Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WPO Alba może stracić koncesję na odbiór śmieci. A mieszkańcy wciąż niewiele wiedzą, co ich czeka

Magdalena Kozioł
Janusz Wójtowicz
Do rewolucji śmieciowej zostały raptem dwa miesiące, a zamieszanie jest coraz większe. Niewykluczone, że prezydent Rafał Dutkiewicz wygasi WPO Alba zezwolenie na odbieranie odpadów i prowadzenia sortowni śmieci przy ulicy Szczecińskiej we Wrocławiu. Skutek? Firma obsługująca 70 proc. wrocławian wypadnie z rynku. Tymczasem mieszkańcy wciąż nie wiedzą, co ich czeka po 1 lipca.

Z wnioskiem do Dutkiewicza wystąpił Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Domaga się również, by Albę ukarać finansowo. Wrocławski magistrat nie chciał komentować tego pisma. Jakieś stanowisko musi jednak zająć. - Teraz ruch jest po stronie prezydenta. Ma na to 10 dni - mówi Stanisław Janik, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.

Jak swój wniosek uzasadnia wojewódzki inspektor? Część śmieci z terenu miasta, zamiast trafiać do regionalnej instalacji przetwarzania odpadów komunalnych w Rudnej Wielkiej, odległej o 80 km od Wrocławia, pozostaje przy ul. Szczecińskiej. Dlaczego? Alba woli sama zarabiać, zamiast dać zarobić właścicielowi instalacji w Rudnej. Gra idzie o miliony złotych.

Obowiązek wywożenia wrocławskich odpadów do Rudnej nałożyli radni sejmiku wojewódzkiego. Alba próbowała doprowadzić do uchylenia uchwały, twierdząc, że tamtejsza instalacja nie jest w stanie przyjąć i przetworzyć wszystkich śmieci z Wrocławia i okolic. Sprawę rozstrzygnie Wojewódzki Sąd Administracyjny.

Na decyzję prezydenta Dutkiewicza z niecierpliwością czekają mieszkańcy Kuźnik, którym nie odpowiada sąsiedztwo sortowni przy Szczecińskiej. Stanisław Grocholski, szef tego osiedla, przypomina, że udało się zebrać 600 podpisów i 97 oświadczeń, według których sortownia Alby szkodzi zdrowiu ludzi. - Pisma wysłaliśmy m.in. do władz Wrocławia i prokuratury, która prowadzi postępowanie - zaznacza Grocholski. I dodaje, że Alba powinna być wykluczona z rozpisanego przez miejską spółkę Ekosystem przetargu dla firm, które od 1 lipca będą z miasta wywozić odpady.

Rozstrzygnięcie przetargu spodziewane jest na początku czerwca. Walka będzie zażarta, bo rynek odpadów we Wrocławiu jest wart - według szacunków - 160-200 mln zł. O kontrakt stara się nie tylko WPO Alba, ale także Trans-Formers, Sita i europejski potentat w tej branży - firma Remondis.

Gdyby prezydent Wrocławia wygasił Albie zezwolenie, szanse firmy na nowy kontrakt zmalałyby drastycznie. Szefowie Alby nie chcieli komentować sytuacji. Twierdzą, że nie dotarło do nich pismo z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Rośnie natomiast gorączka wśród lokalnych polityków. Prawdopodobnie śmieciom będą poświęcone aż trzy sesje nadzwyczajne. Jedna z nich powinna się odbyć w Radzie Miejskiej Wrocławia na wniosek Platformy Obywatelskiej. Ta sama partia wnioskuje o sesję sejmiku wojewódzkiego z udziałem wojewody i wiceministra środowiska. Swój wniosek złożyli też w sejmiku radni Rafała Dutkiewicza. Po co te wszystkie sesje? To walka polityczna, której stawką są opłaty, jakie będą ponosić od 1 lipca mieszkańcy Wrocławia.

Tymczasem wrocławianie niewiele wiedzą o rewolucji śmieciowej. Niezależnie od tego, czy mieszkają w spółdzielni mieszkaniowej, we wspólnocie, czy mają swój własny domek. W stolicy Dolnego Śląska nie zaczęła się jeszcze kampania informacyjna, choć do 1 lipca zostało niewiele ponad 2 miesiące.

Lokator spółdzielni

Spółdzielnie próbują mieszkańców informować na własną rękę. Na przykład "Metalowiec" rozesłał lokatorom ankiety, w których mają wypowiedzieć się, czy chcą korzystać ze zsypów w blokach, nie segregować śmieci, czy chcą te zsypy zamknąć i wyrzucać odpady do kontenerów na zewnątrz budynków.

Mieszkaniec spółdzielni nie ma pojęcia, czy będzie musiał osobiście wypełnić deklarację śmieciową. Jej wzór w miniony czwartek przegłosowali wrocławscy radni. Wtedy stanęło na tym, że ten dokument będą wypełniać zarządcy nieruchomości, czyli władze spółdzielni. Lokator musi być jednak czujny, bo to się jeszcze może zmienić. Trwa bowiem dyskusja, czy jest to zgodne z prawem.

Członek spółdzielni nadal nie wie, ile ostatecznie będzie musiał płacić za śmieci. Czy stawka będzie naliczana mu od metra kwadratowego lokalu, czy może od osoby. Dzisiaj wydaje się, że nie będzie miał na to wielkiego wpływu, bo za niego może zdecydować prezes spółdzielni na podstawie danych meldunkowych. - Jak można stwierdzić, ile osób faktycznie mieszka pod wskazanym adresem? - pytali retorycznie w ubiegłym tygodniu miejscy radni.

Członek wspólnoty mieszkaniowej

Nie jest wcale w lepszej sytuacji niż ten ze spółdzielni. - My mówimy mieszkańcom, że od lipca śmieci przejmie gmina. I że nie wiemy, kto będzie za nich wypełniał deklaracje i płacił za nich śmieciowy podatek - mówi Seweryn Chwałek, zarządca nieruchomości w firmie Expert Dom. - Nie dostaliśmy od miejskiej spółki Ekosystem żadnej informacji na ten temat. Nie wiemy, kto będzie nakładał mandaty i grzywny za lokatorów, którzy podatku nie będą płacić. Obciążeni za to zostaną zarządcy, czy może inni członkowie wspólnot? - pyta Chwałek.

Niepokój mieszkańców wspólnot wzbudziło wypowiadanie umów zawartych z firmami śmieciowymi, które ich teraz obsługują. Zdania na ten temat wciąż są podzielone: wrocławscy urzędnicy zalecają wypowiadać je, by w lipcu nie płacić dwóch rachunków, zaś WPO Alba i Sita stoją na stanowisku, że umowy same wygasną z końcem czerwca. Członek wspólnoty - podobnie jak spółdzielni - nie ma pojęcia, jak mu naliczą opłaty za odbiór śmieci od lipca.

Właściciel domku jednorodzinnego

Od ubiegłego tygodnia wie, że sam będzie musiał złożyć deklarację śmieciową. Nie ma jednak pojęcia, czy odeśle ją do urzędu miasta, czy do spółki Ekosystem. Nie wie też, w jakim terminie musi to zrobić i w jaki sposób poprawnie ten dokument wypełnić.

Właścicieli posesji dopiero niedawno poinformowano, że nie będą musieli kupować pojemników na segregowane odpady. Jednak ta informacja pojawiła się tylko na stronie internetowej spółki Ekosystem.

Właściciele domków nie są pewni, ile zapłacą za odbiór śmieci. Radni miejscy uchwalili stawki, ale wiceprezydent Wojciech Adamski przekonuje, że na ostateczne wyliczenia trzeba poczekać do rozstrzygnięcia przetargu dla firm oczyszczania miasta. Stawki mogą być niższe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska