Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuopot z móch

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Marek Grotowski
Trudno znaleźć współczesną powieść, sztukę teatralną czy film nie ukwiecony wulgaryzmami i agresją.

Nie chodziłem do II B. Chodziłem do II A na Piotra Skargi, do dziewiątki, która szykuje się do obchodów dwusetnych urodzin wieszcza Słowackiego, który wielkim poetą był. Do drugiej klasy chodziłem w roku 1956. Z październikowej odwilży pamiętam portrety marszałka Rokossowskiego rzucane na ulicę Stalingradzką, która niedługo potem zmieniła nazwę na Świdnicką.

Nie "rzucałem mięsem" jak kompania Czesia z "Włatców móch", za to po zajęciach z religii w sali katechetycznej przy kościele św. Doroty chrześcijańską miłość objawiałem rzucając kamieniami w rówieśników z sąsiednich podwórek. Ale to oni zaczynali te bitwy, bo na całym placu Wolności były stosy tłucznia i gruzy z przed-wojennego niemieckiego muzeum. Na szczęście nie pamiętam, żeby nawet przypadkiem ktoś w kogoś trafił.

Pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku w kinie studyjnym oglądałem film Petera Brooka "Władca much", oparty na powieści Williama Goldinga. Golding, posługując się dziećmi, próbował nam drastycznie uświadomić, jak powstaje totalitaryzm i agresja.

Wrocławski scenarzysta i reżyser filmu "Włatcy móch", Bartosz Kędzierski, nieprzypadkowo taki tytuł nadał serialowym kres-kówkom i filmowi fabularnemu, który tylko przez pierwszy weekend (na ekranach od 13 lutego) obejrzało 150 tysięcy widzów. Ortografię wziął prosto z blogów i internetowych forów. Telewizyjny serial i film adresowane są do widzów dorosłych. Dystrybutor uznał najpierw, że dorosłym zaczyna się być w wieku lat dwunastu, a po oporze dewotów granicę tę podniósł o trzy lata.
Głównie chodzi o język wspomnianej Czesiowej kompanii, czyli Anusiaka, Konieczki i Maślany. Staroświecko sobie to napiszę, że klną jak szewcy. Scenarzysta Kędzierski uważa, że oni nie przeklinają, tylko tak mówią w sposób jak najbardziej naturalny. Nie on jedyny jest o tym głęboko przekonany.

Trudno znaleźć współczesną powieść, sztukę teatralną czy film nie ukwiecony wulgaryzmami i agresją. Tak się zmieniła nawet mentalność ludzi wykształconych i - wydawałoby się - dojrzałych w każdym względzie. Reżyserka adaptacji "Trzech sióstr" Czechowa nie wyobrażała sobie współczesnej wersji tej sztuki bez wulgarnych przekleństw, więc dopisała je rosyjskiemu klasykowi. Na razie redaktor Durczok poza anteną obrzucił "mięsem" telewizyjnych pracowników technicznych.

Agresja i chamstwo mieszają się z... luzem. Tylko czekać, jak prezenter będzie witał widzów "Wiadomości" od słów: " No to, kurwa, zaczynamy!". Oglądalność znacznie wzrośnie.
Ja to już obserwuję w teatrze. Czym więcej przekleństw, demonstracji chamstwa i agresji, tym większa widownia. Nie tylko my żyjemy w kraju, gdzie żadnego autorytetu nie mają rodzice, szkoła i Kościół jako obrońca zwietrzałej moralności. Zresztą nasz codzienny języka ma się do niej nijak.

Tę scenkę zaobserwowałem w ekskluzywnym wrocławskim markecie Arkady. Młoda, piękna mama, ubrana jednorazowo za dwie średnie krajowe, mówi bardzo spokojnie do swojej cztero-, może pięcioletniej pociechy: - Czego, kurwa, ryczysz?
Za parę już lat - na pewno przed dwunastym rokiem życia - pociecha odpowie jej z emocją: - Odpierdol się.
Ojczyzno polszczyzno, quo vadis?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska