Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skatował nauczyciela, bo zatęsknił za domem

Zygmunt Mułek
W 2001 r. w jerzmanickim poprawczaku wychowankowie podpalili swoje sale
W 2001 r. w jerzmanickim poprawczaku wychowankowie podpalili swoje sale Grzegorz Hawałej
Piętnastolatek omal nie zabił nauczyciela. Chciał uciec z poprawczaka, został złapany.

Tragedia rozegrała się w Zakładzie Poprawczym w Jerzmanicach-Zdroju, koło Złotoryi. Ofiara, Edward K. (55 lat) , leży na oddziale neurochirurgicznym w legnickim Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. Jest przytomny.
- Jego stan określamy jako ciężki, zagrażający życiu - mówi Władysław Dacko, ordynator neurochirurgii. - Gdy go przyjęliśmy, miał duży obrzęk mózgu, który udało się opanować bez poważnej operacji. Stwierdziliśmy także złamanie podstawy czaszki. Te obrażenia mogą doprowadzić do poważnych powikłań.

Piętnastoletni napastnik, Sebastian W., przebywa w policyjnej izbie dziecka. Przesłuchującym go policjantom powiedział, że chciał uciec do mamy. Żałuje tego, co zrobił.
- Postawiliśmy mu zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - wyjaśnia komisarz Justyna Pitera ze złotoryjskiej policji. - O jego dalszym losie zdecyduje sąd rodzinny.
- W policyjnej izbie może przebywać jeszcze tylko jedną dobę. Muszę go przenieść do innego poprawczaka - dodaje Jan Wolski, dyrektor Zakładu Poprawczego w Jerzmanicach-Zdroju.

Tragedia rozegrała się podczas warsztatów kamieniarskich, we wtorek około godz. 10.30. Tutaj wychowankowie poprawczaka zdobywają zawód brukarza. Sebastian W. wraz z trzema kolegami pracowali w piaskowcu. Piętnastolatek wziął kamień przypominający cegłę i wszedł do pokoju instruktora. Uderzył go w głowę, po czym wrócił do maszyny.

Instruktor, chwiejąc się na nogach, wyszedł na korytarz i poprosił jednego z uczniów, by przyniósł mu ręcznik. Gdy uczeń poszedł do łazienki, Sebastian jeszcze raz zaatakował. Instruktor padł zalany krwią na beton. Bandyta zabrał mu klucz i wyszedł na dziedziniec. Próbował przeskoczyć przez mur, ale drabina wyniesiona z warsztatów była za krótka.
W innym miejscu udało mu się wejść na dach garażu, a stamtąd przeskoczyć przez ogrodzenie. Schował się w szopie kilkaset metrów dalej.
- Zostawił ślady na śniegu. Pół godziny później został złapany - mówi dyrektor Wolski. - Rannym instruktorem zajęli się pozostali wychowankowie. Przeżył dzięki temu, że nas szybko powiadomili.

Sebastian W. został skazany na poprawczak za rozboje i kradzieże. Do Jerzmanic przyjechał w styczniu. Nie sprawiał kłopotów.
Instruktor Edward K. skończył Akademię Sztuk Pięknych.
- To wspaniały człowiek i pedagog. Jest naszym jedynym instruktorem w zawodzie kamieniarza. Jak nie wróci do pracy, nie będzie miał go kto zastąpić - mówi Jerzy Zdyb, dyrektor zespołu szkół w poprawczaku.

Mają szansę
Jan Wolski, dyrektor Zakładu Poprawczego w Jerzmanicach-Zdroju:
U nas przebywa 63 chłopców w wieku 13-21 lat. Trafili tutaj za różne przestępstwa, nawet za gwałty i morderstwa. Proponujemy im zdobycie zawodu, który zapewni im pracę po wyjściu na wolność (tapeciarz, spawacz, operator wózka widłowego). Rok temu otworzyliśmy warsztaty z kamieniarstwa. Wielu skorzystało z szansy. Jeden z naszych wychowanków zrobił studia magisterskie z resocjalizacji. Teraz pisze doktorat.

Poprawczak stoi na głowie
Z prof. dr. hab. Janem Szałańskim z Zakładu Psychologii Resocjalizacji w Łodzi rozmawia Piotr Kanikowski

Czym różnią się polskie zakłady poprawcze od tych na zachodzie Europy?

W Niemczech czyny karalne popełnione przez nieletnich podlegają jurysdykcji tych samych sądów publicznych, co czyny dorosłych. Jeśli nieletni wyrażą skruchę, sąd skieruje ich do poprawczaka zamiast do więzienia. Dla skazanego to szansa na poprawę życia. U nas, jeśli są nieletni, to obligatoryjnie trafiają do poprawczaka. To trwonienie nakładów bez szansy na efekt resocjalizacyjny.

Młody człowiek musi rozumieć, że dostał szansę?

Tak. Już samo pragnienie skorzystania z szansy wystarczy, żeby taki nieletni zaczął przeobrażać siebie. Szuka wtedy nowych pomysłów na życie i relacje z innymi ludźmi.

Ma Pan wrażenie, że polskie poprawczaki się nie sprawdzają?

To nie przypadek, że młodzi ludzie z poprawczaków są gorliwszymi wyznawcami podkultury więziennej niż dorośli z więzień. Bo w więzieniach króluje dziś pieniądz. A dostanie się do poprawczaka jest traktowane przez nieletnich przestępców jako nobilitacja. W Polsce to wszystko jest postawione na głowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska