Sąd Okręgowy w Legnicy utrzymał właśnie wyrok sądu pracy pierwszej instancji i przyznał głogowiance odszkodowanie za niesłuszne zwolnienie z pracy. Kobieta otrzyma trzy pensje wraz z odsetkami, a z budżetu miasta pokryte będą także koszty sądowe oraz adwokackie. W sumie 11 tys. zł.
Barbara Mareńczak, dyrektorka MOK, nadal jest przekonana, że zwalniając Ewę Karlińską, żonę swojego poprzednika, nie kierowała się względami politycznymi.
- Zapewniłam placówce jedynie prawidłowe funkcjonowanie, co nie byłoby możliwe, gdyby pani Karlińska nadal tu pracowała - przekonuje.
Na uprawomocnienie wyroku czeka Krystyna Piasecka-Matecka, odwołana po wyborach w 2006 r. dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Sąd przywrócił ją do pracy i jeśli starostwo powiatowe nie złoży apelacji, kobieta powróci na swoje stanowisko.
Z pracodawcą wygrał też Andrzej Mazur, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy w Głogowie. Po otrzymaniu wypowiedzenia z ratusza, w którym za powód zwolnienia z pracy podano "brak możliwości właściwej współpracy", urzędnik oddał sprawę do sądu. Po roku wrócił na stanowisko i, jak pokazało życie, współpraca jest jednak możliwa.
- Jest to szorstka przyjaźń i nie ukrywam, że wolałbym pracować z inną osobą - mówi prezydent Jan Zubowski (PiS).
Proces wygrał także Zbigniew Starostecki z zarządu Komunikacji Miejskiej w Głogowie. Sąd nakazał spółce wypłacenie odszkodowania (ok. 30 tys. zł) oraz kosztów sądowych i adwokackie.
Podobnie zakończył się proces Lecha Biłdy, odwołanego prezesa Komunikacji Miejskiej. Jednak w tym przypadku odszkodowanie było wyższe o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Patryk Kosela, szef Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" w Głogowie, nie ma wątpliwości, że zwolnienia to efekt czystek politycznych:
- Każde kierownicze stanowisko obsadzane jest z klucza partyjnego, a za nieudolność prawników ratusza i starostwa płacą podatnicy. Trzeba z tym skończyć i przy zmianach personalnych brać pod uwagę tylko przygotowanie merytoryczne.
Robert Musiał, były prezes Głogowskich Obiektów Sportowych, którego zwolnienie kosztowało samorząd ok. 100 tys. zł, twierdzi, że z budżetu miasta wydano ponad 600 tys. zł na odprawy, odszkodowania i procesy zwalnianych urzędników.
- Tyle kosztuje upór władzy, która za wszelką cenę chce znaleźć miejsca pracy dla swoich - mówi lider Obywatelskiego Porozumienia Samorządowego w Głogowie.
Rzecznik urzędu miasta Krzysztof Sadowski odrzuca zarzut Roberta Musiała:
- Urząd zwolnił tylko pana Mazura. Inne przypadki to autonomiczne decyzje instytucji i spółek - twierdzi Sadowski.
[i]Współpraca: CH[/i
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?