Wbrew pozorom nie ma w tym sprzeczności. Skoro odmowa podwyżek przyniesie firmie wiele milionów oszczędności, to nie żal wydać głupie kilkadziesiąt tysięcy złotych na kilka tak wydajnych głów.
Oczywiście, zarząd mógłby mocniej zacisnąć pasa, ale przecież i tak się mocno ogranicza, bo nie prosi wcale - ze swojego punktu widzenia - o wielkie pieniądze. Za taką premię nie kupi się wypasionego mercedesa. Nie ma czego zazdrościć.
Co innego sportowcy. Robert Kubica czy Sebastian Janikowski zarabiają miesięcznie około miliona złotych. Można zapytać, czy kręcenie kółkiem na torze Formuły 1 albo kopanie piłki w meczu futbolu amerykańskiego jest dużo trudniejsze od użerania się z przebiegłymi związkowcami, którzy codziennie zakładają miny pod zarządem KGHM, lub lawirowanie z powodu skaczących jak pchła kursów złotówki?
Chyba, że szefowie KGHM własnymi rękoma parę finansowych min założyli, np. za namową podstępnych bankowców. Wtedy najbardziej prawdopodobną opcją byłoby nie premiowanie, lecz katapultowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?