Przedstawiciele Wiednia, Zurychu, Brna, Leeds, Kopenhagi, Berlina, Rotterdamu i Warszawy dyskutują od poniedziałku we Wrocławiu, jak zadbać o lepszy dostęp do mieszkań dla osób średnio i mniej zamożnych. Już jednak wiadomo, że konferencja nie rozwiąże olbrzymiego problemu z mieszkaniami socjalnymi w naszym mieście.
Prawie tysiąc wrocławian żyje w walących się ruderach, czekając na eksmisję do mieszkań socjalnych. Kolejny tysiąc podań o mieszkania z niższym czynszem złożyli ludzie, którzy twierdzą, że nie stać ich na płacenie normalnej stawki. Dodatkowo kilkaset osób już teraz zalega z opłatami, zarówno gminie, jak i spółdzielniom mieszkaniowym.
Mają wyroki, które przewidują eksmisję, jednak nie może ona dojść do skutku, bo mieszkań socjalnych brakuje. Wnioski i dokumenty trzech tysięcy oczekujących ugrzęzły w urzędniczych szafach, bo Wrocław nie ma zamiaru w najbliższej przyszłości budować takich mieszkań.
Informację taką uzyskaliśmy w poniedziałek we wrocławskim Zarządzie Zasobu Komunalnego.
I rzeczywiście Piotr Paś, dyrektor ZZK, podczas wczorajszej konferencji ani słowem nie wspomniał o mieszkaniach socjalnych. Choć właśnie o nich miano dyskutować z europejskimi gośćmi.
Zamiast tego, przedstawicielom Wiednia, Kopenhagi czy Brna opowiadał o tak zwanym programie 100 kamienic oraz kilkunastu odnowionych podwórkach.
Tymczasem urzędnicy z Wiednia zaprezentowali nowy pomysł, w którym właśnie odchodzą od odnawiania kamienic (trzecia część miejskich dotacji) do budownictwa mieszkaniowego i zamierzają oddawać 7 tys. nowych mieszkań (w tym także socjalnych) rocznie, a - nie jak wcześniej zakładano - 5 tys. Z drugiej strony, Zurich w ciągu ostatnich 10 lat oddał do dyspozycji ludzi 10 tys. lokali, prowadząc program "Mieszkanie dla wszystkich".
O najmniej zamożnych grupach mieszkańców myśli także Brno, które próbuje uniknąć problemu koncentrowania osób o niskich dochodach w zamkniętych gettach i blokowiskach. Stolica czeskich Moraw na remonty zaniedbanych budynków potrzebuje ok. 280 mln euro. Dlatego władze miasta już dziś starają się o pieniądze budżetu państwa oraz dotacje unijne.
Przedstawiciele europejskich miast byli bardzo zaskoczeni, gdy usłyszeli, że zarówno program 100 kamienic, jak i remonty podwórek w naszym mieście są finansowane wyłącznie ze środków miejskich. Zapewne zaskoczyłaby ich także informacja, że Wrocław od początku 2006 roku oddał do użytku niespełna 600 nowych mieszkań, a na liczącej 4 tys. osób liście oczekujących na mieszkanie socjalne są osoby zapisane nawet 10 lat temu.
- O miejscu na liście i decyzji o przydziale mieszkania socjalnego decyduje system punktowy - wyjaśnia Julia Wach z wydziału lokali mieszkalnych urzędu miejskiego. - Bierzemy pod uwagę między innymi wielkość rodziny, sytuację finansową, a także zdrowotną - dodaje.
Jednak mieszkanie socjalne to we Wrocławiu i tak marzenie ściętej głowy, bo lokali z obniżonym standardem, ale też niższymi opłatami jest dziś zaledwie tysiąc, a rocznie przybywa 50-60. I to tylko dzięki temu, że ludzie przenoszą się z mieszkań o niższym standardzie do większych albo gmina zagospodarowuje pustostany. Brakuje programu, który stworzyłby nadzieje chociażby dla połowy osób czekających w kolejce.
Poznań zapłaci
Wrocławskich urzędników może wkrótce spotkać to, co przeżywają ich koledzy z Poznania. Tam mieszkańcy m.in. z wyrokami eksmisji, którzy nie mogą się doczekać budowy lokali socjalnych, podali miasto do sądu. Mieszkańcy uznali, że skoro mają wyrok, mieszkania im się należą. Sąd podzielił ich zdanie i tylko w 2007 roku Poznań wypłacił blisko 2,5 mln zł odszkodowań. Kolejnych 300 pozwów od mieszkańców wpłynęło w 2008 roku.
Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?