Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Kto przerobi stare na jare?

Andrzej Górny
Sprzedawałem kiedyś mieszkanie po rodzicach. Potencjalni nabywcy to przeważnie turyści z rodzaju - wpadł, popatrzył i poleciał. Niektórzy marudzili, że poniemieckie, że zaniedbane i że nieustawne. Aż przyszła jedna pani, której się wszystko podobało: okolica zaciszna, mieszkanko przytulne, a nawet, że jedno okno zachowało drewniane ramy i parapety, więc będzie miała zabytek. Kupiła i mam nadzieję, że jest nadal zadowolona.

Wczoraj we własnej gazecie wyczytałem, jak to niektórzy biznesmeni czyhają, za przyzwoleniem niektórych urzędników, na wrocławskie zabytki, aby w ich miejsce stawiać osiedla czy supermarkety.

Nie każda wiekowa budowla zasługuje na miano zabytku, a jeśli się w ich spisie znalazła, to nieraz nie wiadomo po co. Widywałem zdjęcia przydworcowych ubikacji opatrzonych tabliczką przyznającą im przywilej zabytkowości, ale czy ja wiem, może to żarty żurnalistów?

Natomiast już wrak Browaru Piastowskiego budzi we mnie żal; czuję, że drzemie w nim duży potencjał, ktoś z pomysłem i pieniędzmi mógłby go przerobić na cacko. Amerykanie kupując go ,zaliczyli klapę. Ale czy to oni jedni na świecie? Te ponure mury mogłyby zagrać niejedno w filmie - więzienie, koszary, klasztor, twierdzę, a już w obrazie s.f. dosłownie wszystko. Może tak się do browaru przywiązałem, bo łowiłem koło niego ryby, jeszcze w czasach, gdy pobliskiego mostu kolejowego pilnował żołnierz z karabinem. Równolegle do mostu Warszawskiego odchodził od zakładu do Odry kanalik ściekowy, niekiedy mocno pachnący piwem. Musiały je polubić płotki, bo kręciły się stadami u ujścia i brały jak pijane na kawałek bułki.

Inna utracona przeze mnie budowla to drukarnia prasowa przy ul. Piotra Skargi. Spędziłem w niej ze 20 lat jako redaktor depeszowy, a później zburzyli, zamietli, a chętnych na kupno wciąż nie ma. Podobno za Niemca podziemny tunel prowadził od Dworca Głównego do drukarni - transportowano nim wielkie bele papieru rotacyjnego. Po wojnie tunel był zalany i nie potrafiono go osuszyć. Żyje jeszcze kilku zecerów, którzy widzieli wylot tej trasy w drukarni, później zabetonowany. Poznałem grupkę osób, które podczas podróży po kraju odwiedzają i fotografują opuszczone budowle. Kościoły, pałace, szpitale, fabryki. Po co? Żeby utrwalić kawałek historii, który już wkrótce zniknie, obróci się w pył.

Nic na to nie poradzą, są zbyt młodzi i zbyt biedni, zostaną więc tylko kronikarzami amatorami. Pożałowali tego, gdy trafili niedawno do Żeliszowa k. Bolesławca. Stoją tam jeszcze ruiny ewangelickiego kościoła zbudowanego pod koniec XVIII wieku według projektu Carla Langhansa, który był także twórcą Bramy Brandenburskiej.

Kościół wyszedł cało z II wojny, ale wciąż ulega coraz większej dewastacji. Dla zabytku wysokiej klasy i wybitnej urody nie mają zmiłowania ani natura, ani mieszkańcy, ani decydenci.

Korzystajcie Państwo, póki czas, wejdźcie do internetu, obejrzyjcie jego minioną chwałę i widoczne jeszcze resztki dawnej urody. Niech zostanie choćby w naszej pamięci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska