-2 i na pewno zechcą się przełamać przed własnymi kibicami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska