Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szansa na sukces

Edyta Golisz
Gosia w domu śpiewała do suszarki, dezodorantu - wszystkiego, co miało kształt mikrofonu. I tak całymi latami
Gosia w domu śpiewała do suszarki, dezodorantu - wszystkiego, co miało kształt mikrofonu. I tak całymi latami Michał Okla
Małgosia Górna z Legnicy będzie śpiewać w Nowym Jorku z takimi gwiazdami, jak Wyclef Jean i Fergie.

Gosia sięgnęła chmur. Teraz musi nauczyć się latać - uśmiecha się Leszek Górny, tato Gosi.
W środę Gosia wyleciała do Nowego Jorku, gdzie ma wielką szansę na sukces.

Dzięki wygranej w konkursie Motoroli -"Motorokr Star"- będzie nagrywać w wytwórni płytowej Platinium Sound Studio, gdzie czekają na nią Wyclef Jean, ikona hip-hopu, znany na całym świecie kompozytor, autor m.in. części ścieżki dźwiękowej do filmu "Dirty Dancing 2" oraz Fergie, pięknie śpiewająca gwiazda pierwszych stron kolorowych gazet, która nie tylko zaśpiewa z Małgosią, ale w dodatku da legniczance lekcje śpiewu.

Małgosia ma 22 lata. Wysoka, smukła. Długie blond włosy i aparat korekcyjny na zębach. Sympatyczna i skromna. Mieszka z ojcem w kamienicy niedaleko centrum. Głaszcze czarnego kota, Szatana.
- Nie mogę go przytulić. Mam alergię, więc tato mi nie pozwala - tłumaczy.

Małgosia urodziła się i dorastała w Legnicy. Szybko okazało się, że ładnie śpiewa, rytmicznie tańczy. W przedszkolu, podstawówce i na koloniach wiodła prym na akademiach i dziecięcych występach. W domu śpiewała do suszarki, dezodorantu - wszystkiego, co miało kształt mikrofonu. I tak całymi latami. Nigdy jednak nie zdecydowała się na kształcenie głosu. Była nieśmiała i nie mieściło się jej w głowie, że jej śpiew może się komuś spodobać.
Do szkoły średniej Małgosia poszła do III Liceum Ogólnokształcącego w Legnicy. Do klasy z rozszerzonym angielskim i informatyką. Nauczyciele wspominają ją jako dobrą, ale skromną uczennicę. Bo Gosia rzeczywiście uczyła się z zapałem. Jednak wcale nie śpiewu, tylko szkolnych przedmiotów.

Po maturze wyjechała na dwa lata do Irlandii. W pubie w Dublinie pracowała jako kelnerka, w jednym z tamtejszych college'ów dokształcała informatyczne umiejętności, a w wolnych chwilach śpiewała... sama dla siebie, zamknięta w czterech ścianach irlandzkiego mieszkania. Aż do sierpnia ubiegłego roku, kiedy zachorowała jej babcia. Małgosia wspomina:
- Po jej śmierci było mi smutno i źle. Nie poszłam w Polsce do pracy. Miałam dużo czasu, więc na własną rękę uczyłam się śpiewać.

A potem, jak sama mówi, zaczął ją "prześladować" ten konkurs Motoroli dla śpiewających amatorów. Włączała telewizor, było w nim o konkursie, włączała internet, było w nim o konkursie. Podjęła decyzję, że weźmie w nim udział: Trzeba było nagrać kamerą piosenkę i zamieścić ją w internecie, na stronie konkursu.

- Najpierw internauci mieli wybierać te piosenki, które najbardziej im się podobają, a spośród nich dziesięć najlepszych miało wyłonić jury. Potem dziesięć finałowych piosenek, z każdego kraju biorącego udział w konkursie, oceniał Wyclef Jean. I to on miał wskazać zwycięzcę europejskiej edycji - tłumaczy Małgorzata Matusiewicz z Motoroli.
Gosia swoją piosenkę, "Alone" Celine Dion, nagrała w domu, w pokoju, gdzie akurat trwa remont. Odrapane z tynku ściany i jeszcze zafoliowane, oparte o ścianę drzwi, stanowią główne tło tego nagrania. Jest to teraz szeroko komentowane w internecie.
- Po prostu to było jedyne pomieszczenie w domu, gdzie mogłam się zamknąć, bo wszędzie jest remont i nie ma drzwi - tłumaczy z uśmiechem Gosia.

Piosenkę nagrała i wysłała w grudniu, wyniki miały być w pierwszym tygodniu lutego.
Pod koniec stycznia Gosia, jej siostra i mama poleciały na wymarzone wakacje na Mauritius. Miały wrócić tuż przed ogłoszeniem wyników. Gosia leżała więc spokojnie na plaży, na drugim końcu świata i nawet jej przez myśl nie przeszło, że szuka jej... pół Polski.

Okazało się bowiem, że wyniki organizatorzy ogłosili wcześniej i że Wyclef Jean na zwyciężczynię europejskiej edycji konkursu wybrał właśnie Małgosię! Jednak organizatorzy nie mogli się do Gosi dodzwonić - na Mauritiusie miała wyłączony telefon. A czas gonił, bo żeby zorganizować w terminie wyjazd laureata do studia w USA, organizatorzy musieli się z nim pilnie skontaktować. Gdyby nie znaleźli Gosi w ciągu kilku dni, jej nagroda przypadłaby najprawdopodobniej drugiemu z kolei zwycięzcy. Na szczęście, niemal w ostatniej chwili, Motorola poprosiła media, m.in. Radio Zet, aby pomogły szukać "zguby".

Komunikat w radiu usłyszały znajome pana Leszka. I od razu go zaalarmowały.
- Rozpłakałem się jak bóbr. Jestem z córki tak bardzo dumny! - mówi tato Gosi.
Na drugim końcu świata płakała ze szczęścia Małgosia, którą ojciec od razu powiadomił.
- Zrobię wszystko, żeby nie zmarnować tej szansy. Wierzę, że to wszystko, co się dzieje, to sprawka mojej ukochanej babci. Wiedziała, jak bardzo pragnę śpiewać. I teraz, tam w niebie, załatwiła, co trzeba. Dlatego nie mogę zawieść - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska