Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zobacz moje mięśnie, czyli Debby w akcji, o której marzy polski uczeń

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk Paweł Relikowski
Kiedy chodziłem do podstawówki, to nie było takich odważnych nauczycielek. A tu, proszę - na lekcji biologii pani zrobiła stiptease, zrzucając z siebie ubranie dla zademonstrowania budowy ludzkiego ciała.

Oburzonych Czytelników pragnę od razu uspokoić, że - po pierwsze - stało się to w Holandii, a po drugie - Debby Heerkens nie rozebrała się na oczach młodzieży do rosołu. Zaprezentowała się mianowicie uczniom w spreparowanych legginsach i koszulce, na których to częściach garderoby precyzyjnie zostały odrysowane mięśnie, zazwyczaj u każdego człowieka ukryte pod skórą.

Fragment tego niecodziennego pokazu można obejrzeć w internecie, przy czym nie wrzucił go tam bynajmniej jakiś zdeprawowany i zboczony uczeń, lecz same władze szkoły. Uznały one bowiem, że metody nauczania stosowane przez Debby są nowatorskie, ciekawe i warto się nimi pochwalić.

Spróbowałem wczuć się w sytuację ucznia holenderskiej szkoły, który podczas lekcji może się bez skrępowania przyjrzeć budowie urodziwej nauczycielki i nie wiem jak wy, ale ja nie miałbym nic przeciwko. Nie ulega wątpliwości, że zapamiętanie nazw i umiejscowienia poszczególnych mięśni jest dużo łatwiejsze dla tych, którzy przyglądają się Debby, niż dla tych, którzy studiują atlasy anatomii.

Nie ma tu żadnej niezdrowej perwersji. To jak najbardziej zdrowa ciekawość, pobudzona w niekonwencjonalny sposób. Tak się składa, że we Wrocławiu gości teraz głośna objazdowa wystawa spreparowanych ludzkich ciał, która przyciąga uwagę publiczności na podobnej zasadzie, tyle że, oczywiście, Debby jest nadal żywa, czego nie da się już powiedzieć o eksponatach.

Nie będę w tym miejscu apelował do naszych nauczycieli i dyrektorów dolnośląskich szkół, by wzięli przykład z Debby, ale jest przecież dla wszystkich jasne, że tak naprawdę tylko charyzmatyczni pedagodzy potrafią rozbudzić w uczniach fascynację nauką. Mam też rzecz jasna świadomość, że nie wszyscy nauczający biologii dobrze czuliby się w obcisłych legginsach. Co innego też rozebrać się w którejś z niższych klas podstawówki, a co innego - w gimnazjum, gdy u chłopców zaczynają szaleć hormony i wszystko im się kojarzy z jednym, wiadomo z czym. Ja tylko przez chwilę wyobraziłem sobie szkołę, w której jest więcej takich jak Debby, w której uczący próbują się wyrwać z przeklętej rutyny i nie ograniczają się do odpytywania uczniów ze znajomości podręcznika.

Rozbieranki są zawsze ryzykowne. Trudno sobie wyobrazić, by wyczyn Debby ktoś skopiował w polskiej szkole, choćby z tego powodu, że jeszcze tego samego dnia o wszystkim dowiedziałby się katecheta i zgorszenie murowane. Ludzkie ciało, nawet bez odnoszenia się do jego funkcji erotycznych, to u nas wciąż tabu. Przypomina się jedna ze scenek Monty Pytona. John Cleese (ten dryblas) jest nauczycielem, który demonstruje uczniom przebieg stosunku seksualnego. Można powiedzieć - namacalnie, bo z udziałem małżonki. Sytuacja jest potwornie komiczna, bo w trakcie prezentacji nie przestaje być okropnie gderającym belfrem, zaś uczniowie nie zdradzają najmniejszych oznak podniecenia i nudzą się jak mopsy. Oto, co może z młodzieżą zrobić szkoła, jeśli nie będzie w niej takich nauczycielek jak Debby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska