Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Paixao w Pradze zarabia trochę więcej, ale gra mniej

Jakub Guder
Marco Paixao jeszcze niedawno był gwiazdą Śląska, a teraz znika w lidze czeskiej. Nie zarabia też tak dużo, jak tego oczekiwał.

Blisko rok temu pojawiły się w mediach pierwsze informacje, że Marco Paixao oczekuje podwyżki od Śląska, jeśli miałby w klubie zostać na dłużej. I to sporej. Portugalczyk ponoć zarabiał miesięcznie ponad 10 tys. euro, a początkowo on i jego menedżer oczekiwali za przedłużenie umowy dwa razy więcej. WKS nie miał na to pieniędzy.

Snajper początkowo dogadał się z Lechem Poznań, ale gdy „Kolejorz” zatrudnił Marcina Robaka, to zrezygnował z Portugalczyka. Ten nie miał wielu ofert, bo też wiosna 2015 nie była w jego wykonaniu imponująca. Ostatecznie trafił do Sparty Praga.

Ostatnio portal sportrevue. cz poinformował, że były napastnik Śląska jest trzecim najlepiej zarabiającym piłkarzem Sparty - miesięcznie ma dostawać 350 tys. koron, czyli ok. 54 tys. zł. Wychodzi więc na to, że Paixao w Czechach dostaje tak naprawdę niewiele więcej niż we Wrocławiu. A już grubo poniżej tego, co chciał zarabiać po podwyżce.

Kiepska jest też jego sytuacja w zespole. Ostatnio doznał poważnej kontuzji - złamał nogę w kostce i z całą pewnością do końca roku nie zagra. Zresztą nawet jak był zdrowy, to rzadko wychodził na murawę. W sumie od początku sezonu zagrał we wszystkich meczach Sparty Praga za-ledwie 158 minut! Coś nam się wydaje, że Portugalczyk szybciej, niż myśleliśmy, będzie szukał nowego pracodawcy...

W Niemczech przypomina o sobie Waldemar Sobota, którego przygoda w lidze belgijskiej zakończyła się klapą. Szybki skrzydłowy początki w Club Brugge miał całkiem obiecujące, ale potem gdzieś przepadł. Na przełomie 2014 i 2015 roku stracił nawet miejsce w kadrze meczowej i został wypożyczony do grającego w 2. Bundeslidze FC St. Pauli. W Niemczech na początku też trudno mu było wywalczyć miejsce w składzie. Przyplątał się też uraz mięśniowy i efekt był taki, że Sobota kończył sezon, grając po kilkanaście minut w meczu.

Od początku rozgrywek 2015/2016 jest już jednak podstawowym piłkarzem „Piratów” (to przydomek St. Pauli). Nie opuścił ani jednego meczu, we wszystkich wychodził w pierwszej jedenastce, ale póki co nie powalają jeszcze jego statystyki - jeden gol i jedna asysta to trochę mało. Najważniejsze jednak, że gra.

Piotr Ćwielong w tym sezonie w 12 możliwych meczach Bochum zagrał w sumie 14 minut

Czy pamiętacie jeszcze Piotra Ćwielonga? W 2012 roku zdobył ze Śląskiem mistrzostwo Polski, a w kolejnym sezonie był jednym z kluczowych zawodników drużyny prowadzonej przez Stanislava Levego. Strzelił w lidze osiem bramek, a potem nie przedłużył kontraktu, tylko zdecydował się wyjechać do 2. Bundesligi, gdzie zakotwiczył w VfL Bochum.

W sezonie 2013/2014 nie zagrał tylko w czterech meczach swojej drużyny, ale też strzelił ledwie trzy gole (w tym dwa w pucharze). Później było już tylko gorzej - rozgrywki 2014/2015 stracił przede wszystkim z powodu kontuzji: najpierw kostki, a potem przywodziciela. Tej jesieni Bochum rozegrało 12 meczów. Ćwielong zaliczył 14 minut.

Najciekawiej wiedzie się Łukaszowi Gikiewiczowi. Od kiedy wyjechał z Wrocławia, grał już w Kazachstanie, na Cyprze i w Bułgarii, a ostatnio zadebiutował w lidze... Arabii Saudyjskiej.

Jakub Guder, Twitter - @JakubGuder

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piłka nożna. Paixao w Pradze zarabia trochę więcej, ale gra mniej - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska