Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto posprząta po burzy? Miasto spiera się ze spółdzielnią

Ewa Wilczyńska
Teren w pobliżu skrzyżowania ulicy Grabiszyńskiej i Bzowej wciąż wygląda tak, jakby minionej nocy przeszła tędy wielka burza...
Teren w pobliżu skrzyżowania ulicy Grabiszyńskiej i Bzowej wciąż wygląda tak, jakby minionej nocy przeszła tędy wielka burza... fot. Jerzy Wójcik
Ponad dwa miesiące minęły już od wielkiej burzy we Wrocławiu, a na ul. Grabiszyńskiej wciąż leżą połamane przez nią drzewa i gałęzie. Spółdzielnia i miasto nie potrafią ustalić, kto ma posprzątać. Więc nie sprząta nikt. - A miasto wywiozło tylko te drzewa, które nadawały się na sprzedaż. Resztę zostawili - mówią w spółdzielni.

– Jak to wygląda – denerwuje się Danuta Pękala, która codziennie musi omijać pozostałości po burzy przy skrzyżowaniu ul. Grabiszyńskiej z Bzową. Ale wygląd zalegających gałęzi i wyrwanych konarów przy jednej z głównych wrocławskich ulic to jedno. Pani Danuta boi się, że jeszcze jakieś nieszczęście z tego będzie.

– Ktoś rzuci niedopałek i pożar gotowy – tłumaczy. Dlatego dzwoniła do centrum kryzysowego, Zarządu Zieleni Miejskiej, spółdzielni Metalowiec i straży miejskiej. Dzwonili także inni mieszkańcy, ale na razie połamane drzewa jak leżały – tak leżą.
Straż nawet przyjechała z interwencją. To było jeszcze przed obchodami powstania Solidarności. Bo te były zaplanowane m.in. na cmentarzu Grabiszyńskim i przed tablicą Solidarności przy zajezdni. Trzeba więc było na Grabiszyńskiej zaprowadzić porządki, żeby nie było wstydu.
Ale się nie udało. Straż miejska przyjechała, rozmawiali ze spółdzielnią, ale tam im wytłumaczono, że to nie teren spółdzielni. Oni już swój posprzątali.

– Nie możemy dodatkowo obciążać mieszkańców kosztami sprzątania terenu, który nie należy do spółdzielni – wyjaśnia Małgorzata Rączkowska, pełnomocnik zarządu spółdzielni ds. terenowo-prawnych. Zgłosili do Zarządu Geodezji, Kartografii i Katastru Miejskiego odpowiednie oświadczenie. – Nigdy nie byliśmy właścicielami tego gruntu, o czym świadczy brak wpisu do ksiąg wieczystych – mówi Rączkowska. Ale by procedura została uznana za zakończoną, gmina również musi wydać oświadczenie – że to ona jest właścicielem.

Anna Bytońska z wrocławskiego magistratu zastrzega, że miasto nie ucieka od odpowiedzialności, jeżeli chodzi o sprzątanie po burzy. Sprzątali zresztą nawet przy Grabiszyńskiej.
Ale gałęzi, które zostały, ruszać nie zamierza. Bo to powinna zrobić spółdzielnia.
– Jej mieszkańcy korzystają tam z boksów śmietnikowych i terenów zielonych. Z tego powodu teren jest we władaniu spółdzielni, dlatego to do niej należy utrzymanie go – mówi Anna Bytońska.

– Gdy wcześniej na tym terenie instalowano sieć energetyczną, umowy podpisywała gmina. To jaki z nas właściciel - dziwi się Rączkowska.
I zdradza: – Zarząd Zieleni Miejskiej faktycznie wywiózł większość połamanych drzew. W pierwszej kolejności zostały zabrane te, które nadają się na sprzedaż, a gałęzie zostały...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kto posprząta po burzy? Miasto spiera się ze spółdzielnią - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska