Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tej jesieni warto wybrać dobrze: ja stawiam na ludziki z żołędzi i kasztanów

Robert Migdał
Robert Migdał
Robert Migdał archiwum Polska Press Grupa
Uśmiechnięte twarze polityków, ale też te zatroskane (nad losem Ojczyzny, oczywiście), stateczne, godne zaufania, spoglądają na mnie z plakatów (tych dużych i małych), kiedy jadę do pracy.

W domu - z telewizora (staram się go już nie włączać) i ekranu komputera atakują mnie spoty wyborcze: obiecują wszystko, co mi się tylko zamarzy: pieniężne dodatki, niższe podatki, darmowe leki...

Ale spokojnie - jeszcze chwila, jeszcze moment. I już będzie po wszystkim. Po wyborach wszystko wróci do normy i większość polityków - do kolejnych wyborów - będzie nas mieć tam, gdzie zawsze. I nie o serce chodzi... O „nos” oczywiście - dobrze Państwo zgadliście.

To całe wyborcze zamieszanie, przekrzykiwanie się, myślenie, że ludzie to idioci, którym wszystko można wmówić, bo zamiast mózgów mają kisiel, psuje mi jesień, którą szalenie lubię.

Na szczęście, z czego sobie kompletnie nie zdają sprawy politycy, istnieje życie poza polityką, poza telewizyjnymi reklamówkami, poza kampanią, zjazdami, przemowami. Uświadamiają mi #to moje kochane dzieci. Dzień w dzień.

I tak - zamiast czytać i słuchać o lewicy, prawicy, chłopach i rockmanie, który nadal krzyczy, tylko w ciut zmienionej formule: „kochaj mnie - to taka piękna gra...”, ja wybieram spacer z synkiem do parku. Bo, proszę Państwa- to czas na zbieranie kasztanów i żołędzi, z których później, godzinami, można robić w domu ludziki, koniki, żyrafy (z użyciem zapałek i wykałaczek). Pamiętacie Państwo, jaka to radość? Ja znów sobie przypomniałem...

Z córką natomiast szalejemy po parku w poszukiwaniu pięknych liści. Ale to zwykłe, banalne, prawda? A jakie cudne. I ile przy tym zabawy. Nie robimy z nich jednak bukietów (córka nie chce być florystką, marzy się jej szkoła aktorska) - tworzymy zielnik.
Zebrane liście, gałązki, przekładamy gazetami i przyciskamy ciężkimi książkami - najlepsze są słowniki i encyklopedie. Przy okazji dzieci się uczą tego, że przepowiadany rychły koniec papierowych gazet i książek, to wieści mocno przesadzone. No bo spróbujcie Państwo przygnieść liście do suszenia tabletem, cieńkim czytnikiem e-booków czy smartfonem. Nic z tego nie wyjdzie... Liść nie nabierze odpowiedniego kształtu, nie wyschnie odpowiednio.

Poza tym, dzięki robieniu zielnika taki rodzic może się dowartościować i zabłysnąć wiedzą przy dziecku: że to drzewo to jesion, to kasztanowiec, a to platan - taką ma dziwną, odpadającą plackami korę, a z białą korą - to brzoza. I że z nasion klonu można #zrobić „noski”, a że akacja, to tak naprawdę nie akacja, tylko robinia akacjowa. #I jeszcze przy okazji stania pod „akacją” można przypomnieć sobie, i nauczyć córkę, wróżenia-wyliczanki z liści: „kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje”.

Jesień nie musi być nudna- jesień może być twórcza (przede wszystkim w budowaniu relacji rodzice - dziecko - bezcennych relacji). I może przynieść tyle zwykłej, prostej radości - zarówno dzieciom, jak i nam, dorosłym. Pamiętajmy o tym, korzystajmy z tego - oderwijmy się od myślenia, że wszystko trzeba robić w biegu, na już, szybko. Zwolnijmy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska