Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Budżet obywatelski zakończy się skandalem? Głosować może cała Polska

Weronika Skupin
fot. Tomasz Hołod
Czy budżet obywatelski, dzięki któremu wrocławianie mieli samodzielnie zdecydować o części wydatków z miejskiej kasy, zakończy się wielkim skandalem? Niestety, to coraz bardziej prawdopodobne. Nie dość, że urzędnicy niesłusznie wykreślili część pomysłów zgłoszonych przez mieszkańców, to teraz przyznają - w sprawie podziału pieniędzy w internecie będzie mógł głosować każdy. Nawet jeśli mieszka na drugim końcu Polski. To zachęta do nadużyć.

Internetowe głosowanie w sprawie budżetu ma trwać od 4 do 17 czerwca. Wystarczy podać imię, nazwisko i pesel. Miasto będzie weryfikowało tylko poprawność tego numeru. Związku danej osoby z Wrocławiem - już nie. W praktyce oznacza to, że głosy na daną inwestycję będzie można zbierać nie tylko wśród wrocławian ale i rodziny czy znajomych mieszkających w dowolnym miejscu. Lub - co gorsza - kupić je na przykład na portalu aukcyjnym. Miasto w żaden sposób nie będzie w stanie tego zweryfikować. I nawet nie zamierza próbować.

Dlaczego mieszkańcy Warszawy, Ełku, czy Radomia mają decydować o projektach budżetu obywatelskiego we Wrocławiu?
- Chcemy, by mogły głosować osoby, które czują się emocjonalnie związane z Wrocławiem. Gdyby ograniczyć to choćby do zameldowanych w naszym mieście, co ze wszystkimi studentami pochodzącymi spoza Wrocławia i innymi osobami mieszkającymi tutaj ale zameldowanymi gdzie indziej - pyta Bartłomiej Świerczewski z biura rady miejskiej.

Radny Jerzy Michalak z klubu Rafała Dutkiewicza, pomysłodawca budżety obywatelskiego, nie widzi problemu. - Nie uważam za zły pomysł, by ktoś z drugiego końca Polski oddawał głos w sprawie wrocławskiego budżetu obywatelskiego. Podpisuje się przecież pod dobrym projektem. Wszystkie one są słuszne, żaden nie jest zły. Głosować "dla hecy" nikt nie będzie - uważa Michalak.

BUDŻET OBYWATELSKI - ZOBACZ LISTĘ ZATWIERDZONYCH I ODRZUCONYCH PROJEKTÓW
To nie koniec problemów z budżetem obywatelskim. W środę miasto przedstawiło listę propozycji mieszkańców, które zostały wykreślone przez urzędników. Dwie z nich - zasadzenie drzew i krzewów wzdłuż ul. Strońskiej i ul. Piławskiej oraz zagospodarowanie terenu do celów rekreacyjnych przy zbiorniku wodnym przy ul. Żmigrodzkiej skreślono, bo pod propozycjami podpisały się tylko dwie osoby. Zdaniem urzędników, podpisy powinny być przynajmniej trzy. Tyle, że w regulaminie tego nie zapisano. Widniała tam informacja, że projekty zgłosić może "grupa mieszkańców".

- Jakim prawem urzędnicy odrzucili mój projekt? Jak można zmieniać zasady w trakcie gry? Wszędzie jest mowa jedynie o "grupie mieszkańców Wrocławia" więc dwie osoby to już grupa! - oburza się pan Wojciech, autor jednego z pomysłów w liście przesłanym do redakcji.

- "Grupa" to co najmniej trzy tworzące więź osoby. Znajdziemy to w każdym słowniku socjologicznym, a przypominam, że w kontekście budżetu obywatelskiego grupa to pojęcie socjologiczne - upiera się Bartłomiej Świerczewski z biura rady miejskiej. Twierdzi, że słownik, w którym to pojęcie znaleźli urzędnicy, znajduje się w biurze rady. Jaki to konkretnie słownik? - Nie mam czasu go szukać - odpowiada urzędnik.

Jerzy Michalak, radny miejski z klubu Rafała Dutkiewicza, też bagatelizował problem. - Nie ma o co kruszyć kopii. To szukanie dziury w całym - przekonywał nas w czwartek przed południem. - Myślę że znalezienie dodatkowej osoby do złożenia podpisu nie jest dużym problemem, jeśli się chce go przeforsować. Chodziło o grupę w ujęciu socjologicznym, czyli grupa społeczną.

Według Wikipedii, "grupa społeczna" to zbiór co najmniej trzech osób, którego członkowie współdziałają ze sobą. Ale już według słownika języka polskiego PWN, grupa to "pewna liczba jednostek skupiona w całość; zbiorowość, której członkowie połączeni są jakąś więzią, zespół ludzi, np. spełniających określone zadanie." Słownik nie określa dokładnie liczby.

Językoznawca, profesor Jan Miodek, przyznaje że zapis w regulaminie budżetu obywatelskiego był niefortunny, a urzędnicy powinni dokładnie określić, o ile osób im chodzi. - Nie rozstrzygnę sporu, kto ma rację. Każdy będzie przytaczał argumenty na swoją korzyść i upierał się przy swoim, mając przy tym trochę racji - mówi profesor. I dodaje: - W moim odczuciu, dwie osoby to chyba jeszcze nie grupa. Możemy powiedzieć "Janek z Jurkiem poszli", albo "Janek z Jurkiem poszedł". W drugim wypadku Jurek tylko Jankowi towarzyszył, to dwie jednostki. Jednak z drugiej strony, od liczby dwa w gramatyce zaczyna się mnogość.

Radny Jerzy Michalak po przeczytaniu naszego tekstu zmienił zdanie. - Rozumiejąc zdenerwowanie co do rozumienia pojęcia "grupa" zrobię dwie rzeczy: poprawię tę kwestię w nowej edycji, złożę dziś autopoprawkę do uchwały, wprowadzając owe dwa projekty podpisane tylko przez dwie osoby pod głosowanie (stanowisko takie zostało uzgodnione z członkami komisji weryfikacyjnej, projekty uzyskały wcześniej pozytywną opinię "techniczno-finansową") - napisał na naszym forum internetowym. Na czwartkowej sesji radni przegłosowali zmiany w uchwale. Oba projekty, które poparły dwie osoby, trafiły na oficjalną listę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska