Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławski wieżowiec, czyli debiut Więzika

Jakub Guder
Janusz Wójtowicz
63 minuty - tyle w swoim debiucie w ekstraklasie zaliczył "wrocławski wieżowiec" Jakub Więzik. Mierzący 195 cm wychowanek Podbeskidzia Bielsko-Biała wyszedł w podstawowym składzie Śląska Wrocław na mecz z Pogonią Szczecin i już w 9 min. mógł otworzyć wynik spotkania. Potem na boisku wiodło mu się różnie, ale zapowiada, że ostatniego słowa jeszcze nie powiedział. - To nie był mój pierwszy mecz w karierze, więc tremy nie miałem. Może pojawiło się coś takiego, jak "obawa". O tym, że gram, dowiedziałem się od trenera w dniu meczu - relacjonuje 22-latek.

W seniorskiej kadrze Śląska pojawił się na stałe zimą. Wcześniej grał na wypożyczeniach w Polkowicach i ŁKS-ie Łódź. - Rzadko zdarza się tak, żeby piłkarz przeskoczył od razu z Młodej Ekstraklasy do pierwszego zespołu. Dlatego cieszę się, że mogłem trochę pograć w niższych ligach. W Łodzi miałem tak umowę skonstruowaną, że po pół roku miałem wrócić na Dolny Śląsk, by tu mnie sprawdzili - opowiada Więzik.

Za okres przygotowawczy wszyscy go chwalili. W klubie mówili, że bardzo się stara, że pracuje. Strzelił zresztą w sparingach kilka goli. Doszło do tego, że gdy zaczynała się runda rewanżowa, trener Stanislav Levy otwarcie przyznał dziennikarzom, że Kuba w jego hierarchii jest wyżej niż Johan Voskamp.

- To chyba jest tak z automatu, że jak się trenuje z takimi dobrymi, doświadczonymi piłkarzami, to robi się postęp - skromnie twierdzi Więzik, który na pierwszy rzut oka zwraca na siebie uwagę wzrostem. Obecnie jest zresztą w ekstraklasie jednym z najwyższych zawodników.

- Mam 195 cm wzrostu, ale nigdy mi to nie przeszkadzało w grze w piłkę. Czy dużo bramek strzelam głową? Chyba nadal częściej trafiam po uderzeniach nogą... Muszę nad tym popracować. Zresztą jak nad wszystkim - zauważa napastnik.
Jak wyliczył serwis slasknet.com, debiut w liczbach nie wypadł zbyt okazale: jeden strzał na bramkę, jedno podanie, osiem strat. Piłkarza pochwalił jednak Stanislav Levy. - Dużo walczył, jak na pierwszy raz było OK - stwierdził Czech.

Więzik póki co ewentualnymi niepowodzeniami się nie zraża i chce walczyć o kolejne minuty w pierwszym składzie mistrzów Polski. - Po to się trenuje, żeby walczyć o kolejne występy - zaznacza debiutant, który pierwszy epizod w Śląsku zaliczył w ćwierćfinałowym rewanżu Pucharu Polski z Flotą Świnoujście (zagrał 10 min.).

Nie mogliśmy nie zapytać jeszcze o sytuację z 9 min. meczu z Pogonią, bo widzieliśmy już piłkę uderzoną przez Więzika w siatce. Chciał zmieścić przy słupku? - Przede wszystkim chciałem trafić w bramkę, ale nie wyszło - uśmiecha się napastnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska