Akcję "dzik" przy ul. Koszarowej, w okolicach szpitala, po raz pierwszy przeprowadzono w nocy z 7 na 8 maja. Odstraszano je najpierw używając petard hukowych. Dziki uciekły, ale wróciły w to samo miejsce kolejnej nocy.
Rano 9 maja, weszły ponownie na teren szpitala. - Natychmiast została podjęta decyzja o wykonaniu odłowów lub odstrzałów - mówi Julia Wach z wrocławskiego magistratu.
Dlaczego zwierzęta zastrzelono? Okazuje się, że początkowo próbowano je odłowić i złapać w sieć. Zwierzęta naganiano przy użyciu petard hukowych i pięć młodych osobników wpadło w pułapkę, a lekarz weterynarii je uśpił, żeby zabrać je w inne miejsce.
- Trzech dorosłych osobników nie udało się skutecznie unieruchomić za pomocą sieci - mówi Julia Wach. - W trakcie akcji dorosła samica (locha) zaatakowała jednego z mężczyzn uczestniczących w akcji i musiała zostać odstrzelona. Pozostałe dwa rozjuszone, dorosłe osobniki usiłowały uciec w kierunku terenów szpitalnych i mieszkaniowych. Ze względu na duże ryzyko ataku z ich strony na osoby postronne, podjęto natychmiastową decyzję o ich odstrzale.
Mieszkająca w okolicy Mira Gawłowicz jest oburzona: - Będę zawiadamiać Greenpeace, bo to co zrobiono jest oburzające. Do dzików strzela się uspokajającymi środkami, a nie ostrą amunicją, żeby je zabić. To nie były agresywne zwierzęta, można się było fotografować z nimi. Ja rozumiem, że one mogą być niebezpieczne, ale są inne sposoby, niż zabijanie.
Akacja "dzik" jeszcze się nie zakończyła, bo około siedem zwierząt rozproszyło się i uciekło w głąb poligonu. Urzędnicy zapewniają, że choć nie stanowią już żadnego zagrożenia dla mieszkańców zostaną w najbliższych dniach odłowione i przewiezione do Ośrodka Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Złotówku.
To jego pracownicy zajmowali się odłowem i strzelaniem do dzików. Ośrodek jest jednostką Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, który na podstawie umowy z gminą Wrocław prowadzi na terenie miasta Pogotowie ds. dzikich zwierząt.
Zanim przy Koszarowej doszło do odstrzału zwierząt, sprawę próbowano załatwić inaczej. W rejonie ul. Poprzecznej w trzech miejscach wyłożono karmę, by je zwabić.
Przez 2 tygodnie dziki nie pojawiły w tym miejscu. Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu odebrało kilkadziesiąt telefonów, że zwierzęta podchodziły w rejon szpitala przy ul. Koszarowej.
Stado z ul. Poprzecznej przemieściło się w rejon poligonu wojskowego położonego między ul. Redycką a ul. Koszarową, skąd przechodziły przez dziurę w ogrodzeniu na pobliskie tereny osiedlowe, w tym na teren szpitala. Teren ten sprawdzili nie tylko pracownicy Ośrodka Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt, a także policjanci i strażnicy miejscy. To wtedy została podjęta decyzja o odłowie lub odstrzale dzików, które zagrażały ludziom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?