Cały ten przykry efekt, jaki wywołał plakat, zniknął wraz z pierwszą sceną filmu. Okazało się, że bohaterowie, których wzięłam za “młodych gniewnych" to tak naprawdę dwójka niewidomych, z czego jedno z nich jest nauczycielem, który stosuje nietypowe metody wychowawcze.
Akcja dzieje się w Lizbonie. Jeśli jednak myślicie, że pooglądacie sobie piękne uliczki i Atlantyk, jesteście w błędzie.
Do ośrodka dla niewidomych przyjeżdża Ian (Edward Hogg), młody mężczyzna ze szklanymi oczami. Jest nauczycielem podobnych do niego, tylko, że odmawia używania laski dla niewidzących i współczucia, które widzący w dobrej wierze chcą mu ofiarować. “Chcę chodzić bez laski, tak jak ty!", mówi młoda Eva (Alexandra Maria Lara), którą obok Iana widziałam na plakacie. “Bo kiedy idę z laską ludzie mnie popychają, szarpią na wszystkie strony, chcąc pomagać na siłę".
Film kręcony jest w specyficzny sposób. Więcej w nim wyeksponowanych drobnych dźwięków niż bogatych obrazów. Gdy bohater czegoś “nie widzi", także i my tego nie widzimy. I czujemy się dziwnie, gdy dwójka młodych niewidzących mężczyzn stoi w porcie patrząc, czy może raczej słuchając, przed siebie. Jeden z nich próbuje przekonać drugiego, że przed nimi jest wielki statek. A my dalej nie wiemy - jest tam ten statek czy nie?
Na szczęście reżyser nie pokusił się o amerykańską wersję takich opowieści. Główny bohater, który do poruszania się zamiast laski używa echolokacji, wcale nie jest herosem, którego niesłusznie zwalczana metoda na przetrwanie w świecie widzących jest najlepszą z możliwych. Poruszająca jest scena, w której nauczyciel ma udowodnić przed przełożonymi i grupą uczniów, że znajdzie motorower zaparkowany na podwórzu nie używając laski. Kiedy już wydaje się, że zatryumfuje, wpada do zsypu na węgiel. A przecież motorower stał na wyciągnięcie ręki, zaraz za tą dziurą...
Wychowankowie ośrodka muszą sami podjąć decyzję - zostać przy bezpiecznej lasce, statusie “innego" i współczuciu widzących czy spróbować niebezpiecznej dla życia, ale maskującej niepełnosprawność, echolokacji. A my powoli zauważamy, że czasem, podobnie jak starzy bywalcy lizbońskiej knajpy, patrzymy, ale nie widzimy. O co chodzi? Musicie sami ocenić - już po projekcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?