Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura chce więzienia za skatowanie i wyrzucenie psa do śmieci

Małgorzata Moczulska
fot. TOZ
W świdnickim sądzie rejonowym kończy się proces dwójki mieszkańców tego miasta, którzy w ubiegłym roku skatowali psa sąsiadki, włożyli go do worka i wyrzucili do kontenera na śmieci. Prokuratura już zapowiedziała, że dla oprawców: Stanisławy K. i Tadeusza G. będzie domagać się kary więzienia.

Para świdniczan potraktowała kundelka sąsiadów okrutnie, mimo że właściciele zapłacili im za opiekę nad psem podczas swojej nieobecności. Myśleli, że psu będzie lepiej w miejscu, które znał od urodzenia, niż w schronisku dla zwierząt. Tyle, że sąsiedzi, choć obiecywali, że będą o Ogiego dbać, pieniądze na jego utrzymanie wydali na alkohol, a nad psem systematycznie się znęcali. W efekcie podczas wakacji pies był wychudzony, zarobaczony i bardzo chory. 22 lipca Tadeusz G. pobił psa młotkiem i wyrzucił do kontenera, bo, jak mówił, denerwował go, ponieważ roznosił pchły po mieszkaniu i szczekał. Ledwo żywego psa znalazła przypadkowa osoba. Tylko dzięki natychmiastowej pomocy weterynarza przeżył.

Czy jego oprawcy zostaną za to surowi ukarani? - Tylko kary bezwzględnej izolacji w zakładzie karnym robią na oprawcach zwierząt wrażenie. Jak sąd skazuje kogoś na dwa lata, ale z warunkowym zawieszeniem, to tak jakby go nie karał. Dlatego jesteśmy za tym, by sądy kierowały do zakałów karnych każdą osobę, która znęca się na psem czy kotem ze szczególnym okrucieństwem - mówi Mateusz Czmiel z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Sądy opornie, ale jednak zaczynają być surowe dla katów zwierząt. W ubiegłym roku na karę więzienia skazał sąd mieszkańców Bukowa za skatowanie psa Alka. Mężczyzna, który za butelkę wódki omal nie zatłukł psa na śmierć spędzi za kratkami 6 miesięcy, właścicielka, która zabicie zwierzęcia mu zleciła 5 miesiący.

Psa, zimą, w zawiązanym worku po ziemniakach przy jednej z polnych dróg znaleźli inspektorzy TOZ-u. Wcześniej Jan S. bił do po całym ciele metalową pałką, a kiedy był pewien, że zwierzę nie żyje wraz z Krystyną B. ukrył w worku i porzucił. Okazało się też, że Alek przez całe życie był źle traktowany: kiedy trafił do TOZ-u wystawały mu żebra, a obroża na jego szyi była zgniła, jakby nosił tę samą przez całe życie. Pies żyje, ale jest nieufny w stosunku do ludzi.

Za zabicie zwierzęcia w Polsce grozi do 3 lat więzienia. Na tle Europy nasze prawo jest w tym zakresie łagodne, bo np. we Włoszech można dodatkowo zapłacić drakońską grzywnę - nawet 160 tys. euro, a w Skandynawii rządy zatrudniają adwokatów, którzy reprezentują zwierzęta przed sądem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska