Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekspert o drogowych absurdach we Wrocławiu: Torowiska zamiast szerokich dróg

Weronika Skupin
Tramwaj jedzie, wszyscy stoją, w tym autobusy, które także wożą pasażerów. Skąd my to znamy? To jeden z wrocławskich absurdów
Tramwaj jedzie, wszyscy stoją, w tym autobusy, które także wożą pasażerów. Skąd my to znamy? To jeden z wrocławskich absurdów Tomasz Hołod
O absurdach drogowych z Wojciechem Kurzyjamskim, ekspertem ds. komunikacji, byłym dyrektorem Przewozów Regionalnych rozmawia Weronika Skupin.

Nasi Czytelnicy tworzą listę wrocławskich absurdów komunikacyjnych. Nadsyłają listę miejsc, w których przez złe decyzje urzędników tworzą się korki. Co dla Pana jest największym absurdem?

Próbujemy teoretycznie przyspieszyć tramwaje dzięki Inteligentnemu Systemowi Transportu, co idzie raz lepiej, raz gorzej - najczęściej gorzej. Autobusy są jednak dyskryminowane, choć jeździ nimi bardzo wielu pasażerów, tak jak tramwajami. Trudno dziś mieszkańcom Psiego Pola czy Jagodna tłumaczyć, że Wrocław stawia na tramwaje. Autobusy są konsekwentnie pomijane. O tym, ile czasu spędzają w korku, wiedzą m.in. pasażerowie linii 146, A czy D.

Nasuwa się na myśl przykład ul. Borowskiej. Wiele autobusów stoi tam w długim korku, bo przepuszczają jadący z ul. Glinianej uprzywilejowany tramwaj.

To skrzyżowanie jest przykładem absurdu, podobnie jak wiele innych, na których tramwaj ma priorytet i zielone światło, a autobus stoi na czerwonym w korku razem z samochodami. To absurd, podobnie jak to, gdy przez skrzyżowanie jedzie tramwaj, wszystkie autobusy, piesi i samochody zmierzające równolegle, czyli tuż obok, stoją na czerwonym. Tak jest choćby na skrzyżowaniu al. Armii Krajowej i ul. Bardzkiej.

Korki się wydłużają, bo mamy zbyt słabą siatkę połączeń komunikacji miejskiej, która nie jest alternatywą dla samochodu, czy taką organizację ruchu na drogach, że muszą się one korkować?

Proszę zauważyć, że wydajemy setki milionów złotych na nowe drogi, a rezygnujemy z budowy nowych linii tramwajowych. To absurd nie tylko strategiczny, ale i finansowy, bo wiele na tym tracimy. Tramwaj można doprowadzić za półdarmo. Unia może nam pokryć 50 proc. kosztów. W Bydgoszczy dopłaciła do budowy linii tramwajowej nawet 85 proc. Wydawanie pieniędzy tylko na drogi, by były coraz szersze, jest bezcelowe, bo gdy się je cały czas poszerza, to wciąż coraz bardziej się korkują.

Wiceprezydent Wrocławia Wojciech Adamski wspomniał, że mieszkańcy często apelują o poszerzenie drogi, ale problem nie znika, bo im więcej pasów, tym więcej kierowców wybiera daną trasę. A potem ci kierowcy docierają na drogi w centrum miasta i trzeba coś z nimi zrobić.

Jeśli warunki są lepsze, drogą jedzie więcej samochodów i o to nie można mieć do kierowców pretensji. Dochodzi do tego, że mamy ten sam problem, a wydaliśmy pieniądze. Problem, który mogłaby rozwiązać sprawna komunikacja miejska. To zjawisko obserwowaliśmy po wybudowaniu autostradowej obwodnicy Wrocławia. Ruch w mieście wcale się nie zmniejszył, a ciężarówki, jeżdżące teraz obwodnicą, zostały zastąpione przez samochody osobowe.

Wspomniał Pan o tramwaju na Jagodno. Po wielu latach, wreszcie coś drgnęło w sprawie przebudowy ul. Buforowej. Na razie nie powstanie tam torowisko, a tylko miejsce na jego położenie. Samo poszerzenie drogi pomoże?

Ta droga od razu po przebudowie się zakorkuje. Wybierze ją więcej kierowców, ale nie pojadą szybciej. Nie będzie dwupasmówki aż do ronda w Iwinach, dwa pasy skończą się dużo wcześniej. Tam jest niezbędny tramwaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ekspert o drogowych absurdach we Wrocławiu: Torowiska zamiast szerokich dróg - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska