Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia. Całe zło z Polski do Wrocławia

Katarzyna Kaczorowska
Po II wojnie światowej na Dolny Śląsk miały trafić z Krakowa  tzw. elementy pasożytnicze. Na zdjęciu wrocławski szaberplac
Po II wojnie światowej na Dolny Śląsk miały trafić z Krakowa tzw. elementy pasożytnicze. Na zdjęciu wrocławski szaberplac Fot. http://dolny-slask.org.pl
Ziemie zachodnie. Dla tysięcy repatriantów nowe miejsce do życia, mające zastąpić utraconą małą ojczyznę. Byli jednak tacy, którzy chcieli zrobić tu karną kolonię. Pisze Katarzyna Kaczorowska

Czym kierowali się członkowie Miejskiej Rady Narodowej w Krakowie, kiedy pod koniec września 1945 roku w stosownej uchwale zwracali się do wojewody krakowskiego, by wsparł politykę oczyszczenia miasta z tak zwanego elementu i przesiedlenia go na tak zwane ziemie zachodnie? Może szacownym krakusom przyświecał przykład Brytyjczyków, którzy w odległej od królestwa Australii stworzyli kolonię karną i wysyłali tam via ocean złodziei, prostytutki, oszustów i morderców?
Ostatnie gorące miesiące wojny

Pierwsze posiedzenie Rady Narodowej Miasta Krakowa odbyło się w styczniu 1945 roku, krótko po wyzwoleniu spod okupacji niemieckiej. Wojska 1. Frontu Ukraińskiego pod dowództwem marszałka Iwana Koniewa wkroczyły do miasta 18 stycznia 1945.
Kilkaset kilometrów dalej, jeszcze w niemieckim Breslau, dzień później rozkazem gauleitera Śląska Karla Hankego rozpoczęła się przymusowa ewakuacja ludności cywilnej. W marszu śmierci z zimna i głodu zmarło około 90 tysięcy cywili. Kiedy Kraków wreszcie mógł oddychać swobodnie, Wrocław został ogłoszony Festung Breslau. Wojska marszałka Koniewa zbliżały się do miasta szybko. Pierścień zamknięto 13 lutego. Niemcy skapitulowali dopiero 6 maja, kiedy padł Berlin. Zostawili wypalone całe kwartały miasta, w którym w grudniu 1940 roku mieszkało ponad 600 tysięcy ludności, a w połowie 1944 roku liczba ta sięgnęła miliona. Po kapitulacji III Rzeszy i tzw. pokojowych konferencjach aliantów, było jasne, że Polska w zamian za ziemie utracone na wschodzie na rzecz Związku Radzieckiego, otrzyma wschodnie terytoria Niemiec: Prusy i Śląsk.

Polską administrację za zgodą władz sowieckich we Wrocławiu zaczęto tworzyć trzy dni po kapitulacji - 9 maja. Miasto jeszcze płonęło. Jak pisze wrocławska historyk prof. Teresa Kulak, nowe władze zastały w nim około 165 tysięcy Niemców, w tym około 150 uratowanych od śmierci niemieckich Żydów oraz blisko 3 tysiące Polaków, wywodzących się zarówno z przedwojennej Polonii wrocławskiej, jak też spośród liczących kilkadziesiąt tysięcy osób z wielonarodowej rzeszy robotników przymusowych, którzy w mieście zamienionym w twierdzę przeżyli dramatyczne dni oblężenia przez wojska Armii Czerwonej.

Napływ ludności polskiej zwiększył się od sierpnia, gdy przybywać zaczęli mieszkańcy województw wschodnich przedwojennej Polski. I zaledwie miesiąc później, we wrześniu, Rada Narodowa Miasta Krakowa, podjęła uchwałę, której treść - kiedy w końcu dotarła do Wrocławia - wywołała wśród repatriantów niekłamane oburzenie.
28 września uchwalono bowiem ni mniej, ni więcej tak: "MRNuchwala: 1) zwrócić się do wojewody krakowskiego z wnioskiem o wydanie wszelkich zgodnych z obowiązującym prawem zarządzeń zmierzających do poprawy ciężkich warunków mieszkaniowych, w jakich znalazła się klasa pracująca na terenie miasta, a w szczególności zarządzeń zmierzających do przesiedlania na Zachód wszystkich osób niepracujących, spekulantów i elementów pasożytniczych, którzy nie wykazują zainteresowania w odbudowie państwa i ograniczenia przesiedlania na stałe przybywających spoza miasta, którzy nie uzasadnią konieczności zatrudnienia na terenie miasta".

Trudno się dziwić, że zmaltretowani wojną ludzie ściągali do Krakowa - był jednym z niewielu polskich miast, które nie odniosło większych strat substancji materialnej. W 1946 roku był już trzecim najludniejszym miastem w Polsce po Łodzi i Warszawie. Ale pomysł krakowskich rajców, by każdy niepożądany w mieście element wysyłać karnie na ziemie zachodnie, rozjuszył repatriantów, którzy na tych ziemiach próbowali zbudować nowe życie.
Ostro to oburzenie wyraził na pierwszej stronie "Pioniera" z 6 października 1945 roku Tadeusz Tułasiewicz: "Więc Kraków, nie mogąc sobie dać rady ze złodziejami, szabrownikami, spekulantami, widzi tylko jedno wyjście, "zsyłkę na Zachód". Kara jest dostateczna, tam, na Zachodzie, znajdą się oni w towarzystwie im równych, tam na pewno się poprawią i wrócą skruszeni i zrehabilitowani na łono rodzinnego miasta. Bo przecież Zachód jest po to, by właśnie tacy ludzie jak najszybciej się na nim znaleźli i objęli go w swe posiadanie. Należy przypuszczać, że inne miasta pójdą śladem Krakowa i szybko zaczną pozbywać się niepożądanych elementów, wysyłając je na ziemie zachodnie".

Tułasiewicz nie był chyba odosobniony, kiedy pisał, iż decyzja krakusów to tylko potwierdzenie przekonania, że nowe terytoria Polski są w gruncie rzeczy podejrzane i przyciągają podejrzane jednostki.

Reakcja na uchwałę Rady Narodowej Miasta Krakowa była błyskawiczna. 11 października na pierwszej stronie "Pioniera", tuż pod tzw. główką gazety, ukazał się artykuł zatytułowany "Jakich ludzi nam nie potrzeba". Nowi mieszkańcy Dolnego Śląska dowiedzieli się, że na posiedzeniu Zarządu Miejskiego Wrocławia, jakie miało miejsce 9 października, pod obrady trafił wniosek odnoszący się do krakowskiej inicjatywy. Oczywiście dotyczący protestu wobec niej.
"Uchwała ta godzi nie tylko w interesy ziem zachodnich, ale w interesy państwa jako całości i wykazuje zupełną nieświadomość celów i nieznajomość ziem zachodnich, jeżeli krakowska Miejska Rada Narodowa uważa, że odbudowywać państwo na Zachodzie mogą tylko spekulanci i elementy pasożytnicze. Na Zachodzie potrzeba ludzi z charakterem, wysoko moralnie stojących i orientujących się, czym ziemie zachodnie są dla państwa i jakie zadanie mają spełnić. Spekulantów i pasożytów cierpieć nie będziemy".

Treść uchwały przesłano do krakowskiej Rady i Krajowej Rady Narodowej w Warszawie. Czytelnikom "Pioniera" wyłożono całą kwestię też bardziej wprost - na ziemiach zachodnich pożądani są obywatele wartościowi, bo trzeba pokazać światu, że Polacy na nowych terytoriach potrafią gospodarzyć nie gorzej niż Niemcy.
Dwunastoosobowa Rada Narodowa Miasta Krakowa była początkowo zdominowana przez działaczy Polskiej Partii Robotniczej. Czy nie zdawali sobie sprawy z oficjalnej polityki rządu, który wszelkimi siłami musiał przekonać Polaków repatriowanych ze Wschodu, że Zachód wcale nie jest dziki? A może ktoś wpadł na pomysł uchwały, bo do ocalałego z wojny Krakowa ściągali ludzie z całego kraju, by spróbować zbudować swoje życie na nowo. Nie inaczej zresztą było na owych osławionych ziemiach zachodnich - pierwszych kilka miesięcy ukazywania się "Pioniera" wypełniają nie tylko artykuły pokazujące krzepnięcie polskiej administracji. Nie brak też tekstów piętnujących powszechny szaber, złodziejstwo i wywożenie rozmaitych dóbr w głąb kraju. Piętnowano wprost: "Jeśli przełożeni nie będą ścigali swoich podwładnych-szabrowników - powinniśmy ścigać przełożonych" (wydanie z 4-5 listopada). I wymieniano: "były prezydent Lignicy Stasiewski w czasie przenosin z centrum miasta do innych budynków Zarządu Miejskiego, naładował traktor z dwoma przyczepkami wszelkim bogactwem i wywiózł ten cały ładunek gdzieś w kieleckie. Po kilku tygodniach wrócił na Dolny Śląsk - jak gdyby nigdy nic się nie stało".
Jak widać, szumowiny nie musiały przyjeżdżać z Krakowa...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska